wtorek, 5 lutego 2019

Gdzie nabyć licencjonowane gadżety EURO 2012?

Gdzie nabyć licencjonowane gadżety EURO 2012?


Autor: Luke Sept


Przygotowania do EURO 2012, które organizowane są przez Polskę i Ukrainę, nadal trwają. Choć polskie stadiony już stoją, to drogi, parkingi, czy trasy dojazdowe do stadionów nadal są w budowie. Powstają również portale i punkty informacyjne dla kibiców i turystów zarówno z kraju, jak i zagranicy.


Od niedawna w sprzedaży pojawiają się związane z EURO 2012 licencjonowane gadżety. Wśród nich oprócz koszulek, bluz, czapeczek, czy szalików, możemy znaleźć również: maskotki, koce, pościel, poduszki, ręczniki, zapalniczki, krawaty, portfele, smycze, plecaki, torby, puzzle, czy też karty do gry. Dostępne są również produkty szklane i ceramiczne, czyli szklanki, kieliszki do wódki, pokale do piwa oraz ceramiczne, różnokolorowe kubki. Im bliżej końca roku i im bliżej mistrzostw różnorodność gadżetów związanych z Euro 2012 będzie stale rosnąć.

By móc sprzedawać podczas EURO 2012 licencjonowane gadżety, trzeba posiadać oficjalne pozwolenie UEFA. Niestety taka jednorazowa licencja sporo kosztuje, od kilkudziesięciu tysięcy do nawet kilku milionów złotych. Mimo to jest wielu chętnych na handel oficjalnymi produktami EURO 2012.

Sprzedaż gadżetów już się rozpoczęła i będzie kontynuowana podczas trwania mistrzostw. Wtedy produkty z logo UEFA EURO 2012 cieszą się największym zainteresowaniem ze strony przyjezdnych kibiców. Obecnie sprzedaż prowadzona jest głównie za pomocą sklepów internetowych. W miarę zbliżania się terminu mistrzostw, powstaną specjalne sklepy detaliczne z produktami piłkarskimi i gadżetami EURO 2012. Mieścić się one będą na stadionach, gdzie odbędą się mecze turnieju oraz w specjalnych strefach kibica, które powstaną na czas EURO w miastach, które są gospodarzami.


Euro 2012 licencjonowane gadżety

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Euro 2012 w Polsce szansą na rozwój

Euro 2012 w Polsce szansą na rozwój.


Autor: Luke Sept


Dla polskich kibiców Finały Mistrzostw Europy w piłce nożnej to pierwsza i wyjątkowa okazja do tak bliskiego i bezpośredniego uczestnictwa w imprezie sportowej takiej rangi.


Po raz pierwszy tak bardzo prestiżowe wydarzenie sportowe jakim są Mistrzostwa Europy odbędzie się na polskich stadionach.

Euro 2012 jest również wyjątkowym wydarzeniem ze względu na to, że gospodarzami będzie więcej niż jeden kraj, a taka sytuacja w historii europejskim mistrzostw miała miejsce tylko dwa razy. Euro 2012 będą zatem trzecimi finałami, po wcześniejszych mistrzostwach, które odbywały się w 2000 r. w Belgii i Holandii oraz w 2008r, kiedy gospodarzami były Austria i Szwajcaria.

Jeśli chodzi o historię tej jakże ważnej imprezy sportowej, Euro w 2012 roku będą już czternastą odsłoną zmagań o tytuł mistrza Starego Kontynentu. Oczywiście impreza takiej rangi, organizowana i przygotowywana z takim rozmachem to ogromne inwestycje, budowa stadionów, dróg, organizacja infrastruktury gastronomicznej, zaplecza noclegowego, handlu, usług, obsługi medycznej. Z drugiej strony impreza taka jak Euro w 2012 roku to również spodziewane, niebagatelne zyski. Jeśli szacuje się, że na mecze przybędzie ponad 400 tysięcy kibiców, a ok. 150 tysięcy krajowych fanów piłki również będzie uczestniczyć w mistrzostwach, prognozowane dochody są naprawdę obiecujące. Na dodatkowe przychody nastawiają się praktycznie wszystkie gałęzie handlu, usług, producenci z wielu branż. Czas pomiędzy 8 czerwca a 11 lipca 2012 r., kiedy to będą rozgrywane mecze na Euro 2012 ma przynieść nie tylko emocje sportowe, ale wymierne korzyści dla gospodarek polskiej i ukraińskiej.


Euro 2012

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Slavko i Slavek, czyli maskotki Euro 2012

Slavko i Slavek, czyli maskotki Euro 2012


Autor: Luke Sept


Kolorowe maskotki dodają kolorytu mistrzostwom i innym imprezom sportowym. Każda duża impreza posiada swoją maskotkę, która staje się tylko utożsamiona z tym jednym wydarzeniem. Nikt nie ma prawa użyć jej ponownie, przy innej uroczystości.


Mistrzostwa Europy posiadają swoje logo związane z piłką i państwem organizatorskim. Organizowana co cztery lata impreza w roku 2012 zawita do Polski, oraz Ukrainy (poprzednio była w Austrii i Szwajcarii). Te państwa wschodniej Europy zaprezentowały najlepszą kandydaturę. W ciągu tych kilku lat od jej ogłoszenia, w Polsce zostało zapoczątkowanych wiele inwestycji. Zarówno związanych z infrastrukturą, jak i stadionami. Jedne wybudowane od podstaw, inne z kolei zostały znacząco odnowione i prezentują się wyjątkowo dobrze.

Wcześniej zaprezentowano logo i maskotki imprezy organizowanej u nas i na Ukrainie. Oficjalnie zaprojektowane zostały przez wytwórnie Warner Bros (podobnie jak miało to miejsce w latach poprzednich). Maskotkami zostali bracia bliźniacy, ubrani w kolorowe barwy obu krajów. Wyglądają bardzo przyjemnie, ale oczywiście jak zawsze w naszym kraju musiały wystąpić jakieś komplikacje i problemy. Powiązane są one z imionami maskotek, które niezbyt nawiązują do naszego państwa. Mimo wszystko wydaje się, że maskotki Euro 2012 będą dobrym wyborem i raczej szybko przyjmą się i zagoszczą na stadionach Polski i Ukrainy. Mają one być ozdobą, a nie głównym elementem imprezy. Dlatego nawet ich ewentualne mniejsze wdrążenie w cały event, nie powinno tworzyć zmartwienia. Na pewno niewielu kibiców zauważy ich brak. Oglądając w telewizji mistrzostwa, co uczyni zapewne większość kibiców, rzadko kiedy pokazywany jest ten kolorowy ludzik. Maskotka jest zazwyczaj elementem z którym zdjęcia robią sobie młodzi ludzie, dzieci. Taka postać ma pomachać, wbiec na boisko po zwycięstwie drużyny i przybić z każdym piątkę. Slavek i Slavko, bo tak nazywają się maskotki spotykane również będą w miastach organizatorów. Każdy przechodzień będzie mógł poprosić o wykonanie zdjęcia i przytulenia się do wielkiej maskotki.

Euro 2012 do zauważenia na każdym kroku? Wielu ludzi uważa, że tak właśnie będzie wyglądała niesamowita impreza goszcząca we wschodniej części Europy. Kibice z całą pewnością nie zawiodą, a piłkarze? To już sprawa indywidualna każdego z nich.


Euro 2012

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Dlaczego sklepy sportowe oferują tylko produkty sezonowe?

Dlaczego sklepy sportowe oferują tylko produkty sezonowe?


Autor: Karol Stopka


Kto chce kupić narty w lecie albo rower w zimie, powinien wybierać sklepy specjalistyczne. W dużych, sieciowych punktach znajdujących się w centrach handlowych raczej nie znajdzie nic z tego, czego szuka. Dlaczego?


Jest grupa klientów, którzy sprzętu zimowego szukają w lecie, a letniego – w czasie styczniowych mrozów. Kierują się przy tym kalkulacją, w myśl której produkty nie-sezonowe powinny być tańsze. Taka strategia przynosi czasem rezultaty. Dlaczego? Wiele produktów jest wycofywanych z produkcji i zastępowanych nowszymi modelami. W ten sposób można na przykład kupić narty z poprzedniego sezonu o 20-30 proc. taniej. O ile tylko uda się je znaleźć.

Niejeden bowiem sklep sportowy zmienia całkowicie swój asortyment i zastępuje sprzęt letni zimowym lub odwrotnie. Pytanie – dlaczego tak się dzieje? Czy nie byłoby lepiej zarobić także na tych, którzy mają mniej typowe preferencje zakupowe?

Pozornie wydaje się, że sklep sportowy, który tak postępuje strzela sobie w stopę. Przecież sprzedaż kilku czy kilkunastu przecenionych par nart przyniosłaby mu niezły obrót. A do tego pozbyłby się produktów, które nie znajdą się w ofercie w przyszłym roku. Takie myślenie nie uwzględnia jednak kosztów, jakie sklep sportowy musi ponieść w związku z ekspozycją asortymentu.

W dużych miastach za wynajem metra kwadratowego powierzchni w centrum handlowym trzeba zapłacić nawet 200 zł. Sklep sportowy, żeby w odpowiedni sposób przedstawić swoją ofertę sprzętu zimowego (nawet, jeśli będzie to tylko kilka egzemplarzy nart i butów) potrzebuje około 20 m2. W sumie więc za sześć miesięcy musiałby wyłożyć 24 tys. zł.

Do tej kwoty należy dodać także koszty związane z zatrudnieniem osoby do obsługi klientów zainteresowanych kupnem sprzętu zimowego. Bo chociaż zainteresowanych byłoby mniej, trudno oczekiwać, żeby menedżer rezygnował na ich rzecz z obsługi tych, którzy kupują sprzęt letni.

Do rachunku trzeba więc dodać kolejne 12 tys. zł. (Założenie: dodatkowy pracownik zatrudniony jest za stawkę minimalną). W sumie rachunek sięga już 36 tys. zł.

Czy uda się w tym czasie sprzedać tak dużo sprzętu, żeby jeszcze na tym zarobić? Czy może bardziej opłacalne jest przetrzymanie nart czy butów przez sześć miesięcy i ponowna przecena tuż przed rozpoczęciem sezonu zimowego? Albo nawet – pozbycie się sprzętu raz, a dobrze.

Zarządzający odpowiedzialni za swój sklep sportowy zdają sobie sprawę z tych kosztów i wybierają opcję, która pozwala im je zminimalizować. To dlatego organizują pod koniec zimy (albo lata) duże wyprzedaży, w czasie których sprzedają produkty po bardzo obniżonych cenach. Wtedy rzeczywiście kupić można sprzęt dużo taniej.

Opisana wyżej zasada dotyczy w dużej mierze największych sklepów. Takich, które oferują szeroki asortyment. Inaczej jest w przypadku sklepów specjalistycznych. Tam rzeczywiście trafić można na letnią czy zimową okazję.

W takich sklepach bowiem nie ma ani możliwości ani potrzeby wymiany towaru. Tego rodzaju placówki zawsze handlują tym, czym się zajmują. Z tego względu opisane wyżej koszty dotykają je w mniejszym stopniu.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Młociarz z Manassa – Jack Dempsey

Młociarz z Manassa – Jack Dempsey


Autor: Karol Stopka


W latach dwudziestych nie było boksera, który przyciągałby więcej uwagi. Początek dekady nazywany jest erą Jacka Dempseya, młociarza z Manassy.


Zawiesił rękawice bokserskie na kołku w 1940 roku. Ostatnią dekadę walczył jednak przede wszystkim w pojedynkach pokazowych. Jego czasem były bowiem lata dwudzieste. To wówczas Jack Dempsey zdobywał swoje mistrzowskie tytuły.

Pierwszy raz został mistrzem świata w lipcu 1919 roku. Skrzyżował wówczas rękawice bokserskie z Jessem Willardem. Walczyli w Ohio, przy trzydziestopięciostopniowym upale. Wynik? Trzy rundy i wycofanie dotychczasowego mistrza .Willard miał złamane pieć żeber i wybite sześć zębów.

Walka o mistrzostwo potwierdziła opinię o twardości Dempseya, który wcześniej krzyżował rękawice bokserskie z silnymi, ale mimo wszystko gorzej przygotowanymi przeciwnikami. Wszystkich rozkładał na deskach w ciągu kilkudziesięciu sekund.

Dempsey potrafił doskonale wykorzystać swoje warunki fizyczne. Miał 185 cm wzrostu i ważył około 85 kg. Był też niezwykle wytrzymały i silny. Dzięki temu mógł wyprowadzać wiele niezwykle silnych ciosów na korpus. Przy dużej szybkości nie dawał większości przeciwników szans.

1921: pierwsza w historii walka za milion dolarów

Na początku lat dwudziestych Dempsey był niekwestionowanym królem amerykańskiego ringu. Coraz trudniej było mu znaleźć odpowiednich rywali. Kiedy jednak do USA przyjechał George Carpentier, Francuz, bohater wojenny i mistrz z Europy, jasnym się stało, że musi dojść do walki między tymi dwoma.

Rękawice bokserskie skrzyżowali 2 lipca 1921 roku w Jersey City, gdzie specjalnie na tę okazję powstał stadion mieszczący 80 tys. osób. Dempsey był nie tylko cięższy, ale i wyższy od Francuza. To dlatego bukmacherzy obstawiali właśnie jego wygraną.

Walka, którą promowano jako pojedynek stulecia zakończyła się po czterech rundach. Dempsey znokautował Carpentiera. Wcześniej, ciosem, złamał tamtemu dłoń (chronioną przecież przez rękawice bokserskie). Francuz, który walczył do końca, został doceniony tak przez publiczność, jak i przez Dempseya, który zaprzyjaźnił się z nim.

1923: runda wszech czasów

Po tym, jak pokonał Carpentiera Dempsey długo nie mógł znaleźć sobie godnego rywala. Jednak rękawice bokserskie nie lubią próżni. Dwa lata po „walce stulecia” w Stanach Zjednoczonych pojawił się „Dziki byk z pampasów”, argentyński mistrz Luis Angel Firpo.

Silniejszy, wyższy i cięższy od Dempseya pokonał min. byłego mistrza świata Jessa Willarda. 14 września 1923 roku stanął na ringu naprzeciwko Dempseya.

Walka trwała dwie rundy. W pierwszej na deskach leżeli obaj zawodnicy. Wymiana ciosów była szaleńcza, nie przyniosła jednak rozstrzygnięcia. W drugiej rundzie Dempsey zdominował Argentyńczyka i znokautował go po minucie. Ze względu na dramatyczny przebieg pierwsza część pojedynku została okrzyknięta rundą wszech czasów.

1927: długie odliczanie

Trzy lata po walce z Firpo Dempsey stracił tytuł na rzecz Gene'a Tunneya. W 1927 roku doszło do rewanżu. Walka przeszła do historii jako „długie odliczanie”. Wszystko przez zachowanie sędziego, który liczył leżącego na deskach Tunneya tak wolno, że ten zdążył się pozbierać.

Tunney wygrał także rewanż, jednak w opinii wielu to właśnie Dempsey był bohaterem. Obaj bokserzy uważali jednak, że pojedynek rozegrano uczciwie. Więcej – zaprzyjaźnili się i odwiedzali się często. Po tej walce Dempsey zawiesił rękawice bokserskie na kołku i walczył już tylko pokazowo.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.