piątek, 16 października 2020

Odtajnione miasto

Przez lata Polacy nie słyszeli o mieście Borne Sulinowo. Miasto to przez 47 lat należało do ZSRR choć leżało w woj. zachodniopomorskim, 20 km na  południowy zachód od Szczecinka.

Borne Sulinowo powstało w latach 30-tych XX wieku jako administracyjno-koszarowy ośrodek olbrzymiego poligonu, który służył niemieckim czołgistom i artyleżystom. We wrześniu 1939r gen. Guderian poprowadził swój korpus pancerny do wojny z Polską. W 1945 r. osiedle i poligon zajęła armia radziecka i przez cały okres stacjonowania sąsiadów z za wschodniej granicy Borne Sulinowo nie należało do Polski. Polacy po prostu nie wiedzieli nic o jego istnieniu, nazwa nie istniała ani w wykazach urzędowych ani na żadnych mapach.

Po wycofaniu się wojsk radzieckich okazało się, że od 1939 roku, 20 km od Szczecinka mamy całkiem spore miasto. W przejętych wówczas budynkach trzeba było po raz pierwszy w dziejach miasta zaprowadzić "cywilne porządki".  Został zorganizowany urząd miejski, szkoła, posterunek policji, kościół i straż pożarna.

Obecnie jest to już w 100% polskie miasto. W Bornem Sulinowie warto zobaczyć Dom Oficera, zbudowany w latach 1934-1936, który mieści olbrzymią salę wykładową ze sceną. Ciekawostka miasta są cmentarze żołnierskie. Na jednym z nich znajdują się groby polskich żołnierzy z jenieckich obozów z czasów II wojny światowej. Miejscem pochówku żołnierzy radzieckich i ich rodzin jest tzw. cmentarz z pepeszą. To miejsce dobitnie przypomina nam, że przez 47 lat miasto w obszarach Polski wcale nie było nasze polskie.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

środa, 25 marca 2020

Najmniejsze miasto świata - Hum

Najmniejsze miasto świata - Hum


Autor: scribulonek


Chorwacja turystom polskim kojarzy się głównie ze słońcem, ciepłą wodą i stosunkowo niewielką odległością od naszego kraju. Jedzie się tam po tego typu atrakcje letnie, chociaż do pełni szczęścia potrzeba jeszcze kilku elementów, jak dobra kuchnia, zabytki, możliwość poznawania nowej kultury i tradycji.


Wszystko to można znaleźć zarówno na Istrii, jak i w Dalmacji, obu krainach leżących nad Adriatykiem. Istria leży znacznie bliżej, więc dla osób, które nie dysponują zbyt dużą ilością wolnego czasu, jest to argument, by ją odwiedzić i zwiedzić. I nie warto ograniczać się do miejscowości nadmorskich, w głębi półwyspu również znajdują się miejscowości, które atrakcje Istrii mogą nam pokazać w pełni. Do takich ciekawych miasteczek należy Hum, miejscowość, którą obejdziemy wokół w ciągu kilku chwil, głównie dlatego, że uważane jest za najmniejsze miasto świata. I nie chodzi tutaj tylko o jego powierzchnię, ale również o liczbę mieszkańców, która wynosi sztuk 23 według danych na koniec 2009 roku.

Interesujące jest, że z któregokolwiek miejsca nie ustawilibyśmy się z aparatem fotograficznym, by zrobić miasteczku zdjęcie, zawsze uchwycimy praktycznie to samo- miejskie fortyfikacje, które istnieją od średniowiecza, razem z kościołem świętego Hieronima, który może z zewnątrz wygląda podobnie jak inne kościoły w okolicy, ale freski, które się w nim znajdują, są unikatem na skalę światową. Miasteczko ma prawa miejskie od średniowiecza, a jego niecodzienną tradycją są wybory burmistrza, które odbywają się co roku w czerwcu, obchodzone bardzo szumnie, połączone z Dniami Humu, festynem, na który ściągają tłumnie okoliczni mieszkańcy i turyści, którzy tutaj zaglądną. Natomiast jesienią odbywa się tutaj konkurs na najlepszą rakiję, widowisko, które też warto podejrzeć, chociażby po to, by zobaczyć na własne oczy, ile gatunków rakii istnieje i z jakich owoców się ją wyrabia. Mieszkańcy Humu mają swoją stronę internetową, gdzie zamieszczają informacje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w życiu miasteczka, można tam znaleźć także adresy noclegów i konoby, rodzinnej restauracji, które słynie ze swojej kuchni na całą Istrię.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Hotel to nie tylko luksus

Hotel to nie tylko luksus


Autor: Eryk Zet


Jaka jest definicja hotelu? Luksusowy obiekt, w którym znajduje się przynajmniej 100 pokoi, basen, kilka restauracji oraz inne „umilacze czasu”. Dla kobiet w ofercie usługi SPA, a dla mężczyzn może kasyno? Hotel pod tą postacią to jednak przeżytek, bardziej kreatywni ludzie tworzą jeszcze „ciekawsze” miejsca.


W dzisiejszych czasach wybierając się w podróż nie musimy spać w luksusach. Może nocleg w hotelu lodowym? Jeden z takich obiektów znajduje się w Kanadzie, w prowincji Quebec. Został on otwarty w Nowym Roku 2001. Jego budowa rozpoczyna się pod koniec każdego roku, zazwyczaj w listopadzie, a otwierany jest na początku stycznia. Chętni na nocleg w mrozie mają tylko trzy miesiące, po tym okresie hotel spływa do rzeki.

Odważniejsi mogą wybrać się do Austrii, a dokładnie do hotelowej rury. Hotelowi goście będą nocowali w niczym innym jak w betonowej rurze, a co w niej zastanie? Łóżko i lampkę nocną. Mamy jednak te pewność, że sufit nie będzie przeciekał. Jednym z plusów jest to, iż nie istnieje cennik za nocleg, opłata uzależniona jest od woli klienta. Pomimo różnych atrakcji na terenie „hotelu”, nie polecam spędzenia tam czasu z rodziną.

To jednak nie koniec ludzkiej pomysłowości. W stanie Idaho (USA) znajduje się dość specyficzny motel, a dokładnie w kształcie psa. Jest to największy Beagle na świecie – 9 metrów wysokości oraz 4 metry szerokości. Wybudowany został przez małżeństwo zajmujące się rzeźbieniem z drewna psich figurek.

Przykładem ośrodków hotelowych, które skierowane są głównie dla bardziej wymagających turystów są jedyne siedmiogwiazdkowe Burdż al-Arab w Dubaju oraz Emirates Palace znajdujący się w stolicy ZEA Abu Dhabi. Tam za jedną spędzoną noc, trzeba będzie zapłacić krocie! Do grona hoteli w 7-gwiazdkowej skali już niedługo może dołączyć kolejne miasto, tym razem europejskie, a dokładniej chorwacki Dubrownik. Od tego roku powstaje tam wielomilionowa inwestycja, która ma się zakończyć już za dwa lata, jaki przyniesie efekt, zobaczymy wkrótce.

Na co jeszcze stać ludzkość? Na pewno na wiele, o czym może świadczyć ostatnio wybudowany hotel ze śmieci w Madrycie, czy też zakwaterowanie w krytych wozach konnych. Ciekawe, lecz czy potrzebne? Dla osób mniej wymagających polecamy jakieś noclegi w Polsce, może na początek wystarczą góry? Warto pamiętać, aby przed każdym zagranicznym wyjazdem zapoznać się z tradycjami panującymi w kraju, do którego się wybieramy, na dobry początek polecamy ciekawostki o Belgii, które warto znać.


http://vacacion.pl - Ciekawe miejsca w Polsce

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Odkryj Estonię cz.4

Odkryj Estonię cz.4


Autor: mateusz


Tallin tak naprawdę był celem naszej podróży po Estonii. To najstarsze miasto stołeczne w północnej Europie i Europejska Stolica Kultury 2011 roku. Już teraz wiemy, że warto zatrzymać sie w nim na kilka dni. Cały dzień trzeba by było poświęcić na Poompea oraz mury obronne, kolejne na Dolne Miasto i ciekawsze muzea.


Czym prędzej udaliśmy się na starówkę gdzie znajduje się większość zabytków i atrakcji turystycznych. Nieodłącznym elementem wyprawy okazał się wózek dla naszego smyka i parasol od słońca.

Starówka w Tallinie to jedno z najlepiej zachowanych miast średniowiecznych w Europie. Została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Naszą wycieczkę zaczęliśmy od Placu Ratuszowego, na którym stoi późno gotycki ratusz pochodzący z początku XIII wieku. Budynek ten posiada wysoka na 64 metry ośmiokątną wieżyczkę, (chętnych zapraszamy na jej szczyt, skąd rozpościera się przepiękna panorama miasta), na szczycie której znajduje się charakterystyczny wiatrowskaz przedstawiający Starego Tomasza. Stary Tomasz o długich i gęstych wąsach jest symbolem Tallina.

Najbardziej charakterystycznymi kościołami na Starym Mieście są te największe. Kościół św. Mikołaja i kościół św. Olafa z wieżą mierzącą 123,7 metra. Jest najwyższym budynkiem sakralnym w Estonii, a w latach 1549-1625 był najwyższa budowla na świecie. Z jego tarasu widokowego rozciąga się jedyny w swoim rodzaju widok na niemalże całe miasto.

Kolejnym ważnym punktem gdzie dotarliśmy to miejsce, w którym znajdują się główne budynki rządu Estonii, czyli wzgórze Toompea (Górne Miasto). W zamku Toompea, kamiennej bryle górującej nad okolicą, mieści się obecnie estoński parlament. Na szczycie baszty zamku zwanej Długim Hermanem powiewa niebiesko-czarno-biała flaga narodowa Estonii. Na tym wzgórzu znaleźliśmy także punkty widokowe: Patkuli i Kohtuotsa, z których doskonale widać Starówkę i Zatokę Fińską.

Mury i wieże otaczające Tallin w większości przetrwały do dziś, w tym 26 baszt obronnych, z których każda ma swoją nazwę. Nam w pamięci najbardziej zapisała się Gruba Małgorzata.

Żegnając Tallin i mając nadzieję, że jeszcze tu powrócimy udaliśmy się w stronę najstarszego estońskiego miasta Tartu. Po prawie dwu godzinnej podróży samochodem byliśmy już u celu. Miasto to warto odwiedzić już choćby ze względu na jego atmosferę. Tworzą ją znajdujący się w Tartu, jedyny w Estonii, klasyczny uniwersytet, pełen legend Stare Miasto, elegancki rynek oraz dzielnice drewnianej zabudowy, gdzie każdy dom posiada swój niepowtarzalny charakter. Ważnym symbolem na Placu Ratuszowym jest fontanna z posągiem studentów całujących się pod parasolem. Na Placu stoi również budynek nazywany estońską krzywą wieżą. Opiera się on na murach miejskich oraz częściowo na drewnianych palach, które uległy osunięciu. Stare Miasto znajduje się na niewielkim, zwartym terenie. Wszystkie miejsca warte zobaczenia można zwiedzić spacerem. Przez centrum miasta przepływa rzeka Emajogi która jest nieodłącznym elementem tartuskiego krajobrazu.

Warto wspomnieć , że ze 100 00 tysięcy mieszkańców Tartu 20% stanowią studenci.

Nas w Tartu zachwyciła chyba równowaga między cywilizacją a przyrodą, nowym a starym, duchem a rozumem. To miasto ma duszę. Czym ona jest? To już każdy z Was musi ocenić sam i odkryć ją dla siebie! Polecam


mateusz

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Odkryj Estonię cz.3

Odkryj Estonię cz.3


Autor: mateusz


Następnego dnia rano ruszyliśmy w dalszą podróż. Sarema (Saaremaa) to ląd należący do przyrody. Jest największą wyspą Estonii, na którą można dostać się jedynie promem.


Pierwszy przystanek podczas zwiedzania zaplanowaliśmy przy niemal 800-letnim kościele Valjala. Jest on najstarszym kamiennym kościołem na estońskiej ziemi. Następnie mając na uwadze, że w Estonii znajduje się więcej kraterów niż w jakimkolwiek innym państwie na świecie, udaliśmy się by zobaczyć największy popularny krater po meteorycie Kaali mierzący 110 metrów szerokości i mający niecałe 3 tysiące lat. Uważa się go za ostatni taki krater powstały w Europie. W starożytności wierzono, że był to grobowiec syna Apolla. Obok krateru znajduje się centrum dla zwiedzających oraz muzeum meteorytów i wapienia. Tam jednak nie zaglądaliśmy.

Jadąc do Kuressaare zatrzymaliśmy się dosłownie na chwilę w wiosce Angla, by sfotografować cztery typowe, drewniane słynne wiatraki.

Gdy dotarliśmy do stolicy i jedynego miasta Kuressaare, obejrzeliśmy piękną, świetnie zachowaną Starówkę. Najważniejszy tutejszy zabytek to XIV-wieczna cytadela, która jest najlepiej zachowanym średniowiecznym fortem w krajach bałtyckich. Po spacerze uliczkami Kuressaare, kawie i skosztowaniu tutejszych czereśni udaliśmy się w drogę powrotną na prom i w stronę Haapsalu. Na koniec warto wspomnieć, że ceny na wyspie są wyższe od pozostałej części kraju.

Dobra rada. Będąc w podróży, trzeba uwzględnić drzemki naszego smyka. Dobrze jest planować czas tak by malec podczas jazdy samochodem spał aby przed kolejnym postojem, zwiedzaniem był wyspany i w dobrym nastroju.

Dalszym celem naszej wyprawy okazał się Haapsalu. Zwiedzanie zaczęliśmy od posiłku w jednej z restauracji, w centrum miasta, których tam nie brakuje. Ceny porównywalne do naszych. To wspaniałe nadbrzeżne miasto znane jako "Wenecja Północy" leży na zachodzie Estonii. Obfituje w ciepłe wody i lecznicze błoto. Spacerowaliśmy po zabytkowej starówce z drewnianymi domami, przeważnie z przełomu XIX i XX w., znajdujących się w cieniu resztek biskupiego zamku. Wąskie uliczki wraz z miniaturowym ratuszem zawsze zdawały się nas prowadzić do morza. Będąc w Haapsalu polecamy zobaczyć katedrę, najwyższy jednonawowy kościół. Wyczytaliśmy w przewodnikach, że co roku w sierpniu (my byliśmy w lipcu, a szkoda), w pełni księżyca, w oknie baptysterium pojawia się podobno najbardziej znany duch Estonii, czyli Biała Dama. Podobno jest ona duchem estońskiej dziewczyny zamurowanej w ścianie. Dalej podążyliśmy wzdłuż nadbrzeżnej promenady i znaleźliśmy ławeczkę Czajkowskiego, przy której odwiedzający mogą przystanąć, by posłuchać jego muzyki. Gdy dzień zaczynał chylić się ku zachodowi udaliśmy się do Tallina na spoczynek. Tu w odnalezieniu noclegu bardzo pomógł GPS gdyż hostel gdzie wcześniej zamówiliśmy rezerwację okazał się być daleko od centrum. Mieści się w wieżowcu na osiedlu mieszkalnym. Parter i piętro zostało przerobione na hostel. Za pokój trzyosobowy zapłaciliśmy 34 euro, czyli bardzo tanio jak na Tallin.

I tak minął nam kolejny dzień na estońskiej ziemi.


maluchtravel.blogspot.com

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.