niedziela, 4 lipca 2021

Dlaczego warto jechać do Grecji?

Grecja to kraj leżący w południowo-wschodniej Europie i graniczący z Albanią, Macedonią, Bułgarią oraz Turcją. Żaden turysta nie może pominąć jej w swoich wyprawach, gdyż kraj ten uchodzi za idealny do spędzania słonecznych wakacji.

W ciągu roku jest tu przeciętnie 300 słonecznych dni. 

Klimat Grecji jest typowo śródziemnomorski, dlatego najlepiej jest odwiedzić ten kraj wiosną, aby uchronić się przed upalnym słońcem i temperaturami dochodzącymi do 38-40 ºC. 

Grecję otaczają wody Morza Śródziemnego, Egejskiego oraz Jońskiego, dodatkowo w skład Grecji wchodzą liczne malownicze wyspy jak Korfu, Kreta, Rodos czy Kos, trudno się więc dziwić iż Grecję corocznie odwiedza kilkanaście milionów turystów. 

Grecja ma bardzo bogatą historię i w związku z tym dysponuje wieloma zabytkami, które spotkać można na każdym kroku, jak w stolicy Grecji w Atenach, które w całości godne są uwagi. 

Kraj słońca, bogów i oliwek to idealne miejsce dla osób lubiących aktywny wypoczynek, dla nich organizatorzy przygotowują bardzo wiele wycieczek fakultatywnych jak np. rejsy po morzu śródziemnym

W Grecji znajdziemy również wiele klimatycznych knajpek, w których skosztujemy wyśmienitych potraw, a wśród nich: owoców morza, ryb, soczystych cytrusów i aromatycznych sałatek. Trzeba oczywiście wspomnieć iż fundamentem kuchni greckiej jest oliwa z oliwek, a nieodzownym dodatkiem greckiej kuchni miejscowe wino. 

Będąc w Grecji warto zwiedzić takie miejsca jak: Akropol, Partenon, Erechtejon, Delfy, Meteory. 

Grecja to idealny kraj na urlop zarówno dla rodzin z dziećmi, jak i dla zakochanych par oraz starszych osób. 
Każdy znajdzie tu sposób wypoczynku idealny dla siebie.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Praga

Praga nad Wełtawą uważana jest za jedną z najpiękniejszych stolic Europy. Nie bezpodstawnie, miasto położone nad Wełtawę, rok rocznie przyciąga tysiące globtroterów z niemalże całego świata.

Przez cały rok, w każdego weekendu i nie tylko, zarówno latem jak i zimą, w czasie pogody i niepogody, w Pradze spotkać można ludzi różnych narodowości z wszystkich kontynentów.

Charakterystyczna atmosfera, imponujące zadbane i systematycznie konserwowane budowle uosabiające bogatą spuściznę architektoniczną co najmniej kilku epok, gotyckie strzeliste kościoły, barokowe pałace, secesyjne kamienice, niepowtarzalne praskie piwo i smakołyki czeskiej kuchni serwowane w przytulnych knajpkach i restauracjach oraz bogato wyposażone muzea, galerie, kluby i teatry. Wszystko to sprawia, że ten kto raz odwiedził Pragę, będzie pragnął odwiedzić miasto kolejny raz.

Najbardziej istotne punkty, jakie należy odwiedzić pragnąc poznać stolicę Czech umiejscowione są praktycznie głównie w samym centrum Starego Miasta. Wyjazd do Pragi na dwa lub trzy dni dobrze jest więc przemyśleć tak, aby skoncentrować się zwłaszcza na tej części miasta. W związku z tym także miejsca noclegowe wygodnie jest zarezerwować gdzieś w pobliżu. Mimo iż Praga posiada kolej metra bezbłędnie rozwiązane i funkcjonuje jak szwajcarski zegarek, to jednak komfort dostępu do najważniejszych zabytków z bazy wypadowej w samym centrum miasta jest nie do przecenienia. Z uwagi jednak na dość wysokie koszty noclegów w ścisłym centrum korzystnie jest awansem wyszukać ciekawą i atrakcyjną pod względem ceny ofertę hotelu w Pradze lub zaczekać na jakąś kuszącą okazję typu last minute.

Zwiedzanie Pragi dobrze jest rozpocząć od słynnego wzgórza Hradczany. To właśnie tutaj położone są w najwyższym stopniu unikalne obiekty jak chociażby królewski zamek czy imponująca katedra jak również parę interesujących galerii i muzeów. Całość rozpoczyna się jednak jeszcze na dole na legendarnym moście Karola, który to jest swego rodzaju ikoną Pragi. Na specjalną wzmiankę na wzgórzu hradczańskim zasłużyła sobie z pewnością słynna Złota Uliczka, na której niegdyś zamieszkiwała biedota, ze specyficznymi prawie że miniaturowymi chałupkami, które dzisiaj tworzą zespół barwnych chatek unikalny na skalę światową.

W błędzie jest ten kto myśli że na zwiedzanie Pragi trzeba pojechać bez dzieci. Właśnie Praga jak żadne inne miasto, ma do zaoferowania najmłodszym dużą mnogość atrakcji. Na Hradczanach - imponujące muzeum z wystawą zabawek zarówno współczesnych jak i historycznych, w samym centrum Pragi - prywatne muzeum Lego, do tego ogrody, deptaki, knajpki z jadłospisem dedykowanym dla dzieci, a w dzielnicy Holeszowice ciekawe galerie sezonowe i grające w rytm muzyki fontanny. Najważniejszym jednak punktem zwiedzania Pragi z dziećmi jest jeden z najpiękniejszych europejskich ogrodów zoologicznych w którym abstrahując od sztampowego podziwiania ciekawych okazów zwierząt z całego niemal świata nasze pociechy mogą dać upust swej energii na bardzo wielu placach przeznaczonych do zabaw.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Co jada i pija się w Australii?

Jeśli w naszych podróżach dotrzemy na kontynent australijski, z pewnością szybko odkryjemy, gdzie i jak stołują się mieszkańcy tej wielkiej wyspy.

W domach oraz restauracjach prym wiedzie kuchnia wielonarodowa, do wielu stałych zestawów włącza się elementy swojego regionalnego, tradycyjnego menu, jednak podstawą australijskich jadłospisów są ziemniaki (zwłaszcza grubiutkie frytki, zwane potato wedges, spożywane
z ostrymi sosami i przyprawami) i kluski serwowane na sposób orientalny (z mięsem, rybą, warzywami, doprawiane wedle gustu, ale gotowane – zdrowo – na parze). W pracy Australijczyk chętnie sięga po focaccia, czyli po włoską kanapkę, sprzedawaną wprost
z piekarnika, napakowaną sałatką i kawałkami mięsa. W multikulturowej gastronomii jada się libańskie danie lebanese mezes (marynowane i opiekane warzywa, wzbogacane dipami, pasztecikami itp.). Czyste wody, okalające wyspę, dostarczają też przepysznych „owoców morza” – zamówione w barze seafood platter na pewno nie rozczaruje wielkością i smakiem. Dla chętnych – steki z kangura, przypiekane na grillu, dla mniej żądnych takowych doznań – soczysta wołowina lub popularne barbecue – mix warzyw, mięs i sałat. Na główne danie mówi się w Australii yabbies i „montuje się” je z wszelkich dostępnych (w domu
i w restauracji) składników. Za wykwintny posiłek uchodzi jagnięcina z roszponką i grochem (lamb loin fillet), a na elegancki deser warto zamówić – na ciepło - baked ricotta cake, na zimno – bezę pavlova. Gdy zaś skusimy się na polecane cheese platter (świeże sery plus ciasteczka lub suszone owoce), przetestujmy od razu wina australijskie. Ich szeroki wachlarz sięga od białych, idealnych na wyspiarskie upały, po wyborne czerwone, szybko dojrzewające. W Australii prym wiodą też mocne, lokalne piwa, świeżo wyciskane soki
z najróżniejszych owoców i warzyw oraz kawa parzona na rozmaite sposoby.

Pamiętać warto, że Australia była kolonią angielską, ale do czasów obecnych brytyjska monotonia w sposobie żywienia została wyparta przez liczne fast foody, bary sushi, knajpki
z krewetkami czy chińskie „okna smaku”, z których roztaczają się najróżniejsze aromaty. Nie brak też miejsc, gdzie piecze się niezłą pizzę i gotuje „całkiem włoski” makaron. Na śniadanie Australijczycy, wzorem Amerykanów, przyrządzają sobie płatki z mlekiem lub – śladami Anglików – tosty z dżemem. Obiady jada się tu dość późno, stąd duży wybór „punktów z kanapkami”, odwiedzanymi w ciągu całego dnia przez uczniów, studentów
i pracowników różnych firm. Szczególnie wielkim sentymentem darzy się kulturę hinduską – z racji silnej emigracji z Indii, nie brak miejsc, gdzie można raczyć się wschodnimi specjałami.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Chorwacja i Perła Adriatyku - Dubrownik.

Chorwacja to niezwykle piękne i malownicze państwo leżące w południowej Europie nad morzem Adriatyckim. Graniczy z Węgrami, Słowenią, Serbią, Czarnogórą oraz Bośnią i Hercegowiną. W roku 1991 odłączając się od Jugosławii Chorwacja uzyskała niepodległość, od tego czasu w państwie zaczęła się bardzo prężnie rozwijać turystka.

Chorwacja posiada  5835 km linii brzegowej, z czego większość przypada na wyspy. Jest ich tam aż 1158 z czego zamieszkałych jest zaledwie 47. Bardzo różnorodne ukształtowanie terenu, wspaniałe czyste morze, piękne góry i bardzo zielone wyspy oraz fakt, że Chorwacja jest bardzo bezpiecznym krajem, przyciąga niezliczone rzesze turystów z całego świata. Bardzo dużo polaków również upodobało sobie ten kraj jako cel podróży.

Dubrownik, miasto położone najdalej na południe wysuniętego regionu Dalmacji jest uważane przez wielu za najpiękniejsze miasto świata. Nazywane jest „Perłą Adriatyku” i uznane jako zabytek światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Odwiedzają je nie tylko zwykli turyści, ale też członkowie rodzin królewskich, sławni aktorzy i politycy a także światowa śmietanka towarzyska. To tutaj przybywają żeglarze z całego świata podziwiać nie tylko kraj i krajobrazy, ale też swoje jakże ekskluzywne jachty. Nie każdy może sobie pozwilić na taki luksus jak jacht motorowy, tylko najbogatsi dostępują tego zaszczytu. Po przypłynięciu do portu zostaje tylko zwiedzić miasto, a jest co zwiedzać.

Miasto jest swego rodzaju kompleksem otoczonym murami. Mają one dwa kilometry długości i 25 metrów wysokości. W murach znajdują się 2 okrągłe wieże, 14 kwadratowych, 2 fortyfikacje w rogach oraz wielka forteca. W tym miejscu podczas wojny bałkańskiej toczyła się bitwa w obronie Dubrownika.

Zwiedzanie miasta odbywa się pieszo z racji tego, że wszystkie zabytki zlokalizowane są w obrębie Starego Miasta. Główna ulica starówki (Placa) ciągnie się od wieży zegarowej aż do portu. Jest ona najbardziej reprezentatywną arterią Dubrownika, na której cały dzień chodzą tłumy turystów i mieszkańców. Koniecznie trzeba zobaczyć Wielką fontannę Onufrego pochodzącą z 1438 roku. Naprzeciw fontanny znajduję się jedno  nawowy kościół Zbawiciela który powstał w XVI wieku. Obok znajduję się znacznie bardziej okazała świątynia Franciszkanów, której budowa zaczęła się w 1317 roku. Dubrownik jest miastem wielu kultur w którym znajduję się kościołów i cerkiew oraz jedna z najstarszych synagoga pochodząca z XV wieku. Warto zobaczyć też Pałac Sponza który jest największym z dubrownickich zabytków, wzniesiony w 1522 roku. Budynek w historii spełniał różne funkcje. Mieściły się w nim: urząd celny, skarbiec, mennica, urząd miar, Akademia Dubrownicka, a nawet Muzeum Rewolucji Socjalistycznej. Obecnie jest tutaj Archiwum Republiki Dubrownickiej (Arhiva Dubrovacke Republike) ze starymi dokumentami dotyczącymi dziejów miasta. Zebrano tu również wyjątkową kolekcję manuskryptów z których niektóre z nich liczą sobie 1000 lat.

Zwiedzanie warto skończyć przechadzając się po murach miasta, z których wieczorem rozciąga się niezapomniany widok.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Krowie ścieżki Zakarpacia

Ukraina ma w Karpatach swój niepowtarzalny enduro klimat, który przypomina mi moje wczesne, młodzieńcze, wakacje lata spędzane na wsi w czasach ”wczesnego Gierka”… w górach znajdziemy wszechobecną wolność i swobodę wędrowania po ścieżkach oraz wyboru jazdy motocyklowych enduro dróg...

Ukraińskie Karpaty – duża i niepowtarzalna w swoich naturalnych właściwościach, górzysta kraina, w górnej części  złożona z alpejskich roślin. Łączna powierzchnia Karpat wynosi 188.000 km kw. których średnia wysokich gór i najwyższych masywów rzadko przekracza 2000 m. Łączna długość łuku Karpat to ponad 1300 km. Mamy zatem co zwiedzać podziwiać z motocyklowego siodła. Nieogrodzone płotami, górskie łąki i pastwiska, gdzie słabo docierają zdobycze rolniczej cywilizacji, pomieszane z zapachem świeżych traw, a wszystko to w surowej osnowie, wyrzeźbionej przez naturę – wiejskiej ścieżki. Jest tu dokładnie to wszystko co dla enduro motocyklisty jest potrzebne do szczęścia:

- przyroda,
- góry bez komercji,
- przyjaźni ludzie,

- surowe ścieżki ziemne,

- pozbawione płotów ogromne górskie połoninki.

Właściwie wszystko wygląda inaczej. Patrzysz i widzisz, słuchasz i słyszysz, wąchasz i czujesz. To zupełnie inne wrażenia od atmosfery miasta. W mieście ludzie idą nie patrząc co się wokół nich dzieje. Na uszy naciągają słuchawki aby nie słyszeć otoczenia. Zatykają nos wchodząc do autobusu, aby nie dostać porażenia węchu. Krótko mówiąc izolują się od całej tej reszty.

Starają się być sami mając wokół setki ludzi. W tutejszych górach postępujemy odwrotnie, uzależniając często własne decyzje od otaczającej przyrody Karpat.

Lecimy drogą dalej przed siebie, ja z tyłu. W sumie wygodna poza – na leniucha. Górki, dołki. Laski, polany. Drogi, dukty i leśne ścieżki. Z czasem trafiają się wyjazdy na mniejsze lub większe zielone  połoninki. Zjeżdżając z jednej takiej trafiam na ostrą jazdę w dół. I może nie byłoby w tym nic strasznego gdyby droga nie wiodła dość gęstymi zaroślami. W dodatku wąska ścieżka miała nawierzchnię z rozbełtanej krowimi kopytami wodno błotnej melasy. Jakiż ja byłem szczęśliwy, że jest w dół, a nie pod górę. Mimo mocno klockowych skorpionów na tylnej feldze odstawiałem przysłowiowy taniec pingwina na szkle.

Szczęśliwy byłem, ale do czasu. Już byłem u drzwi, już witałem się z gąską i … Skończyło się szczęście. Już widać było normalna drogę. Oczywiście z racji pilnego szlifowania tanecznych figur jechałem sporo za resztą. Zanim dotarłem do końca żlebu oni stali już naszykowani z aparatami. Widzę, że od regularnej drogi dzieli mnie już tylko mały rów, wypełniony wodą. Widzę aparaty. Trzeba wypaść fachowo.Staję na podnóżki i pędzel. Trza zapracować na prezencję. Nie ? Iiiiii … zamiast fachowej fontanny i bryzgów pod niebo zaliczam piękny ślizg i ląduje centralnie ryjem w tą gnojowicę. Efektownie wypaść to trzeba potrafić. Nie ? No cóż każdy ma to na co zasługuje. Taki lajf. Jedni mają temat do polewki, a inni błoto miedzy zębami. Na dodatek bajoro było z tych wrednych. Mimo, że mój deerek masą nie powala w porównaniu do takiej Afryki czy Geesa, to jednak tak się w tym błocie zassał, że wyrwać go nie było łatwo. No dobra, może to ja nie mam torsu Herkulesa. Na dodatek w tej nierównej walce zostałem pokonany na przemian rosnącą we mnie złością i histerycznym śmiechem.

No cóż – nie udał mi się ten skok. Gwiazdą fotoreporterów nie zostałem, za to sakwa z moją jedyną mapą i kilkoma jeszcze innymi rzeczami okazała się zupełnie szczelna. Znajdujemy kolejną ukraińską ścieżkę. Jest nieźle. Dochodzimy do takiego zrytego krowimi kopytami miejsca na łące. Źle się namierzyłem i postanawiam zawrócić, aby przymierzyć się do tego w innym miejscu. Ale coś jest nie tak. Skorpiony w porównaniu do Mitasów są zarąbiście miękkie. O braku powietrza dowiadujesz się natychmiast.
No to mamy pierwszy postój. Łyżki idą w ruch. Wydobycie dętki ukazuje nagą prawdę. Nie mamy dętki tylko płaski kawał gumy z wentylem. W Karpatach trzeba być przygotowanym na wszystko.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.