środa, 19 grudnia 2012

Zrób sobie przerwę

Zrób sobie przerwę

Autorem artykułu jest m s


Skończyłeś studia a pracodawcy nie uganiają się za tobą? Zdałeś maturę i nie wiesz czym się warto w życiu zajmować? A może pracujesz już kilka lat i chciałbyś nieco oderwać się od biurka? Jest na to sposób - po prostu zrób sobie przerwę. Wyjedź na gap year.

Skończyłeś studia a pracodawcy nie uganiają się za tobą? Zdałeś maturę i nie wiesz czym się warto w życiu zajmować? A może pracujesz już kilka lat i chciałbyś nieco oderwać się od biurka? Jest na to sposób - po prostu zrób sobie przerwę. Wyjedź na gap year.

Gap year (ang. roczna przerwa) - to określenie wyjazdu, niekoniecznie rocznego, którego celem jest zdobycie nowych umiejętności i doświadczeń. Niektórzy wyjeżdżają po to aby odpocząć po trudach nauki. Traktują tę przerwę, jako możliwość zrobienie czegoś szalonego, zanim trafią za biurko. Kupują bilet dookoła świata i włóczą się w poszukiwaniu przygody. Szukają nowych doświadczeń, wrażeń, szerszych horyzontów. Jak sami mówią: jest to czas niezbędny do nabrania pewnego dystansu, spojrzenia na świat z innej perspektywy.
Inni potrzebują czasu by zastanowić się nad samym sobą. Podjąć decyzję co dalej, czym się zajmować w przyszłości. Wyjeżdżają jako wolontariusze, by pomagać chorym w Afryce albo wspomagać ONZ-owskie projekty pomocy. Pracują jako barmani w Londynie, obsługują pasażerów na statkach wycieczkowych lub pomagają na australijskiej farmie.

Idea wyjazdów na roczne wakacje zrodziła się w krajach anglosaskich. Szczególnie brytyjska młodzież upodobała sobie taki sposób poszukiwania swojego miejsca przed wejściem w dorosłość. Na gap year wyruszają nie tylko anonimowi studenci ale również znane osoby - Książę William w trakcie swojej przerwy od nauki uczestniczył w pracach konserwatorskich w Chile.

Wydawać by się mogło, że gap year to tylko pomysł dla bogatych mieszkańców zachodniej europy. Nic bardziej mylnego. Również w Polsce możemy spotkać rodzimych gappers. Kamil – prawnik okrążył świat zainspirowany lekturą książki. Fascynacja Indiami sprawiła, że Karolina zdecydowała się na pracę barmanki w Londynie by móc później wybrać się na poszukiwanie smaku orientu. Asia jeszcze w trakcie nauki w liceum swoje wakacje przeznaczała na pracę jako wolontariusz i pielęgnowała ogrody w Niemczech oraz uczestniczyła w restauracji XV-wiecznego opactwa we Francji.

Często marzymy – ach rzucić to wszystko, spakować manatki i wyjechać. Tak po prostu zrobić sobie przerwę. Gap year jest sposobem aby te marzenia zrealizować. Ważne jest tylko aby nie przegapić najbardziej odpowiedniej chwili na taki wyjazd.

---

Marek Słowiński www.gapyear.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Domki letniskowe

Domki letniskowe

Autorem artykułu jest Grzegorz Krawczyk


Ostatnio na fali – domki letniskowe – są znakomitym rozwiązaniem dla osób, które chcą naprawdę wypocząć. W tej chwili triumfy przede wszystkim odnoszą ich właściciele, gdzie inwestycje w domy na obrzeżach miast, w górach czy nad morzem – zwra... Ostatnio na fali – domki letniskowe – są znakomitym rozwiązaniem dla osób, które chcą naprawdę wypocząć. W tej chwili triumfy przede wszystkim odnoszą ich właściciele, gdzie inwestycje w domy na obrzeżach miast, w górach czy nad morzem – zwracają się parokrotnie w zaskakująco krótkim okresie czasu.

domy letniskowe są przede wszystkim tanie i to w gruncie rzeczy świadczy o ich popularności. Wygoda jest drugorzędnym ale również bardzo ważnym aspektem wpływającym na popularność tego typu zakwaterowania.

Osobiście uważam, że domki letniskowe uzależniają! Kiedy przez parę lat wybierałem się nad polskie morze i szukałem noclegu, wybierałem pensjonaty o nie zbyt dużej liczbie pokoi – a no tak, żeby mieć spokój. Dopiero pięć lat temu po raz pierwszy zdecydowałem się na taki wybór – noclegi w domku letniskowym. Okazało się to naprawdę świetnym wyborem. Mieliśmy razem z małżonką cały dom dla siebie i dzieci. Dzieci mogły bawić się, krzyczeć, biegać etc. I bez żadnej interwencji właściciela bądź właścicielki. W prawdzie dogadaliśmy się z właścicielami, że jeżeli coś nam będzie potrzebne będziemy dzwonić na komórkę. Razem z żoną byliśmy niezmiernie zadowoleni z tego wyboru.

Domki letniskowe możemy również wpisać na listę planowanego zakwaterowania podczas wyjazdów za granice. Wakacje za granicą np. w Chorwacji, przyjmując, że wynajmiemy parterowy domek letniskowy nie muszą być drogie.

Jestem zdania, że żadne campingi, pensjonaty, hotele nie spełnią tak naprawdę moich wysokich oczekiwań jakie stawiam kiedy wybieram się na wczasy. Wielu ludziom wydaje się, że wczasy nad morzem i wybierając domki letniskowe muszą być drogie. Nie jesteśmy „burżuazją”, raczej zwyczajną rodziną, powodzi nam się średnio, ale razem z żoną stawiamy podczas wypoczynku przede wszystkim na cisze. Razem zgodnie potrafimy powiedzieć jaki rodzaj zakwaterowania wybierzemy na tego roczne wakacje – domki letniskowe ! ---

domki letniskowe... Domki letniskowe

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak przeżyć najpiękniejsze wakacje za darmo?

Jak przeżyć najpiękniejsze wakacje za darmo?

Autorem artykułu jest Kamil Goldmann


Jak wyjechać na wakacje nie mając żadnych pieniędzy? Dowiedz się w jaki sposób, grając na gitarze, sfinansujesz swój pobyt w wymarzonym miejscu. Przeczytaj, ile można na tym zarobić. Wyobraź sobie, jak pięknie byłoby jechać w miejsce, o którym marzysz od dzieciństwa. Chciałbyś wyjechać w tym roku nad Morze Śródziemne? A może Twoja pasją jest chodzenie po górach? Zapewniam Cię, że już za chwilę dowiesz się jak za darmo wyjechać w przepiękne Alpy lub tam, gdzie tylko chcesz…

Myślisz teraz - nie ma takiego sposobu? Że jest to realne tylko wtedy gdy będziesz miał dużo pieniędzy?

Nic bardziej mylnego. Do szczęścia jest Ci potrzebna tylko jedna rzecz – instrument.
Czy zastanawiałeś się ile zarabiają ludzie, których spotykasz czasami na ulicy?
Tak, Ci sami ludzie, którzy raczą przechodniów pięknymi dźwiękami. Zarabiają oni grube pieniądze, a Ty przekonasz się o tym czytając ten artykuł.

Za chwile ujawnię Ci największy sekret, o którym nikt wcześniej Ci nie powiedział. Opowiem Ci jak możesz nie tylko zarobić, ale i zwiedzić miejsca, o których jeszcze Ci się nie śniło...

Przeczytaj moją historię...

Jak co roku na wakacje, wyjeżdżałem do pracy fizycznej. W tym roku postanowiłem, że wezmę moja gitarę. Po całym dniu pracy, która polegała na zbieraniu truskawek, siadałem wieczorem na moim łóżku i grałem sobie różne piosenki. Pewnego dnia moi współlokatorzy, podsunęli mi pewien pomysł. Padło zdanie: „Kamil, a może pójdziesz na miasto? Może zarobisz coś grając na ulicy?”. Z początku pomyślałem, że to nie wypali. Ale kiedy, rozważyłem to z moja dziewczyną, która też potrafi grać na gitarze, postanowiliśmy spróbować.

Była to najlepsza decyzja jaką podjąłem w moim życiu. Już po kilku dniach grania postanowiłem, że wrócę do Polski, pożyczę samochód od moich rodziców i wrócę po moją dziewczynę. Rzuciłem prace w polu i wróciłem do domu. Podróż była jedną z najciekawszych moich podróży, ponieważ słabo znam język niemiecki i nie było mi łatwo porozumieć się na niemieckich dworcach. Na szczęście miałem w kieszeni rozmówki niemieckie, które uratowały mi życie…

Kiedy wszystko się udało i wróciłem do Niemiec, poczułem, że jestem spełniony. W końcu poczułem, że będę robił to co uwielbiam – grał i podróżował po Świecie.

Nasza podróż po Niemczech trwała 3 tygodnie. Przygody, jakie nas spotykały na zawsze zostaną w naszej pamięci…

Ale przecież obiecałem, że zdradzę Ci sekret jak to wszystko zrobić i ile można na tym zarobić?
A więc przechodzę do konkretów…

Na początek potrzebował będziesz jakiegoś instrumentu. Osobiście polecam Ci gitarę, ponieważ jest to instrument, który podoba się wszystkim. Grając na gitarze przykujesz uwagę nie tylko młodszych, ale również starszych ludzi. Uważam że jest to uniwersalny instrument, o bardzo dobrej reputacji. Świetnie współgra z fletem poprzecznym.

No dobrze… Ale jak nauczyć się grać na gitarze?

Większość ludzi uważa, że jest to niemożliwe. Myślą, że nie da się nauczyć grać w krótkim czasie. Uwierz mi, jest to możliwe jednak musisz mieć nauczyciela. Nie musi być to prawdziwy nauczyciel. Możesz kupić sobie multimedialny kurs nauki gry na gitarze. Taki kurs możesz nabyć za niewielkie pieniądze np. na stronie www.gitarowy.pl .

Naprawdę dobre wyniki uzyskuje się już po dwóch miesiącach, dlatego warto poświęcić te dwa miesiące na naukę. Dzięki temu możesz odmienić swoje szare i ponure życie w piękną i kolorową bajkę.

Ile na tym można zarobić?

Nie będę trzymał Cię już więcej w niewiedzy. Chwyć się teraz mocno krzesła, żebyś czasem nie spadł na podłogę. Podczas naszego trzytygodniowego tourne po Niemczech zarobiliśmy dokładnie 4 674 zł. Tak, właśnie tyle nasz kapelusz uzbierał. A powiem Ci jeszcze, że to wszystko zarobiliśmy w miastach, które nie dawały możliwości zarobienia. Mój drugi wyjazd, tym razem z bratem, był jeszcze lepszy. Dziennie zarabialiśmy 120 euro. To około 468 zł dziennie (przy kursie 3,9 zł).

Dlaczego zarobiliśmy wtedy więcej?

Ma na to wpływ wiele czynników. Jednym z nich jest miasto, w którym grasz. Większość ludzi myśli, że najlepiej grać w największych miastach, gdzie jest masa ludzi. Z mojego doświadczenia wiem, że tak nie jest. Kwotę 120 euro zarobiliśmy w małym miasteczku. Jednak nie było to takie zwykłe miasteczko. Było tam bardzo dużo turystów, którzy przyjeżdżali z różnych stron Niemiec. Miasteczko to nosi nazwę Eisenach i leży w środkowych Niemczech. Dlatego jest wyjątkowe? Ponieważ urodził się tam J. S. Bach, a więc ktoś szczególnie ważny dla Niemców. W naszym repertuarze mieliśmy jedną piosenkę Bacha i to właśnie ona generowała nam największe zyski.

Dlatego drugim czynnikiem jest odpowiedni dobór piosenek. Oczywiście nie muszą one być takie jakie tworzył Bach. Zapewniam Cię, że nie nauczysz się grać Bacha w dwa miesiące. Chodzi tutaj bardziej o to, aby repertuar składał się z piosenek szybkich i radosnych. Ludzie uwielbiają takie piosenki. Nikt nie wrzuci do kapelusza swojego pieniążka, jeśli Twoja muzyka będzie go dołowała. Pamiętaj o tym podczas dobierania piosenek do Twojego repertuaru.

Trzeci czynnik wpływające na Twoje zarobki to konkurencja. Niestety nie tylko Ty wiesz już ile można zarobić na graniu. Czasami zdarza się, że na jednej ulicy gra kilku ludzi. A jeszcze gorzej, jeżeli grają oni na trąbce, puzonie, saksofonie itd. Wtedy od razu zmień miasto, ponieważ nie masz szans przebić się i zwrócić na siebie uwagi przechodniów. Oczywiście możesz również nauczyć się grać na jednym z tych instrumentów, ale czeka Cię wydatek około 2 000 zł. Na szczęście gitarę można kupić już za 99 zł, a zarobki są takie jak przedstawiłem wyżej.

Jak widzisz można łatwo zarobić na swoje wymarzone wakacje. W tym roku planuję wyjazd w Alpy do Austrii, a jak się uda to przy okazji nad Lazurowe Wybrzeże. Całkiem możliwe, że się spotkamy w jakimś mieście. Dam Ci dobrą radę „Bierz sprawy w swoje ręce”. Życie jest krótkie, więc korzystaj z niego jak tylko potrafisz.



---

Jak nauczyć się grać na gitarze? Zobacz chwyty pokazane na zdjęciach oraz filmy video demonstrujące jak grać. Wejdź na www.gitarowy.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

O wyższości samochodów kempingowych nad namiotami

O wyższości samochodów kempingowych nad namiotami

Autorem artykułu jest Krzysztof Lis


Zawsze lubiłem wyjazdy pod namiot. Pakowałem dziewczynę, namiot, śpiwory i żarcie do malucha i gdzieś jechaliśmy. Od kiedy kupiłem w sierpniu 2006. samochód kempingowy, z rozrzewnieniem wspominam czasy, gdy jeździłem maluchem pod namiot... Ale samochodu na namiot z powrotem nie zamienię! Dlaczego wolę wycieczki samochodem kempingowym niż samochodem z namiotem? Choćby dlatego, że wymagają mniej czasu.

Najbardziej męczące podczas wyjazdów podnamiotowych było dla mnie zawsze rozkładanie namiotu. Ponieważ miało ono miejsce zazwyczaj po długiej podróży samochodem (maluch szybko nie jeździ) zdarzało mi się rozkładać namiot o 1:30 w nocy. W takich sytuacjach człowiek marzy jedynie o tym, by się położyć na wygodnym mniej lub bardziej materacu i zasnąć. Niestety takiej opcji nie ma, bo...trzeba jeszcze:
* rozłożyć namiot,
* przenieść wszystkie torby z samochodu do namiotu (w przypadku malucha było ich dużo, bo miejsca w samochodu mało i trzeba było wykorzystywać każdy dostępny kawałeczek miejsca),
* znaleźć w torbie piżamę, przybory toaletowe, zjeść coś,
* napompować materac (nie dotyczy karimat).

O przyjemnościach rozkładania namiotu w trakcie deszczu wspominać nie będę.

W przypadku samochodu kempingowego sprawa wygląda tak, że po przyjeździe się samochód parkuje, podłącza do kempingowych instalacji (prąd, ew. woda), rozkłada łóżko i...już można spać. Wszystko jest popakowane w szafkach, znaleźć nietrudno, porządek też dość łatwo zachować. Nie przeszkadza noc, najczęściej kempingi mają wbudowane oświetlenie wnętrza. Nie przeszkadza deszcz, chyba że ktoś potrzebuje rozłożyć namiotową przybudówkę. U mnie takiego luksusu nie ma, samochód jest tylko dwuosobowy, więc tylko podnoszę dach, rozkładam łóżko i kładę się spać.

W namiocie zawsze miałem też poważny problem z utrzymaniem porządku. Nie byłem w stanie opanować wielu toreb i reklamówek z różnymi rzeczami, ciuchami, garnkami, jedzeniem. Zawsze sprowadzało się to do wielkiej sterty, w której znajdowało się to wszystko. W samochodzie kempingowym mam kilka szafek, w tym jedną porządną z wieszakami na ubrania, nawet garnitur się nie pogniecie (sprawdzałem).

Nie wspomnę o takiej kwestii jak jedzenie i przyrządzanie posiłków. Gotowanie w kuchence gazowej wewnątrz namiotu bezpieczne nie jest a nie każde pole namiotowe w Polsce wyposażone jest w zadaszenia. Podobnie sprawa ma się z jedzeniem posiłków, chyba że się weźmie ze sobą rozkładany stolik.

No i jeszcze jedna sprawa, która dla mnie ma wielkie znaczenie. Samochód kempingowy to możliwość zatrzymania się na parkingu na kilka godzin, żeby się wygodnie wyspać. W samochodzie osobowym nie bardzo jest taka możliwość. W czasie dalszych podróży jest to szczególnie istotne, bo nawet gdybym miał z takiego postoju nie skorzystać wolę mieć taką możliwość. Dla spokojnej, bezstresowej jazdy, gdy nie muszę się spieszyć.

Poza tym pozostają tylko kwestie zupełnie subiektywne -- ja na przykład lubię przebywać w samochodzie podczas deszczu (lubię jak bębni w dach) a nie lubię składać nasiąkniętego wodą namiotu. :)

Oczywiście, nie w każde miejsce da się dojechać samochodem kempingowym stąd kemping nigdy nie będzie alternatywą dla turystyki plecakowo-namiotowej. Ale dla samochodowo-namiotowej moim zdaniem już być może.

Samochód kempingowy można kupić używany już za nieco ponad 10 000 złotych co nie jest barierą nie do przeskoczenia...

Zapraszam do poczytania mojego bloga o kempingowym volkswagenie T3. ---

Krzysztof Lis, magister inżynier mechanik specjalności energetyka cieplna DrewnoZamiastBenzyny.pl - tanie paliwa alternatywne

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Amerykanie podobno widzieli go z Księżyca

Amerykanie podobno widzieli go z Księżyca

Autorem artykułu jest Adam Topor


Wielki Mur. Tradycja długości 12700 Li (ok. 6500 kilometrów). Jedyne ludzkie i ziemskie arcydzieło wykonane tysiącami rąk, widoczne gołym okiem z Księżyca. Obecny widok Wielkiego Chińskiego Muru pochodzi z okresu dynastii Ming (1368-1644).

Wyjeżdżamy z Pekinu na północ. Po około 40 kilometrach wyłania się zza horyzontu niewielkie pasmo gór Badaliang. Góry te nie są wysokie średnia wysokości dorównuje naszym "Górom Sowim", ale tu niedaleko Pekinu tworzą przełęcz Juyonguan. To tu właśnie zamyka owo pasmo górskie fragment muru, który z niecierpliwością zamierzamy obejrzeć.

Dostrzegamy w oddali zarysy muru Chińskiego. Swoim kształtem przypomina szarożółtego węża kłębiącego się i wijącego między wzniesieniami w gąszczu karłowatych krzewów porastających zbocza gór. Nie tworzy linii prostej wznosi się i opada, skręca się i wije. Za chwilę oplata nas i mamy fragmenty Wielkiego Muru dookoła przed i za sobą.

Nasz przewodnik Lao nie oszczędza nas w swych opowieściach o tym zabytku. Mur w tym miejscu ma prawie 10 metrów wysokości i jest szeroki na 10 osób stojących obok siebie. Policzyliśmy to szybko i wyszło nam jakieś 6 metrów. Gdy pokonywaliśmy strome schody wydawało mi się jakbym wspinał się na dach świata. Wokoło tylko góry i niekończący się mur. Co pewien fragment na murze znajduje się wieża, w której niegdyś odpoczywali broniący muru żołnierze armii wielkiego cesarza. Niestety już dawno stracił swoje znaczenie obronne.

Obserwując ludzi wędrujących po murze otrzymuję od małego chłopca niewielki zwój zapisanego papieru. To na pamiątkę (w chinach wszędzie można znaleźć kram z pamiątkami). Zaraz nasz przewodnik olśniewa nas treścią tajemniczego zwoju papieru. Okazuje się że jest to fragment słynnego poematu o "Wielkim Murze" poety z dworu cesarza Xuan Zhong TaiPo, który pisał:

"...Wielki Mur oddziela Wielkie Chiny od pustyni,
i ciągnie się niczym Wielki Wąż nieskończenie.
Ani po jednej stronie ani po drugiej
nie stoi żadne miasto, lecz wyrwane z domów
trzysta sześćdziesiąt tysięcy ludzi...


Prawdopodobnie chodzi tutaj o wielką cesarską armię. Ruszamy w dalszą wędrówkę po murze. Niektóre jego fragmenty są tak strome że doprawdy trudno się po nich wspinać. Nie dajemy jednak za wygraną i przeciwstawiamy się kamiennemu potworowi podążając do wieży na samym szczycie wzniesienia.

Kolejny dzień pobytu w Chinach zbliża się do końca. My jeszcze postanowiliśmy udać się do grobowca dynastii Ming. Wzdłuż "Świętej Drogi", którą jedziemy stoją liczne figury lwów, koni i demonów oraz postaci ludzkich. ---

Kultura i filozofia, tysiącletnie tradycje i mądrość wschodu... ShuDian the China Ebooks

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl