wtorek, 5 lutego 2019

Twierdza Przemyśl część północna, dla wszystkich którzy posiadają rower i mają dzień wolnego.

Twierdza Przemyśl część północna, dla wszystkich którzy posiadają rower i mają dzień wolnego.


Autor: Jerzy Maziarz


Piszę ten artykuł, ponieważ chcę zachęcić miłośników dwóch kółek na Forteczną trasę rowerową. Przyjeżdżając do Przemyśla warto zaopatrzyć się w mapkę “Forteczna Trasa Rowerowa” dostępna w każdej księgarni i we większości kioskach w mieście.


Trasa zaczyna i kończy się przy pomniku Orląt Przemyskich. W tym artykule również opiszę łatwiejszy (moim zdaniem) kierunek trasy. A więc jedziemy pod most im. Orląt Lwowskich i dalej wzdłuż Sanu. Za mostem kolejowym warto odbić na ulicę równoległą do tej którą się poruszamy, ale możemy również jechać dalej szlakiem obok stadionu Czuwaj Przemyśl pod mostem i dalej na ulicę Focha przez parking Biedronki. Za światłami skręcamy w prawo i jedziemy już cały czas prosto aż do Arboretum w Bolestraszycach.

Przed przyjazdem do fortu San Rideau warto chociaż na pół godziny zajrzeć do Ogrodu Botanicznego, bardzo ciekawa jest tam wystawa ptaków urządzona w dworku szlacheckim i różne wystawy organizowane w budynku obok .

Zsamego fortu zostały już bardziej ruiny. Dodatkowo jest bardzo niebezpieczny, przy wejściu do tunelu który mamy na samym froncie jest napis “wejście grozi śmiercią” i nie jest to bez powodu. Osobiście przeszedłem ten tunel dziesiątki razy i nic mu się nie działo lecz nie mogę zagwarantować że akurat gdy ty tam będziesz to się niestanie. Dowodem są zapadliska które co jakiś czas pojawiają się na forcie.

Dalej kontynuując podróż szlakiem natrafiamy na fort XIIIb Bolestraszyce. Jest on na terenie Arboretum więc możemy jedynie skrawek zobaczyć przez siatkę.

Dalej zbliżamy się do Żurawicy, przejeżdżamy przez torowisko i obok cmentarza. Po kilku minutach powinniśmy byś pod fortem XII Żurawica - Werner. Fort znajduje się aktualnie w prywatnych rękach i jeżeli dopisze nam szczęście to za drobną opłatą będziemy mogli zwiedzić wnętrze fortu i urządzoną tam wystawę bez ryzyka że strop zawali się nam na głowę.

Następnie jedziemy do Duńkowiczek, po dojechaniu do drogi głównej najlepiej od razu przekroczyć ją przez przejście dla pieszych a następnie jechać chodnikiem. Za przystankiem skręcamy w lewo i już zbliżamy się powoli do fortu Duńkowiczki. Sam fort jest dość pokaźnie zachowany. Jest on w rękach prywatnych więc niektóre pomieszczenia są zamknięte, ale otwarta część budowli jest niewiele gorsza.

Po około dwóch kilometrach dalszej trasy, kiedy kończy się nam las po prawej stronie, odbijamy na prawo aby zajechać na teren fortu Orzechowce. Tutaj mamy podobną sytuację co w San Rideau, kolejny obiekt wyżywań wandalów i niebezpieczne korytarze. Jednak "wielka hala” pozostałość po kilku pomieszczeniach jest w miarę stabilna więc można spokojnie odpocząć w cieniu fortu.

Dalej mamy ponad kilometr kamienistej drogi po to żeby skręcić w lewo na drogę asfaltową. Tam mamy ostry podjazd pod górę i fort Brunner, po skręceniu w prawo i kierowaniu się za szlabanem drogą szutrową w stronę budowli. Sam fort jest nie lepiej zachowany od fortu Orzechowce, jednak można pokusić się o poszukiwanie pozostałości instalacji elektrycznej która jest tutaj najlepiej widoczna. Sam obiekt jest trochę innym miejscem niż inne na trasie północnej, bo ukryty w lesie. Wszystkie pozostałe znajdują się natomiast blisko wiosek.

Dalej jedziemy na przemyską Lipowicę, która jest szczytem całej trasy. Znajdujemy się na wysokości około 343metrów, za nią mamy już tylko zjazd. Niecały kilometr dalej mamy już fort Łętownia. Jeżeli dopisze nam szczęście i zastaliśmy właściciela to będziemy mogli obejrzeć wystawę która zlokalizowana jest we wnętrzu fortu. Nawet pod nieobecność właściciela możemy wejść przez główną bramę i pozwiedzać fort. Mamy tu kilka w pełni bezpiecznych tuneli, lecz część z nich jest zawalona więc warto uzbroić się w latarkę, żeby nie zawadzić o koniec korytarza.

Z fortu wracamy już z powrotem do miasta. Po zjechaniu do drogi głównej w Kuńkowcach skręcamy w lewo. Wjeżdżamy do Przemyśla na początku osiedla Kmiecie odbijamy do drogi wzdłuż Sanu, do tego momentu z wysokości fortu Łętownia zjechaliśmy całe 100m. Przygodę z częścią północną Fortecznej trasy rowerowej kończymy w tym samym miejscu gdzie zaczęliśmy czyli pod pomnikiem Orląt Przemyskich.

Dla szukających wyzmań polecam część południową Fortecznej Trasy Rowerowej która jest pełna wzniesień i spadków.


Autor: J.Maziarz - właściciel bloga: http://przemysl-twierdza.blogspot.com/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Twierdza Przemyśl część południowa, dla wprawnych kolaży.

Twierdza Przemyśl część południowa, dla wprawnych kolaży.


Autor: Jerzy Maziarz


Piszę ten artykuł, ponieważ chcę zachęcić miłośników dwóch kółek na Forteczną Trasę Rowerową. Przyjeżdżając do Przemyśla warto zaopatrzyć się w mapkę “Forteczna Trasa Rowerowa” dostępna w każdej księgarni i we większości kioskach w mieście.


Część południowa zaczyna się w okolicach sztucznego lodowiska, a kończy się pod mostem kolejowym. Załóżmy, że wyruszamy w kierunku (tak przynajmniej ja sądzę) łatwiejszym. Zaczynamy pod mostem kolejowym i jedziemy mniej więcej w kierunku galerii Sanowej.

Trasa jest doskonale oznaczona, przed wyjazdem na Lwowską możemy po drodze pooglądać kilka bunkrów linii Mołotowa, co świadczy o tym że nawet w czasach ZSRR Przemyśl był ważnym punktem strategicznym. Dalej żeby wyjechać na Lwowską musimy trochę pouważać, należy się przebić na prawą jezdnię i przejeżdżamy mostem przez rzekę Wiar. Przed nami kilka kilometrów prostej drogi, oznaczenia szlaku doskonale pokażą nam gdzie należy zjechać z drogi głównej (poza tym powinien znajdować się drogowskaz na Jaksmanice). Cały czas jedziemy zgodnie z oznaczeniami szlaku, jako że nasz pierwszy fort XV Borek należy Trzeciego Historycznego Galicyjskiego Pułku Artylerii Fortecznej im. Księcia Kińskiego, droga do niego jest doskonale oznaczona. Same ruiny fortu są zadbane a okolica wykoszona, mamy tam również miejsce biwakowe .

Dalej wracamy na szlak i kierujemy się do fortu I Salis Soglio. Żeby dostać się do fortu musimy odbić od szlaku na ok. 0,5 km na skrzyżowaniu powinna być strzałka wskazująca. Po dojechaniu do fortu jesteśmy już przy samej granicy z Ukrainy, więc możemy zostać skontrolowani przez Straż Graniczną której patrol czasami stoi przy forcie .

Następnie żeby wrócić na szlak mamy dwie drogi: pierwszą to ta którą przyjechaliśmy do fortu, druga zaś możliwość to skręt w lewo jak tylko wyjedziemy z lasu na drogę z płyt betonowych. Po kilkunastu metrach warto się zatrzymać i spojrzeć za siebie, bo możemy zobaczyć Skarpę Jaksmanicką, od której nosi nazwa rezerwatu żołny znajdującego się w tym lesie. Przy zjeździe należy uważać na kolczaste krzewy. Gdy wjedziemy na normalną drogę asfaltową w Jaksmanicach kontynuujemy jazdę nią aż zobaczymy oznaczenia szlaku. Dalej na trasie zobaczymy strzałkę na drogę dojazdową do fortu II Jaksmanicę. Osobiście nie polecam odwiedzin tego fortu ponieważ trzeba jechać prawie kilometr pod górę tylko po to żeby zobaczyć tylko resztki ruin. Sam fort znajduje się naprzeciwko ogrodzonego terenu prywatnego .

Jazdę kontynuujemy przez kilka kilometrów drogą o różnej nawierzchni aż do wsi Łuczyce. Tam za krzyżówką w prawo skręcamy w zwykłą szutrową w lewo. Po kilkuset metrach jazdy w górę znajdujemy się we forcie III Łuczyce. Fort również w miarę zadbany mamy również na jego terenie miejsce na ognisko. Na trasę szlaku najlepiej zjeżdżamy tą samą drog ą.

Za nieczynną linią kolejową po prawej stronie możemy wypatrywać fortu 2 Nehrybka. Kolejny na liście jest fort IV Optyń. Osobiście go nie polecam bo trzeba do niego jechać “ostro” w górę (co widać na wykresie po drugiej stronie mapki) tylko po to żeby zjechać tą samą drogą. Ci którzy jadą do fortu Optyń niech trzymają się szlaku fortecznego. Po pewnym czasie powinni zobaczyć strzałkę na drogę dojazdową do fortu, po powrocie kontynuujemy podróż szlakiem do wsi Pikulice. CI którzy darują sobie ten fort polecam jeszcze we wsi Nehrybka cały czas trzymać się asfaltowej drogi aż do dojechania do trasy głównej 885 na której skręcamy w prawo w kierunku Przemyśla, po zjechaniu na duł na krzyżówce skręcamy w lewo w stronę Kalwarii Pacławskiej. Kontynuujemy podróż tą ulicą aż do zobaczenia oznaczeń Fortecznej Trasy Rowerowej według której jedziemy .

Dalej po wyjechaniu z wioski będzie już tylko pod górę, na Iwanową górę (407m). Po drodze na wysokości 288 metrów mamy fort V Grochowce, typowy zniszczony fort porośnięty lasem .

Jedziemy cały czas pod górę, na granicy lasu wjeżdżamy do Parku Krajobrazowego Pogórza Przemyskiego. Do samego fortu musimy trochę zboczyć z trasy, poinformują nas o tym strzałki. Samymi ruinami nie ma co się specjalnie zachwycać, ale najciekawszy jest fakt że jesteśmy w najwyższym punkcie twierdzy, ponad 200 metrów nad lustrem Sanu .

Natrasie został już tylko fort VII Prałkowce, zjeżdżamy do byłej wsi (dzisiaj dzielnica Przemyśla) Kruhel Wielki. Ci którzy chcą już wracać to przy szczycie góry Wapielnica mamy rozjazd, w prawo możemy pojechać już na Przemyskie Zniesienie po drodze odwiedzając forty Kruhel i Zniesienie jak również odwiedzić Kopiec Tatarski. Dalej jadąc na Kruhel możemy dopatrzyć się pozostałości fortu VIb Lipnik. W Kruhelu Wielkim również mamy możliwość skręcenia w prawo do drogi głównej prowadzącej do centrum, tą trasą zjeżdżamy całe 200 metrów w duł w niecałe 4 kilometry .

Dla najbardziej wytrwałych czeka podjazd na ponad 100 metrów pod fort VII Prałkowce.Po ruinach fortów Grochowce, Helicha i Lipnik mamy tu prawdziwe cacko.

Po zjeździe na drogę główną możemy się dopatrywać umocnień Linii Mołotowa, lecz na Sempertynach lepiej uważać. W praktyce jedziemy już z górki po eleganckim asfalcie do samego Przemyśla, jest to nagroda dla najbardziej wytrwałych kolaży. Ze względu na ilość wzniesień i długości (najdłuższa wersja ma ok. 50km w bardzo trudnym terenie) nie jest polecana jako rekreacyjna trasa. Jeżeli ktoś mało jeździ na rowerze a chciałby zobaczyć kilka Fortów Twierdzy Przemyśl to w sam raz będzie dla niego trasa Północna Fortecznej Trasy Rowerowej

.


Autor: J.Maziarz - właściciel bloga: http://przemysl-twierdza.blogspot.com/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Na rowerach przez Polskę!

Na rowerach przez Polskę!


Autor: Kacper Pawłowski


Na rowerach przez Polskę Osoby, które przemierzały Polskę na rowerach z pewnością przyznają, że to chyba najprzyjemniejszy sposób poznawania zarówno wielkich miast, jak i malowniczych miasteczek.


Przeglądając mapy polskich szlaków rowerowych, szybko dojdziemy do wniosku, że praktycznie w każdej części kraju znajdują się urokliwe trasy. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak tylko wyruszyć w drogę…

Nomenklatura

Zanim przejdziemy do opisu szlaków rowerowych w Polsce, uporządkujmy nazewnictwo związane z tym tematem. Z pewnością ułatwi to nam zgłębienie tego tematu.

Droga rowerowa – to pojęcie, które ma bezpośrednie odzwierciedlenie w Prawie o ruchu drogowym. To droga publiczna będąca oficjalnie przeznaczona do ruchu rowerowego, oznakowana i spełniająca odpowiednie wymogi. Może być zarówno samodzielna, jak i niesamodzielna czyli w bezpośrednim sąsiedztwie jezdni. Jest ona także potocznie nazywana ścieżką rowerową.

Szlak rowerowy – to trasa dla rowerzystów o wycieczkowo-rekreacyjnym charakterze. Jest ona opatrzona odpowiednimi symbolami spełniającymi normy PTTK (najczęściej czarny symbol roweru i pasek o odpowiednim kolorze). Szlak rowerowy może przebiegać zarówno drogami rowerowymi, jak i zwykłymi drogami publicznymi i niepublicznymi.

Rowerowa Polska a rowerowa Europa

Wielu rowerzystów, którzy mieli przyjemność jeździć europejskimi drogami rowerowymi, narzeka na słaby rozwój sieci ścieżek rowerowych w Polsce, a zwłaszcza ich słabą jakość i funkcjonalność. Jednocześnie podkreślają, że Polska oferuje niebywałe bogactwo widoków, atrakcyjne tereny i ciekawe miejsca do obejrzenia i zwiedzania.

EuroVelo – europejska sieć

Ogólnoeuropejski projekt Europejskiej Federacji Cyklistów postanowił zbudować dwanaście długodystansowych szlaków rowerowych, które przebiegają wzdłuż i wszerz całej Europy. W planach mają mieć łącznie 60 000 km, obecnie jest oddanych do użytku nieco ponad 20 000 km. Do najciekawszych tras EuroVelo należą m.in. „Szlak Pielgrzymi” biegnący od norweskiego Trondheim do Hiszpanii do Santiago de Compostela. Wybierając tę trasę, możemy podążać śladami średniowiecznych pielgrzymów, którzy przemierzali europejskie kraje, by modlić się w miejscach religijnego kultu. Inną niesamowitą trasą jest „Szlak Rzek”, który biegnie wzdłuż Loary, Jeziora Bodeńskiego, Dunaju. Także w Polsce znajdują się trasy EuroVelo m.in. „Szlak bursztynowy” rozpoczynający się w Gdańsku i zmierzający nad Adriatyk do Chorwacji. Warto dodać, że idea EuroVelo jest odpowiedzią na amerykański projekt Greenway.

Poznaj swój kraj

Nie trzeba jednak wybierać się za granicę, by zachwycać się wspaniałymi trasami i cudownymi widokami. W Polsce jest bardzo dużo tras, których przemierzanie gwarantuje niezwykłe wrażenia estetyczne i satysfakcję. Przeglądając portale internetowe dla rowerzystów, natkniemy się na setki tras, z których wiele zasługuje na najwyższą ocenę. Co więcej, rowerzyści-internauci wciąż wprowadzają nowe lub zmodyfikowane trasy, które dostarczają kolejnych wrażeń dla miłośników dwóch kół. Wystarczy wpisać tylko swoją miejscowość, by na ekranie komputera pojawiły się dokładnie opisane szlaki rowerowe z wymienionymi atrakcjami czy określonym poziomem trudności. Oczywiście idealnym pomysłem jest także skorzystanie z bagażnika samochodowego i wyprawa do innej miejscowości, by tam rozpocząć rowerowe wojaże. Tutaj wyobraźnia nie zna granic. Chcemy pojeździć dookoła jeziora, wybrać się w górską wyprawę czy beztrosko przemierzać polskie wsie i małe miejscowości – to wszystko jest w zasięgu ręki.

Do najciekawszych polskich szlaków rowerowych rowerzyści zaliczają m.in. Szlak Wzgórz Szymbarskich. Ta leżąca na północy kraju trasa jest też jedną z najlepiej przygotowanych. Teren jest niezwykle malowniczy, a na swojej drodze można napotkać mnóstwo atrakcji np. wieżę widokową w Wieżycy czy słynny drewniany dom ustawiony „nogami do góry” w Szymbarku. Warto także wybrać się w Beskid Niski lub w Beskidy, gdzie malownicze góry i pagórki zagwarantują niesamowite przeżycia wizualne, a świetnie przygotowane trasy pozwolą się w pełni usatysfakcjonują miłośników jednośladów.

Atrakcyjne polskie trasy można wymieniać godzinami. Rację ma jednak ten kto powie, że w każdym miejscu Polski jest gdzie jeździć na rowerze, wystarczy tylko trochę się rozejrzeć, zasięgnąć języka w Internecie i ruszyć na trasę.

W drogę!

Sezon wiosenny rozpoczęty. To idealna pora, aby zarówno zadbać o nasze zdrowie i samopoczucie, jak i przyjemnie spędzić czas poznając bogactwa naszej ojczyzny. Jeśli chcemy połączyć te obydwa cele, najlepszą opcją będzie wybranie się na rowerową wyprawę.


Sklep Rowerowy T-BIKE.PL - rowery górskie, mtb, miejskie - sprzedaż i serwis rowerów.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

niedziela, 27 stycznia 2019

Masz goły rower - i co dalej?

Masz goły rower - i co dalej?


Autor: KATJA SZALEK


Przedstawiam poradnik dla posiadaczy dwóch kółek, którzy chcieliby wyposażyć swój rower w różnorakie akcesoria.


Kupując nowy, markowy rower, zwłaszcza tak zwanego górala (MTB) otrzymamy w standardzie ramę i 2 koła. Jedynie rowery turystyczne, miejskie (oraz "Hipermarketowe") posiadają dodatkowe wyposażenie. W co więc powinniśmy doposażyć nasze dwa kółka i ile to kosztuje?

akcesoria1

Źródło: e-rower.pl

BŁOTNIKI

To jeden z pierwszych dodatków, który powinniśmy sobie zafundować, zanim jeszcze zaczniemy planować nasze rowerowe podróże. Jeśli załamie się pogoda, złapie nas deszcz i będziemy jechać po mokrym terenie, to bez błotników jazda będzie bardzo nieprzyjemna. Błoto z przedniego koła będzie lądować na przednich przerzutkach, na naszej klatce piersiowej a nawet twarzy. Błoto z tylnego koła zachlapie nam całe plecy, brudna woda zacznie nam po chwili spływać ze stroju do majtek. To okropne uczucie - wycieczka nie zostanie zaliczona do udanych.

Koszt: od 40 zł

Na co zwracać uwagę:

* Waga: lepsze są błotniki plastikowe

* Zakres obejmowania koła: niektóre błotniki kryją małą część koła i błoto nadal pryska - może nie na rowerzystę, ale na rower. Zwłaszcza tylny błotnik najlepiej kupmy taki, który zaczyna się już przy przedniej przerzutce. Błotniki zaczynające się przy siodełku (krótkie) nie chronią dobrze roweru. Może i wyglądają one mniej dizajnersko, ale w praktyce spełniają swoje zadanie.

OŚWIETLENIE PRZEDNIE I TYLNE

Moim zdaniem, bez lamp turystyka rowerowa, a szczególnie poruszanie się po drogach publicznych w ogóle nie powinno mieć miejsca. Biała diodowa lampa przednia i czerwona pulsująca z tyłu sprawiają, że rowerzysta jest wyraźnie widoczny dla kierowców, nawet z dużej odległości.

Koszt: za dobrą lampę płacimy od 65zł.

Na co zwracać uwagę:

* Lampa powinna posiadać tryb pracy ciągły i pulsujący. Wprawdzie jazda po polskich drogach z migającym przednim światłem naraża rowerzystę na mandat, ale poza drogami można już takiej opcji używać, i warto, nawet przy ładnej pogodzie – dla bezpieczeństwa.

* Ważny jest czas żywotności lampy na jednym komplecie baterii: dobra lampa, w trybie pulsującym świeci nawet do 220 godzin - czyli przeciętnemu rowerzyście jeden zestaw baterii wystarczy na cały sezon.

* Patrzmy na to, aby była zasilana standardowymi bateriami

Koszt: lampa tylna kosztuje od 40zł.

Na co zwracać uwagę:

* Tryb pulsujący

* 3 wysokowydajne diody LED wystarczą. Więcej diod to jedynie krótsza żywotność baterii.

SAKWY PLECAKI I TORBY

Sakwa to bardzo przydatna rzecz. Nie zawsze jedziemy w długa trasę i nie zawsze potrzebny jest nam plecak. Dobrze jest jeździć z sakwą z jednego chociażby powodu: nie pocą się plecy. Koszulki oddychające nic nie dadzą, jeśli założymy plecak. Pot nie ma którędy odparować i popłyniemy równo. Żeby zabrać ze sobą podstawowe drobiazgi (klucze, portfel, komórkę) wystarczy sakwa. Najbardziej pojemne i łatwe w dostępie (można do nich sięgać bez zsiadania z roweru) są sakwy montowane pod ramą, między nogami. Dodatkowo, jako drugą można zamontować sobie małą podręczną sakwę pod siodło. Miejsca na drobiazgi i narzędzia rowerowe nigdy za wiele.

Koszt: od 20 - 30zł.

Możemy wybrać także inne rozwiązanie: torbę montowaną na pasie biodrowym. Możemy jej użyć dodatkowo, zamiast małego plecaka. To też ciekawe rozwiązanie.

Koszt: około 100zł.

Jeżeli wybieramy się na dłuższą trasę i potrzebujemy zabrać trochę bagażu, to nie obędzie się bez plecaka. Tu zmieści się i dodatkowa odzież np. na wypadek przemoczenia i prowiant, zapas picia itd.

Koszt : od 100zł wzwyż.

Na co zwracać uwagę:

* kupujmy plecaki rowerowe a nie do pieszych wędrówek. Charakteryzuje je inna ergonomia i dostosowanie do pozycji wykonywania wysiłku. Plecaki rowerowe są wygodniejsze.

* Wodoodporność

No a jeżeli planujemy urlop na rowerze i chcemy objechać kraj dookoła, to trzeba będzie zaopatrzyć się w sakwy mocowane na bagażniku i na przednim widelcu.

Koszt: torba na bagażnik kosztuje od120zł, bagażnik (niezbędny do osadzenia sakwy) ok 70zł

PODRĘCZNY NIEZBĘDNIK NARZĘDZIOWY

Podstawową awarią, jaka może się nam przydarzyć na każdej trasie to przebicie dętki. Powinniśmy być przygotowani na taką ewentualność i zabierać zawsze w trasę:

*Zapasową dętkę. Przebitej dętki nie trzeba oczywiście wyrzucać - można ją załatać używając zestawu naprawczego, koszt: 10zł (zestaw składa się z zapasu łatek, kleju i papieru ściernego do przeczyszczenia klejonej powierzchni). Moim zdaniem jednak o wiele wygodniej, łatwiej i szybciej jest wymienić na trasie dętkę na sprawną, a naprawę zostawić sobie na potem. Szczególnie, gdy w lesie zaczynają nas otaczać wyposzczone komary.

Koszt dętki: od 10zł.

Na co zwracać uwagę:

* bierzmy wentyl samochodowy. Można podpompować na stacji paliw. Łatwiej się pompuje.

*Pompkę rowerową. koszt: 30 - 100zł

Na co zwracać uwagę:

* Kupujmy pompkę obsługującą oba rodzaje wentylów (rowerowe i samochodowe).

* Kupujmy pompki aluminiowe, są bardziej niezawodne

* Patrzmy, aby w zestawie był pasek z rzepem dodatkowo trzymający pompkę w uchwycie.

*Łyżki do opon: Do zdjęcia opony będziemy potrzebować zestawu 3 łyżek. Łatwiej, wygodniej a ściąganie kluczem od mieszkania często kończy się uszkodzeniem opony lub przebiciem dętki.

Koszt: około 5zł

*Komplet narzędziowy: bardzo przydatny jest podstawowy zestaw narzędziowy (kilka imbusów, śrubokręt płaski i krzyżowy). Ten zestaw we współczesnym rowerze wystarczy do wszystkich podstawowych regulacji.

Koszt: od 25zł

BIDON

Na rower z reguły zabieramy picie. Sporo osób używa bidonów. Ja ich nie używam, ponieważ trzeba je myć… Mam zamontowany koszyk, do którego idealnie pasują butelki z wodą mineralną 0,7 litra. Ale jeżeli w upalny dzień lubicie mieć pod ręką chłodną wodę, lub jesienią coś na rozgrzewkę - to polecam bidon-termos.

Koszt koszyka: 15zł , bidon drugie tyle.

Koszt bidonu: 25zł

LICZNIK, PRĘDKOŚCIOMIERZ

To bardzo przydatne urządzenia, które pomagają nam kontrolować przejechany dystans, trasę itd. Wyposażone powinny być przynajmniej w 5 funkcji:

* aktualna prędkość

* dystans jazdy dziennej (resetowany, pokazuje dystans danej dziennej trasy)

* dystans całkowity (resetowany z reguły w trudny sposób aby przypadkiem go nie skasować)

* czas jazdy

* zegar

Koszt: najprostsze, najtańsze markowe liczniki można kupić od 50zł ( bezmarkowe, nawet za 15zł).

ZABEZPIECZENIE

Linka zabezpieczająca. To ciekawy temat. Jeśli macie dobry rower, to nigdy nie zostawiajcie go na długo bez opieki, nawet jeśli przypniecie go super linką:

* po pierwsze: nie ma linki, której nie da się przeciąć

* po drugie: jeśli przypniecie ramę, to po powrocie może się okazać, że nie ma kół, siodełka, błotników, licznika i lampek.

Wyznaję taką filozofię: Mam tanią, lekką linkę. Używam jej zawsze, kiedy na trasie muszę wejść np. do sklepu po picie. Jeśli nie ma do czego przypiąć, to zapinam koło do ramy. Nie da się odjechać, więc złodziej musiałby uciekać z rowerem na plecach. Staram się też zapinać rower zostawiany w garażu. Nigdy nie zostawiam roweru przed marketem.

Koszt linki: około10 zł

DZWONEK

Mała, ale ważna rzecz. W parku, w trakcie weekendu docenicie jego przydatność. Nie będzie się Wam chciało ciągle krzyczeć "z drogi śledzie". Nie kupujcie niczego innego. Ludzie nie reagują na trąbki itp.

Dzwonek, to dzwonek, wciąż najbardziej się kojarzy z rowerem i czasem ludzie nawet ustąpią drogi.

Koszt: 12zł

PODSUMOWANIE

Bazując na podstawowych akcesoriach możemy wyliczyć koszt niezbędnego zestawu: to około 300 zł - warto rozważyć ten wydatek, jeżeli naprawdę sporo jeździmy rowerem i zależy nam na bezpieczeństwie, wygodzie i frajdzie. Temat kasku i stroju rowerowego, to temat rzeka na osobny artykuł.


katja (mar)szalek


Więcej informacji o licznikach rowerowych znajdziesz na www.eprzewodnicy.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Greenway - Naszyjnik Północy - 1 etap

Greenway - Naszyjnik Północy - 1 etap


Autor: hamer


Przygodę z Naszyjnikiem zaczynamy w Bornem Sulinowie. Jednak początek i koniec szlaku zwanego Greenway - Naszyjnik Północy umieszczam w Złotowie, do którego dojedziemy z Bornego Sulinowa i do którego dojedziemy z Błękwitu zamykając pętlę szlaku, czyli w ostatnim etapie.Przygodo trwaj!


Przygodę z Naszyjnikiem Północy proponuję rozpocząć w Bornem Sulinowie.

Uzasadnieniem takiej decyzji jest to, że znajduje się tutaj duża baza noclegowa oraz dwie duże wypożyczalnie rowerów (to w wypadku nie dysponowania własnym sprzętem). Następnym argumenty, to: miejscowość ta położona jest na szlaku Naszyjnika Północy; istnieje możliwość pokonania Naszyjnika Północy w kilku etapach w jego lewej części od osi poprowadzonej przez punkty leżące na nim: Złotów i Biały Bór, z możliwością powrotu na koniec wyprawy dziennej do swej kwatery. W pokonywaniu tej części Naszyjnika w sposób proponowany przeze mnie, nie trzeba mieć przy sobie ekwipunku niezbędnego przy wyprawach wielodniowych, bo każdy jest wyprawą jednodniową, pozwalającą na jazdę rowerem bez obciążenia bagażem. Należy koniecznie pamiętać o płynach do picia oraz o zapasie jedzenia lub tylko portfela z paroma złotymi na wymienione potrzeby, bo na dzień dzisiejszy nie ma wsi bez sklepu.. Kolejnym argumentem jest możliwość przemieszczenia się koleją (Przewozy Regionalne) do Złocieńca i Drawska Pomorskiego ze stacji kolejowej w Łubowie (12 km od Bornego Sulinowa), a także powrotów pociągiem do tej stacji i rowerkiem do swego łoża.

Miejsce Startu to skrzyżowanie w kształcie trójkąta u zbiegu ulic: Orła Białego i Wojska Polskiego oraz drogi do Nadarzyc, i dalej Jastrowia.

Pierwszy etap w pokonywaniu Naszyjnika Północy to Borne Sulinowo – Złotów szlakiem i powrót do Bornego Sulinowa drogami asfaltowymi. Długość pokonanego szlaku Naszyjnika, to około 60 km. Długość trasy tej wyprawy (dojazd do Złotowa i powrót do Bornego Sulinowa w tym samym dniu) to około 120 km.

Celowo używać będę określania długości tras „około”, ponieważ szlak jest tak wytyczony, że przebiega obrzeżami miejscowości. Kiedy decydujemy się zwiedzać owe miejscowości i inne ciekawe miejsca, to licznik pokaże całkiem inną odległość, niż ta zmierzona na mapie. Dlatego, kiedy Administrator szlaku podaje jego całkowitą długość 870 km, traktuj to kolego cyklisto z przymrużeniem oka. Chcąc zwiedzić wszystkie ciekawe miejsca na szlaku i tuż przy nim, pokonasz trasę grubo ponad tysiąc kilometrów.

Startujemy! Ulicą Wojska Polskiego w kierunku Szczecinka, dojeżdżamy do skrzyżowania z ulicą Niepodległości i kierując się na skrzyżowaniu w prawo, wyjeżdżamy z miasta (założyłem, że przybywając do Bornego Sulinowa przed wystartowaniem na szlak, zwiedziliście je, z cmentarzami włącznie).

Przy cmentarzu poradzieckim (cmentarzu z pepeszą) na skrzyżowaniu skręcamy w prawo. Po 250 m na rozwidleniu dróg, w prawo i dalej coraz bardziej zanikającym asfaltem do nieistniejącej wsi Stare Borne. Wieś Stare Borne spotkamy w innym miejscu na szlaku. Zamiast wsi znajdujemy tu miejsce postoju zwane Ostoją lub Skowronkową Ostoją. Od tego miejsca kierujemy się na Wrzosowiska Kłomińske, będące Rezerwatem Przyrody, zwanym Diabelskie Pustaci.

Prosto drogą leśną podążamy w kierunku Kłomina (droga piaszczysta i czasem pod górę) aż do skrzyżowania z drogą poprzeczną wybrukowaną małą kostką granitową (rozkradaną prze nieznanych złodziei). Na skrzyżowaniu skręcamy w lewo, w kierunku Sypniewa.

Proponuję jednak najpierw w prawo, do Kłomina. Tu stacjonowała Brygada Rakiet Operacyjno-Taktycznych, o której mity opowiadają tubylcy i obcy. Miasteczko znika powoli z powierzchni ziemi za sprawą i złodziei, i biznesmenów. Uważać trzeba na jezdni, bo studzienki odpływowe są odkryte. Po zwiedzeniu „znikającego miasta” wracamy na szlak i jedziemy do Sypniewa. W Sypniewie przy byłej stacji kolejowej skręcamy w prawo i drogą początkowo brukowaną kocimi łbami, a następnie - biegnącą po nasypie kolejowym w kierunku Ciosańca. W Ciosańcu wracamy na asfalt i asfaltowymi drogami przez Pniewo dojeżdżamy do Jastrowia. W Jastrowiu szlak wyprowadza nas na jego obrzeża bocznymi uliczkami. Proponuję zignorować tę część szlaku, pojechać prosto do głównego skrzyżowania. Na nim w prawo Urząd M i G (w nim pieczątki), w prawo Dom Leona Kruczkowskiego oraz Biały Kościół ze swoją historią i zabytkowe kamienice. Po zwiedzeniu Jastrowia wracamy do głównego skrzyżowania i kierując się na „ kościół czerwony”, dalej w kierunku Złotowa, dojeżdżamy do ścieżki rowerowej, wracając ponownie na szlak Naszyjnika Północy. Ścieżka rowerowa wyprowadza nas z Jastrowia. Po 2,5 km wyrzuca nas na drogę asfaltową do Złotowa (tu ruch samochodowy, zwłaszcza w sezonie turystycznym, jest duży) i podążamy nią aż do mostu na Gwdzie. Za mostem szlak ucieka w lewo do lasu. Drogami szutrowymi i mocno zarośniętymi trawą prowadzi do wsi Górzna. Oznakowany jest dobrze. W Górznej chwilowo sprowadza nas ponownie do asfaltowej drogi na Złotów i ponownie ucieka do lasu, prowadząc nas miejscami nieciekawymi drogami polnymi opodal leśniczówki Leśnictwo Górzno (tutaj pieczątka w książeczce Miłośnika Naszyjnika Północy) i następnie - leśniczówki Nowy Dwór drogą polną do Złotowa.

Na wysokości leśnictwa Nowy Dwór, niestety, nie ma oznakowanego rezerwatu przyrody i dojazdu do niego. Rezerwat ten radzę zwiedzić, wracając ze Złotowa drogą asfaltową do Jastrowia. Po prawej stronie, przed wsią Górzna jest tablica informacyjna o rezerwacie i całkiem dobra droga leśna wiodąca do niego. Taki sobie dysonans: na szlaku rezerwatu nie ma, a rezerwaty zaliczać należy, kierując się wymogami regulaminu zdobywania Greenwaya. Etap ten kończymy na skrzyżowania ulic: Jastrowskiej, Partyzantów i Grudzieńskich. W tym miejscu kończyć będziemy zdobywanie całego szlaku. Można do Złotowa przybyć pociągiem i z tego miejsca (po zwiedzeniu Złotowa) udać się na szlak w kierunku Bornego Sulinowa. Złotów jest pięknym miastem. Warto przenocować tutaj i zwiedzić je. Można przybyć do Złotowa pociągiem i rozpocząć pokonywanie szlaku w kierunku odwrotnym od opisanego. Zdjęcia oddające walory szlaku znajdziecie pod linkiem: https://picasaweb.google.com/hamer369/BorneSulinowoZOtow?authkey=Gv1sRgCLCAv5qupITJ-wE&feat=directlink


http://rowerempokraju.blogspot.com/

hamer

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.