środa, 19 grudnia 2012

Co to jest turystyka biznesowa – jakie korzyści niesie dla hoteli, miast, regionów

Co to jest turystyka biznesowa – jakie korzyści niesie dla hoteli, miast, regionów

Autorem artykułu jest Grzegorz Malinowski


Turystyka biznesowa (business travel/tourism) - są to podróże służbowe odbywane przez pracowników w ramach pracy zawodowej. Poza wyjazdami na spotkania biznesowe z klientami i partnerami firm obejmuje również uczestnictwo w konferencjach, targach, szkoleniach i wystawach. Turystyka biznesowa (business travel/tourism) - są to podróże służbowe odbywane przez pracowników w ramach pracy zawodowej. Poza wyjazdami na spotkania biznesowe z klientami i partnerami firm obejmuje również uczestnictwo w konferencjach, targach, szkoleniach i wystawach.

Turystyka biznesowa ma obecnie coraz większe znaczenie ekonomiczne. Stanowi ona również sektor o niezwykle trwałej i dyskretnej, ale regularnej ekspansji. Ten rodzaj turystyki jest bardzo istotnym i ważnym czynnikiem w rozwoju gospodarczym miast i regionów. Warto też podkreślić, iż ten rodzaj turystyki cechuje wysoka dochodowość i specjalizacja. O istotnej roli turystyki biznesowej może świadczyć fakt, iż ponad 50% dochodów biur podróży pochodzi właśnie z organizacji tego typu wyjazdów. Wielkie organizacje gospodarcze wydają miesięcznie na podróże służbowe i organizacje spotkań konferencyjnych ogromne środki pieniężne. To może stanowić szanse rozwoju i osiągnięcia ogromnych zysków dla hoteli i pensjonatów zajmujących się zawodowo aranżacją tego typu spotkań.


Katalog szkoleń, kursów
http://www.szkolenia24h.pl / http://www.kursy24h.pl

Baza szkoleń, kursów ofert szkoleniowych dla firm i osób prywatnych. Katalog usług szkoleniowych - firm i obiektów. Szkolenia, kursy biznesowe, księgowe, menedżerskie handlowe i wiele innych. Kursy i szkolenia z całej Polski!


Katalog konferencji, kongresów
http://www.konferencje24h.pl

Baza konferencji, kongresów, seminariów. Konferencje: naukowe, medyczne, handlowe i wiele innych. Konferencje, kongresy, seminaria - miejsca oraz organizatorzy z całej Polski i nie tylko.

Katalog obiektów konferencyjnych
http://www.e-konferencje.pl / http://www.konferencyjne.pl

W serwisie prezentujemy firmy, obiekty, hotele konferencyjne posiadające w swojej ofercie sale konferencyjne, szkoleniowe, bankietowe, balowe, na wesela, imprezy oraz organizujące, obsługująca konferencje, spotkania firmowe, imprezy, zabawy integracyjne, szkolenia, kursy. Pragniemy aby umieszczone informacje przyczyniły się do pełnego wykorzystania możliwości obiektu w ciągu całego roku, a potencjalni Klienci mieli możliwość pozyskiwania wiarygodnych i sprawdzonych danych pomocnych przy organizacji konferencji, kursów, szkoleń, kongresów, spotkań integracyjnych, motywacyjnych itp.

---

turystyka biznesowa

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dlaczego warto reklamować noclegi w internecie?

Dlaczego warto reklamować noclegi w internecie?

Autorem artykułu jest Tomasz Fortuna


Dlaczego warto reklamować noclegi w internecie? Internet doskonale nadaje się do zaplanowania urlopu-daje możliwośc obejrzenia miejsca przyszłego wypoczynku,zarezerwowania go bez wychodzenia z domu,i co najważniejsze-oferta jest dostępna przez 24 godz/dobę, przez 365...

Dlaczego warto reklamować noclegi w internecie?

Internet doskonale nadaje się do zaplanowania urlopu-daje możliwośc obejrzenia miejsca przyszłego wypoczynku,zarezerwowania go bez wychodzenia z domu,i co najważniejsze-oferta jest dostępna przez 24 godz/dobę, przez 365 dni w roku!

Czego tak naprawdę szukają osoby wybierające się na urlop?

Odpowiedź brzmi - szukają dobrej kwatery! Miejsca, które im się spodoba, w którym będa się dobrze czuć. Miejsca, do którego będą chętnie wracać. Miejsca, o którym powiedzą znajomym, a ci z kolei swoim znajomym, itd. Jak wszyscy wiemy, 1 zadowolony klient przyprowadza 4 kolejnych.
Dobra kwatera w zupełności wystarczy,przecież nie ma miejsc idealnych.Wystarczy,że będzie to dobre miejsce, dobra kwatera.Stąd też serwis o takiej nazwie.Wiemy,że jest sporo serwisów zajmujących się noclegami, ale tak naprawdę tylko kilka dysponuje mocną domeną www.dobrekwatery.pl do nich należy.

Turysta

szukając miejsca noclegowego decyduje często na podstawie opisu obiektu, jego wyglądu, zdjęć. W naszym serwisie otrzymuje się możliwość naprawdę dobrego przedstawienia własnej oferty.Narzędzia, w które wyposażony jest serwis sprawiają, że wyszukiwanie obiektu możliwe jest na kilka sposobów, co znacznie ułatwia dokonanie trafnego wyboru.

Projektując nasz serwis założyliśmy, że przede wszystkim ma zapewniać prostotę i czytelność wyszukiwania ofert.Stąd też dysponujemy aż 3 rodzajami wyszukiwarek obiektów.

Głównym elementem strony głównej jest mapa Polski-po kliknięciu w dowolne województwo wyświetlają się wszystkie oferty do niego przypisane. Druga wyszukiwarka jest bardziej szczegółowa - pozwala na wyszukiwanie wg miast,w g cen, itd. Ponadto, wszystkie obiekty są posegregowane wg kategorii, co także ułatwia znalezienie interesującego nas obiektu.

Osoba dodająca swoją ofertę oprócz wpisu w naszej bazie może wyróżnić się poprzez dodanie do kilku dodatkowych modułów promocyjnych-jak np.Oferty Specjalne,czy Imprezy (typu Wielkanoc, Weekend Majowy, Oferty Wakacyjne, itd).Jako jedyni w Polsce wprowadziliśmy możliwość opłacenia abonamentu w 2 ratach.Jesteśmy serwisem przyjaznym nie tylko dla szukających noclegu,ale także dla ogłaszających się.

Serwis www.dobrekwatery.pl

dostępny jest w wyszukiwarkach pod bardzo dobrymi pozycjami dla najpopularniejszych haseł turystycznych - 1 miejsce dla fraz „dobre kwatery”,”dobre noclegi”, top 10 dla frazy „noclegi w Polsce”.
Szukasz noclegu? Wynajmujesz? Wejdź na naszą stronę - na pewno coś dla siebie znajdziesz!

---

Serwis www.dobrekwatery.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Krakowskie Legendy :: Historia pewnej miłości

Krakowskie Legendy :: Historia pewnej miłości

Autorem artykułu jest Joanna Krzeczkowska


artykularnia_import

Za króla Zygmunta Starego żył sobie waleczny rycerz Kmita. Pochodził on ze Śląska. Lecz jak to czasem bywa, na skutek licznych wojen, chorób i innych tragedii, ród jego podupadł...Wyruszył więc z domu szukać szczęścia. Wędrował po wielu krainach mniej i więcej chwalebnych, aż pewnego dnia dowiedział się, że w grodzie Kraków, na Wawelu odbędzie się turniej rycerski, na który zaprasza się wszystkich walecznych mężów...


Kmita postanowił wziąć udział w owych zawodach i skierował swe kroki do królewskiego miasta. Jednakże wygląd Kmity nie wzbudził zbytniego zaufania i entuzjazmu u marszałka Wolskiego, który przed turniejem przyjął wędrowca... Pochwalił on męstwo rycerza, lecz w wątpliwość poddał jego strój, ogólną prezencję i wartość oręża. Kmita jednak nie ustąpił, więc marszałek wobec tak stanowczej postawy skłonił głowę i dopuścił rycerza do walki.

>Następnego dnia Kmita stanął w szranki na piaszczystym dziedzińcu wawelskiego zamku. Jednak choć turniej toczył się już od kilku godzin i coraz to nowi pokonani rycerze wycofywali się z walki, rękawica Kmity leżała na piasku nietknięta; nikt jej nie podejmował. Nikt nie chciał walczyć z ubogim rycerzem. Wstyd palił policzki młodzieńca. Zrozumiał teraz przed jakim wyzwaniem chciał go ochronić marszałek Wolski. Pojął też, że miedzy możnymi tego świata marną zajmuje pozycję...

W końcu marszałek czuwający nad przebiegiem zawodów kazał wypuścić dzikie zwierzęta, aby to w walce z nimi Kmita okazał swą waleczność i odwagę. Rycerz i jego rumak nie bali się krwiożerczych bestii. Kmita zwyciężył, choć koń jego padł rozszarpany a on sam odniósł rany głębokie... Honor jego rodu został jednak uszanowany.

Dzielnego, rannego rycerza przeniesiono do komnat zamkowych. Tam też pod czułą opieką jednej z dwórek królowej dochodził do zdrowia. Pielęgnowała go panna młoda i bardzo piękna, a przy tym zaprawdę czuła i troskliwa. Czuła opieka przerodziła się w czułe uczucie...

I tak rycerz wracał do zdrowia. Każdego dnia stan jego się poprawiał, lecz z kolei serce tego dzielnego, zaprawionego w wielu trudach męża stawało się coraz słabsze. Miłość wypełniła je do głębi.

Niestety panna była jedyną córką zamożnego bankiera Bonera i nie trudno się było domyślić, iż ojciec innego kawalera dla swej jedynaczki szykował. Ubogi rycerz z podupadłego rodu był zatem bez szans. Ponieważ i Bonerówna pokochała uczciwego, dobrego i przystojnego Kmitę, postanowił ojciec rozdzielić parę zakochanych. Mieli zatem pożegnać się i nigdy więcej nie zobaczyć... W czas pożegnania postawił rycerz przed ukochaną kosz z jednym pocztowym gołębiem. To ostatni gołąb, który pozostał z dwunastu jakie posiadał, kiedy wyruszył z rodzinnego gniazda, aby szukać szczęścia w świecie dalekim. I tymi słowami wyjaśnił dlaczego owego gołębia ofiaruje:

Wędrowałem przez wiele krain, walczyłem, głodowałem, próbowałem odgadnąć swe przeznaczenie. Co jakiś czas wysyłałem do matki mej gołębia z wiadomością o moim zdrowiu. Tego ostatniego chciałem wypuścić z Krakowa. Zdarzy się jednak inaczej. Dziś, kiedy los nas rozdziela; pozostawiam ostatniego gołębia tobie, ukochana moja. Nie dane mi było walczyć w Krakowie z innymi rycerzami, nie otrzymałem nagrody królewskiej, odniosłem rany... lecz wydarzyła się rzecz najcudowniejsza; poznałem ciebie...Wiem i rozumiem, że twój ojciec nigdy nie zgodzi się abym ciebie poślubił. Cóż więc mogę uczynić? Ty sama musisz wybrać. Wracam teraz na Śląsk, skąd pochodzę. Gołębia jak rzekłem, zostawiam. Będę oczekiwał listu od ciebie, kiedy taki się zjawi przybędę i choćby przemocą wyrwę cię z pałacu i uciekniemy. Jeżeli jednak serce twe znajdzie innego, jeżeli pośród rozrywek dworskich, balów, przyjęć zapomnisz o mnie, wtedy zabij ptaka, niech nie wraca do mnie.

Przyjęła Bonerówna gołębia, pocałunek rycerzowi przesłała i kareta powiozła ją do rodzinnego pałacu, który stał pod Krakowem. Kmita zaś wrócił do tak długo opuszczonego swego domostwa. I wyczekiwał ptaka, który miał zadecydować o jego losie.

Tak jak przewidział rycerz, ojciec jego ukochanej otoczył ją szczególną opieką. Spełniał każdą zachciankę córki. W pałacu Bonerów bawiono się co dzień hucznie. To bale, to turnieje, koncerty i liczne uczty wystawne. Aż serce nie nadąża za taką ilością zdarzeń.

A jednak... wszystko na próżno. Zakochana panna nie może zapomnieć swojego rycerza. Jak ptak w złotej klatce więziony tęskni coraz bardziej bardziej. Już wie, że Kmita jest miłością jej życia. Wie też, że nic nie powinno ich dzielić. Jest świadoma, że ani pałac, ani posag, ani zbytkowne stroje nie są w stanie zastąpić uczucia. Pisze zatem list do ukochanego. List czuły i pełen obietnic. W słoneczny świt, w niebo błękitne i czyste odlatuje gołąb wraz z listem, który przesądzi o losie dwojga zakochanych. Listem w którym zawarte słowa mają moc decydowania o życiu i śmierci.

A jednak przypadek sprawił, że w ten sam dzień z zamku królewskiego wyruszono w okolice pałacu Bonerów na polowanie. Tresowane sokoły rozszarpały pięknego gołębia niosącego tak ważną wiadomość. A list Bonerówny dostał się w ręce jej ojca.

Kmita nie otrzymał wieści o ukochanej i próżno wypatrywał powracającego gołębia. Tęsknota zakochanych rosła. Nie mając żadnych wiadomości od siebie, oskarżając się wzajemnie o zapomnienie – pogrążali się w coraz głębszej rozpaczy. W końcu Kmita nie mogąc już wytrzymać w domu rodzinnym postanowił ponownie go opuścić i wyruszyć dokąd oczy poniosą... Męka rozstania może bowiem lżejszą się okaże, gdy znów otoczą go nowe wyzwania, krainy, spotkania. Droga jego ponownie wiodła przez Kraków. Czy to przypadek czy los znów zaczął pisać w księdze życia zakochanych, cóż, zdarzyło się, że gdy mijał okolice pałacu Bonerów pogoda gwałtownie się pogorszyła. Kmita zmuszony był szukać noclegu w przydrożnej karczmie.. Na miejscu dowiedział się, że wokół owego pałacu dniem i nocą czuwają straże. I pilnie strzegą doń dostępu. Kmita zapytał z jakiegoż to powodu, choć serce zabiło mu mocniej, cóż to za skarb ów pałac zawiera. Odpowiedziano mu, że to jedynaczka, której ojciec strzeże, bo zakochana jest ponoć wbrew woli ojca w jakimś śląskim rycerzu, i uciec planuje.

Kmita nie znał przyczyny dla której nie otrzymał listu, zrozumiał jednak, że list został wysłany, a serce Bonerówny dalej jest mu wierne. Nie zważając na rozpoczynającą się ulewę, ruszył w stronę pałacu. A nawałnica, siekący deszcz i świt wichury były jego sprzymierzeńcami. Zmylił straże, osłabione w takich warunkach. Dostał się do wnętrza pałacu, na rękach wyniósł ukochaną, i odjechał konno, trzymając dziewczynę przed sobą w siodle.

Nad ranem burza ucichła. I spostrzeżono ślady. Ruszyła szybka pogoń, którą prowadził sam Boner. W tym momencie kapryśny los znów odwrócił się od zakochanych. Koń Kmity, podwójnie obarczony ciężarem poślizgnął się na mokrej po ulewie drodze i okaleczył nogę. Nie mógł już tak szybko biec. Pogoń przybliżała się coraz bardziej.

Rycerz nie chciał już więcej rozstawać się z ukochaną. Oszalały z żalu i rozpaczy wjechał na wysoką skałę, która stromo urywała się nad pobliską rzeką. Spiął konia ostrogami i runął w dół, trzymając w objęciach swą ukochaną. Zginęli wszyscy, w odmętach rzeki, która w tym miejscu dzika i spieniona była.

Nieopodal Balic i Zabierzowa wznosi się dziś skała. Nosi nazwę Skały Kmity. Do dziś pamiętamy historię nieszczęśliwej miłości i tragicznej śmierci zakochanych.

----------
Źródłem inspiracji dla powstania niniejszego tekstu była lektura książki Bronisława Heyduka - "Legendy i opowieści o Krakowie".

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Krakowskie Legendy :: O krakowskich gołębiach

Krakowskie Legendy :: O krakowskich gołębiach

Autorem artykułu jest Joanna Krzeczkowska


artykularnia_import Zdarzało się w dawnych czasach, że Kraków często bywał oblężony przez nieprzyjacielskie wojska. Trwało to tygodniami, czasem nawet miesiącami. Miasto od dawien dawna piękne i zasobne budziło podziw u jednych, a chciwość i żądze władzy u drugich.

A zatem oto historia jednego z oblężeń.

Mieszkańcy Krakowa bronili się dzielnie, jednak zaczęło w mieście brakować żywności i widmo głodu zagrażało walecznym krakowianom. Trwoga powoli ogarniała obrońców miasta. Kiedy sytuacja zrobiła się tragiczna zaczęto nawet chwytać gołębie miejskie. I ubywało tych tak typowych dla naszego miasta ptaków.W końcu jednak Rada Miasta zabroniła polowań na gołębie.Niektórzy bowiem pomyśleli, że przecież gołębie, jako że nie straszne im mury i oblężenie, mogą swobodnie się przemieszczać. I przynosić pożywienie mieszkańcom. Wiele tego nie będzie, ot kilka ziaren grochu, fasoli, ziarno...

Oblężenie jednak trwało i także o nadzieję w grodzie było coraz trudniej. W końcu jeden z odważnych obrońców z narażeniem życia, w przebraniu przekradł się za mury. Ze sobą wziął sześć gołębi. Każdy w innym kolorze.

Za klika dni mieszkańcy radością powitali jednego ze skrzydlatych listonoszy. Zmęczony podróżą ptak usiadł na dachu jednej z kamiennic wokół Rynku. Szybko jeden ze śmiałków poszedł po gołębia i odczytano wszystkim wiadomość : „ Odsiecz w drodze. Sześć dni marszu.”

Wielka radość zapanowała w mieście. Odwaga, otucha wstąpiły w serca mieszkańców. Przez kolejne kilka dni przybywał do grodu kolejny skrzydlaty listonosz, w coraz to innym kolorze, niosąc ze sobą informacje o zbliżającym się ratunku dla umęczonych krakowian.

I tak liczono z radością jeszcze tylko pięć dni, jeszcze cztery, trzy, dwa. Wieczorem przed dniem, w którym miało nadejść wybawienie na wieży jednego z kościołów usiadł biały gołąb. Nikt nawet nie kwapił się aby ptaka ściągnąć.

Nikt już nie czytał listu. Całe miasto szykowało się do tego, aby jutro skoro świt zaatakować oblegającego je wroga i tak przyjść z pomocą odsieczy, biorąc nieprzyjaciela w dwa ognie.

Jak tylko słońce wstało mieszkańcy uderzyli z odwagą jaką czasem daje nam świadomość bliskiej pomocy. Zaskoczony nieprzyjaciel, który sądził, że mieszkańcy miasta są już dawno wyczerpani i u kresu sił, począł się w nieładzie wycofywać, zostawiając za sobą bogate wozy, pełne zebranych po drogach łupów.

Kraków był wolny.

Wieczorem któryś z mieszkańców, zdjął z nogi gołębia list. W zdumieniu odczytano
„Odsiecz zatrzymały rozlane rzeki. Poddajcie miasto.”


Joanna Krzeczkowska

_____________________________________________________
źródłem inspiracji dla powstania nieniejszego tekstu była lektura
książki Bronisława Heyduka - "Legendy i opowieści o Krakowie" --- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Krakowskie Legendy :: Królowa Jadwiga i tajemniczy ślad

Krakowskie Legendy :: Królowa Jadwiga i tajemniczy ślad

Autorem artykułu jest Joanna Krzeczkowska


artykularnia_import Jednak nie tylko uroda i mądrość, nie tylko młodość. Jadwiga była przede wszystkim człowiekiem o wielkim sercu. Wrażliwa na ludzką tragedię; nie raz broniła najsłabszych i uciśnionych. Znała cenę ludzkich wzruszeń i nieszczęść. Bez wahania podchodziła do ubogich chłopów, zaniedbanych dzieci. Miała świadomość, że krzywd, jakich doświadczają najubożsi nie da się wynagrodzić dobrami materialnymi.



A jednak często jedynie w ten sposób mogła pomóc.



Pewnego dnia na przedmieściu Krakowa, na tak zwanym „Piasku” kościół zaczęto stawiać.



Jadwiga pragnęła przyjrzeć się budowie. A zatem wyruszyła za mury miasta wraz z zaufaną ochmistrzynią. Na miejscu więcej niż kamieniom, czy stawianym ścianom, przygląda się pracującym ludziom... I dostrzega zasmucone i jakby nieobecne oblicze jednego z kamieniarzy. Podchodzi do niego i pyta o przyczynę jego zmartwienia.



Zwykłe życie zwykłych ludzi i jego troski odsłaniają przed nią swoje oblicze. Ot żona ciężko chora a dzieci bez opieki pozostawione. Na chleb dla rodziny pracować jednak trzeba...



Królowa współczując, pragnie udzielić pomocy i rozmawia o tym z ochmistrzynią.



Tak, pomoc jest już zapewniona. Lecz to dalej mało dla Jadwigi.



W swoim sercu pragnie pomóc osobiście, teraz. Opiera zatem stopę na kamieniu i każe zdjąć sobie złotą klamrę z trzewika. Tę złotą klamrę wręcza zasmuconemu ojcu rodziny.



Po czym odchodzi. A obdarowany niespodzianie rzemieślnik wpatruje się w złoty dar i radości nie może pomieścić jego serce. A później przenosi wzrok na szary kamień, gdzie jeszcze przed chwilą spoczywała smukła stopa dobrej królowej. Ten kamień to milczący świadek całego zdarzenia. Wtem pod wpływem natchnienia kamieniarz postanawia odkuć w tym oto kamieniu kształt stopy dobrodziejki. Aby pozostał ślad owego niezwykłego spotkania.



Gdy już ściany kościoła nabrały kształtów i ruszyły prace nad sklepieniem świątyni, kamieniarz pokazał i majstrowi i kolegom - kamieniarzom wmurowany w cokół budowy kamień z kształtem drobnej stopy...



Ów kamień wielkie wrażenie czyni. I wnet plotka, wieść niesie się ulicami Krakowa.



Cud na przedmieściu!



Nikt nie chce przyjąć do wiadomości, że owo wgłębienie w szarym głazie to dzieło kamieniarza. Ich dobra królowa, jej droga postać znana dobrze w biedniejszych dzielnicach Krakowa zasługuje na cud. To przecież oczywistym się zdaje, że szlachetność królowej tak wielka, że nawet kamienie pod nią się skłaniają i miękną. Gromadzi się zatem biedota, gromadzą się skromni mieszkańcy wokół niedokończonej jeszcze bryły kościoła.



Wzruszenie ich ogarnia. Kwiatami ozdabiają owo miejsce gdzie widzialny cud się dokonał. Łzy i radość towarzyszą cichym modlitwom.



Święta Pani z Wawelu.



Tak oto skromny kamieniarz przyczynił się do powstania pięknej opowieści. A do dziś na ścianie kościoła Karmelitów, na Piasku, przy ulicy Karmelickiej można zobaczyć to magiczne miejsce. Jedno z wielu, jakie kryje w sobie Kraków.




Joanna Krzeczkowska



____________________________________________________
źródłem inspiracji dla powstania nieniejszego tekstu była lektura
książki Bronisława Heyduka - "Legendy i opowieści o Krakowie" --- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl