sobota, 26 stycznia 2013

Krynica Górska - relacja z wyprawy Jana

Krynica Górska - relacja z wyprawy Jana

Autorem artykułu jest Piotr Siluk


Krynica Górska - Nadszedł czas cały, czas by zbierać manatki z Iwonicza Zdroju, po czym wyruszać dalej. Dalej w tym przypadku to Beskid Sądecki a w nim Krynica Górska. Mieścina w której dane było już niegdyś być mej osobie mając lat zaledwie czternaście, czyli wieki cale. Sposób lokomocji... Krynica Górska

Nadszedł czas cały, czas by zbierać manatki z Iwonicza Zdroju, po czym wyruszać dalej. Dalej w tym przypadku to Beskid Sądecki a w nim Krynica Górska. Mieścina w której dane było już niegdyś być mej osobie mając lat zaledwie czternaście, czyli wieki cale. Sposób lokomocji, który wybrałem był dość czasochłonny, bowiem PKS w dzisiejszych czasach, choć podobno połączenia lepsze niż kiedyś, to pozostawia wiele do życzenia. By dojechać do docelowego miejsca podroży miałem dwie przesiadki (w Krośnie oraz Grybowie) z około półgodzinnym czekaniem na autobusy. Dzisiaj mogę powiedzieć, że nie warto było tłuc się tym przestarzałym, wolnym a w niektórych przypadkach śmierdzącym środkiem lokomocji.

Po (pozwolę użyć sobie tego słowa) wylądowaniu, skierowałem się do informacji turystycznej, bowiem nocleg był mi potrzebny. Zastałem tam dwóch, sympatycznych, młodych, pomocą służących panów. Razem wybraliśmy coś odpowiedniego, wedle mych zachcianek oraz potrzeb, a wymagający nie jestem wiec poszło jak po maśle. Jeżeli chodzi o ceny, to noclegi w Krynicy Górskiej zaczynają się od 20 zł (napomnę, iż byłem w owej mieścinie w sezonie letnim). 20 zł to tanio jak na tę porę roku, aczkolwiek było to wytargowane a kwatera znajdowała się gdzieś na obrzeżach. Zazwyczaj ceny w Krynicy wahają się od 25-30 zł wzwyż, w zależności od standardu oraz własnych potrzeb. Baza noclegowa w pełni rozwinięta, gdzie okiem sięgnąć tam nocleg. Muszę przyznać, iż Krynica Zdrój jest typową uzdrowiskową miejscowością, podobną do Iwonicza Zdroju czy Rymanowa, z przewaga starszego pokolenia.

Nadszedł czas, który został już wspomniany na początku naszej wyprawy, czas na obiad, na przekąskę czy coś do pochrupania. Duża ilość restauracji, barów prześciga się w cenach i dobrze szukając można zjeść smaczny, składający się z dwóch potraw obiad już za 10 zł. A więc, nie było sensu żebym przyrządzał sobie posiłki samodzielnie.

Lepiej przeznaczyć czas na zwiedzanie, na przykład wybierając się Koleją Linowa na Górę Parkową. Docierając na szczyt, w zaledwie dwie minuty i czterdzieści piec sekund oczom naszym ukarze się przepiękny krajobraz, zachwycający aż do szpiku. Mając dosyć napawania się pięknem przyrody, możemy skorzystać z "Rajskich Ślizgawek". Znajdują się tam rożnego rodzaju rynny, gdzie możemy się poczuć niczym dzieci wesołe i beztroskie. Kolejna atrakcja już bardziej nad ziemna. Nad ziemna bowiem znajduje się Kolej Gondolowa Jaworzyna Krynicka. Zawiezie ona nas na wysokość 1114 metrów a przyjemna, spokojna i relaksująca wyprawa uwolni nas od zmartwień, od codziennego przyziemnego bytu. Aktywni mogą spróbować swych umiejętności soszując rowerem po paśmie Jaworzyny. Kolejną atrakcją stworzona nam, turystom jest Sankostrada, czyli jak sama nazwa wskazuje tor saneczkowy nie potrzebujący śniegu by po nim śmigać, z którego rozpościera się widok na Krynice Zdrój. Jak to przystało w górach praktycznie każda mieścina ma przygotowane szlaki turystyczne tak jak i ta o rożnym stopniu trudności. Do dyspozycji mamy aż osiemnaście przygotowanych szlaków, czekających tylko na nas oraz na niedźwiedzie. Więcej szczegółów jeżeli chodzi o owe szlaki, można znaleźć na stronce owej turystycznej mieściny. Przybywając do tego zakątka Polski każdy sobie znajdzie coś przyjemnego, coś co pozwoli mu aktywnie bądź nie spędzić wolny czas, tzn. wykorzystać go w pełni, a mam tu na myśli np. samochody terenowe, quady, skutery szosowe, paintball, zajęcia integracyjne, baseny, jaskinie solne czy ciekawy i zabytkowy szlak architektury drewnianej. Atrakcje tylko czekają na przybycie, oferując swa różnorodność, zachwycając i odnawiając duchowo nas wszystkich. Na koniec naszej wyprawy, dodam iż osobiście jako młody i aktywny człowiek, lepiej przyjechać tu na trzy czy cztery dni sezon letni, wydaje mi się, ze zima jest ciekawiej, jestem zapalonym narciarzem wiec stąd me wnioski, nie zaprzeczając oczywiście temu co tu napisałem, bowiem Beskid Sądecki a w nim Krynica Zdrój przyciąga tysiące turystów, a ma do czego - polecam.
---

Jan

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nowe połączenia lotnicze

Nowe połączenia lotnicze

Autorem artykułu jest Ola Kowalska


Urząd Lotnictwa Cywilnego podaje, że liczba pasażerów wzrośnie w tym roku o 13%. Oznacza to, że ponad 21,6 mln osób uda się w 2008 roku w podniebną podróż. Tej okazj nie zamierzają zmarnować linie lotnicze, dlatego też wzbogacają swoją siatkę połączeń. Do wyboru będą loty do całkiem nowych miejs... Urząd Lotnictwa Cywilnego podaje, że liczba pasażerów wzrośnie w tym roku o 13%. Oznacza to, że ponad 21,6 mln osób uda się w 2008 roku w podniebną podróż. Tej okazj nie zamierzają zmarnować linie lotnicze, dlatego też wzbogacają swoją siatkę połączeń.

Do wyboru będą loty do całkiem nowych miejsc, a także zwiększona ilość połączeń na trasach cieszących się dużym powodzeniem. W wiosenno-letnim rozkładzie pojawi się np. 25 nowych lotów do Anglii, Irlandii, Szkocji. A to tylko początek. Dzieje się tak dzięki temu, że Polska jest dla przewoźników niskokosztowych rynkiem strategicznym. Trwający już kilka lat boom na loty przyciąga nowe linie (latać będzie ich łącznie 59, w tym 20 to tanie linie lotnicze) i nowe inwestycje. Choćby w lutym wystartuje po raz pierwszy samolot brytyjskiej firmy bimbaby (z Warszawy, Gdańska, Krakowa do Wielkiej Brytanii), a w maju islandzki Iceland Express (Warszawa-Rejkiawik).

Na niezbyt daleką wycieczkę będzie można udać się do Mediolanu z Krakowa (Volare), do fińskiego Turku z Gdańska (Wizz Air), do Norwegii czy też na wakacyjny wypoczynek do Splitu w Chorwacji (Norwegian Air). Ostatnie linie zwiększają także częstotliwość obecnych połączeń do Paryża, Oslo, Alicante. Natomiast niemiecki Germanwings przenosi swoją bazę z Krakowa do Katowic, co od kwietnia da Śląskowi nowe połączenia lotnicze do sześciu niemieckich miast. Spodziewane jest także pojawienie się w Polsce jeszcze jednej dużej firmy. Rozkład lotów jest wciąż opracowywany.

Zorganizowanie czasu na wakacje ułatwi podróżnikom Centralwings, który wzbogaci swoje zasoby o trzy nowe samoloty. Prawdopowodbne jest wznowienie lotów do Grecji, Włoch i Bułgarii, a póki co można już wyruszyć z Centralwings do Hurghady w Egipcie. Więcej kierunków pojawi się zapewne w lipcu i sierpniu po pomyślnie przeprowadzonych negocjacjach z biurami podróży. Uruchomione zostanie także połączenie z Francji do Hiszpanii.

Od marca połączenia krajowe udostępniać będzie nam już nie tylko LOT, lecz także Jet Air, którego samoloty będą latać trzy razy w tygoniu (dwa razy dziennie) na trasie Kraków-Poznań. Już w styczniu Jet Air umożliwił Polakom podniebne podróże z Katowic do Bydgoszczy; lata także do Berlina i planuje wyruszyć do Wiednia.

Zwiększona konkurencja skłania przewoźników do wzmożenia wysiłku w walce o klienta. Mianowicie: największy tani przewoźnik w Polsce, Wizz Air, umożliwia rezerwację miejsca z większą przestrzenią na nogi, jego najbliższy konkurent, Ryanair, oferuje pasażerom wykupienie pierwszeństwa wejścia do samolotu oraz internetową odprawę (check-in), a Centralwings zniżkę na lotniskowy parking. Największy krok zdecydowały się podjąć linie easyJet, które przenoszą do Polski swoje brytyjskie centrum obsługi klienta. Pozwoli to na uruchomienie callcenter, także w języku polskim i ułatwi rywalizację o klienta na miejscu (wcześniej obsługą zajmowała się baza w Londynie). ---

Tanie loty

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

NIKIFOR - najsłynniejszy

NIKIFOR - najsłynniejszy

Autorem artykułu jest Rafał Turek


Krynica jest jednym z najczęściej odwiedzanych uzdrowisk w Polsce między innymi dlatego, iż w różnych okresach rozbudowy uzdrowiska na jego terenie przebywały znakomitości polskiej literatury, nauki i sztuki. Jednym z najsłynniejszych "ambasadorów" Krynicy jest Nikifor - polski malarz prymitywista pochodzenia łemkowskiego.

Nikifor Krynicki, (od 2003) Epifaniusz Drowniak, (ur. 21 maja 1895 w Krynicy, zm. 10 października 1968 w Foluszu) - polski malarz prymitywista pochodzenia łemkowskiego.


Nie wiadomo, skąd wzięło się jego imię czy też przezwisko (oryginalnie brzmiało ono prawdopodobnie Netyfor), w każdym razie używał go od najmłodszych lat. Przez długi czas posługiwał się wyłącznie tym imieniem. Dopiero w 1963 roku urzędowo nadano mu nazwisko "Krynicki", co stanowiło przypieczętowanie administracyjnej normalizacji jego statusu (jednocześnie od władz Krynicy otrzymał mieszkanie). Natomiast w 2003 roku sąd w Muszynie rozstrzygnął, że prawdziwe imię i nazwisko Nikifora to: Epifaniusz (Epifan) Drowniak.


Był synem Eudokii Drowniak – bardzo biednej wiejskiej kobiety, która zarabiała na życie sprzątaniem krynickich pensjonatów. Po matce, która wychowywała go samotnie, w wielkiej biedzie i poniewierce odziedziczył wadę słuchu i wymowy. Bełkotliwa, bardzo niewyraźna mowa uniemożliwiła mu normalny kontakt z ludźmi i naukę w szkole, do której podobno krótki czas uczęszczał, lecz faktycznie pozostał analfabetą.


Nikifor był samoukiem, ale niewątpliwie został obdarzony nadzwyczajnym talentem malarskim. Znawcy sztuki mówią wręcz o Jego "fenomenalnej intuicji malarskiej", pozwalającej mu szybko, bezbłędnie i idealnie dokonywać zestawień kolorystycznych. Przez długie lata artysty nie było stać na zakup dobrych materiałów malarskich, tworzył więc na przypadkowych kawałkach papieru, takich jak np. papier pakunkowy, stare plakaty, kartki z zeszytów szkolnych, tektura, pudełka po papierosach itp.


W swoim malarstwie Nikifor był swoistym dokumentalistą rzeczywistości. Wybierając pewien element do utrwalenia na obrazie przekształcał go i poprawiał według własnego uznania. Zawsze jednak, co warte jest podkreślenia, brał na warsztat tylko to, co było "godne malowania".


Zdecydowana większość obrazów Nikifora to akwarele i w tej technice wykonane zostały w okresie międzywojennym prace, które uznawane są za najlepsze w jego dorobku. W późniejszych latach Nikifor stosował także gwasze i kredki. Za szczytowe osiągnięcie w twórczości Nikifora należy chyba jednak uznać obrazy, które umownie nazwiemy pejzażami beskidzkimi ze stacyjkami. Temat wiejskich stacyjek i dworców kolejowych związany jest z ulubionymi przez Nikifora podróżami koleją.


Od 1960 aż do śmierci Nikiforem opiekował się krynicki artysta malarz Marian Włosiński. Poświęcił dla niego swój talent i stworzył mu dobre warunki do pracy i życia, a po śmierci Nikifora zadbał o zachowanie jego twórczości. Dzieje tej niezwykłej przyjaźni opowiada film fabularny „Mój Nikifor” Krzysztofa Krauzego (rolę Nikifora zagrała w nim Krystyna Feldman). Premiera filmu w 2004 roku przyczyniła się do ponownego, wzrostu zainteresowania krynickim samoukiem, a co za tym idzie - spowodowała kilka wystaw oraz wznowienie niektórych publikacji dotyczących Jego i Jego sztuki.


Artysta zmarł 10.10.1968 roku w sanatorium w Foluszu k. Jasła. Pochowany został na cmentarzu w Krynicy. Od 1995 roku czynne jest w Krynicy Muzeum Nikifora.


Przez całe życie Nikifor był bardzo mocno związany z Krynicą, gdzie mieszkał i tworzył. Był bardzo barwną postacią, swój "warsztat malarski" (kilka pudełek ze zwykłymi szkolnymi akwarelkami i kredkami oraz trochę ołówków i pędzli) rozkładał codziennie w różnych punktach uzdrowiska co czyniło go znanym zarówno wśród kuracjuszy, jak i mieszkańców.


Nie ma przesady w stwierdzeniu że Nikifor stał się najsłynniejszym "ambasadorem Krynicy Zdrój" w świecie.

---

Krynica

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Podróże - w czym tkwi ich fenomen?

Podróże - w czym tkwi ich fenomen?

Autorem artykułu jest Rafał Nowak


Co skłania ludzi, żeby podróżować?

www.fototrip.pl



Co skłania ludzi, aby co jakiś czas opuszczać swoje miejsce zamieszkania, przechodzić przez ten cały proces planowania wyjazdu, podliczania funduszy, zamawiania biletów, szukania hoteli, pakowania się, a później stresowania się czy aby niczego nie zapomnieli i modlenia się o to, aby wszystko poszło dobrze!?!
Przyznam się, że sam rzadko podróżowałem, byłem raczej typem domownika, takim co to wraca do domu i czerpie przyjemność z prostych rzeczy, jak dobry film wieczorem, czerwone wino i gazetka. Ciężko mi więc było zrozumieć ludzi, którzy swój wolny czas woleli poświęcić na podróże, w szczególności na długie podróże do „egzotycznych” krajów, bez wszelkich wygód i bez pewności gdzie wyląduje się dnia następnego.
Poprosiłem zatem o pomoc swoich przyjaciół, wielokrotnie bowiem słyszałem od nich „niech tylko dostanę ten urlop, a już mnie tu nie ma”. Poprosiłem, aby wyjaśnili mi czemu tak za wszelką siłę chcą gdzieś wyjeżdżać, czemu jest im tutaj aż tak źle, żeby szukać tego szczęścia gdzie indziej… i czemu w takim razie zawsze wracają? Mój przyjaciel odparł wówczas „tutaj jest mój dom, zawsze będę tu wracał. A tam… tam jest inny świat, nie zawsze lepszy, ale za to ciekawszy, pełen nowych ludzi, nowych miejsc, innych kultur, odmiennych sposobów na życie… uwierz mi, z telewizji, czy książek nie nauczysz się tak wiele jak podróżując”. Powiedział mi jeszcze jedno „ty decydujesz jak chcesz przeżyć swoje życie… nie przesiedź go, bo możesz kiedyś żałować”. Przypomniała mi się momentalnie, jeszcze z czasów szkolnych, przypowieść o talentach, w której pan rozdał pieniądze swoim sługom, a następnie wyrzucił spod swoich skrzydeł tego, który jako jedyny ukrywając swoją część, zakopał ją w ziemi. Może to trochę śmieszne, ale ta przypowieść była właśnie o mnie, zdałem sobie w jednej chwili, że stoję w miejscu, a stojąc w miejscu nie dość, że się nie rozwijam, to jeszcze się wręcz cofam.
Kiedy tak siedziałem z przyjaciółmi i słuchałem coraz to nowszych opowieści z ich wojaży, zadałem sobie pytanie „a o czym ja będę kiedyś opowiadał swoim synom, czy wnukom?!?”. Wtedy też krzyknąłem, chyba w geście rozpaczy „gdzie mam jechać? Powiedzcie mi, a pojadę!!”. I tak, jedni ze zdumieniem inni ze śmiechem, zgodnie powiedzieli: „Irlandia” . Nieraz byli tam w pracy, stwierdzili jednak, że dla takiego poukładanego człowieka jak ja będzie to i tak niezła szkoła życia. Tydzień później jechałem już do Niemiec, aby stamtąd wylecieć do zielonej krainy – Irlandii. Lądując na lotnisku w Cork miałem niewiele gotówki w portfelu, dużą torbę podróżną, która dała mi się we znaki i zero pomysłów co dalej. Spędziłem jednak w Irlandii prawie trzy tygodnie, objechałem autokarem całe południowe wybrzeże, poznałem mnóstwo niesamowitych ludzi, między innymi z Afryki, Australii, Francji, ale również i Polski, no i oczywiście z samej Irlandii, zobaczyłem wiele ciekawych miejsc, wielkie wrażenie zrobiły na mnie klify, porty… ale chyba najbardziej zapamiętałem jednak życie wieczorne i kulturę irlandzką. Tak, wróciłem do domu z długami, ale także z niesamowitymi wspomnieniami. Od tamtej pory byłem jeszcze we Włoszech, Anglii, Holandii… a w planach mam ciągle USA. Niezła zmiana jak na zamkniętego w czterech ścianach, przy telewizorze mieszczucha! Ale cóż, w końcu życie ma się tylko jedno, więc trzeba „żyć tak, jakby ten dzień miałby być twoim ostatnim”.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Województwo podkarpackie - czas na Bieszczady

Województwo podkarpackie – czas na Bieszczady

Autorem artykułu jest Grzegorz Malinowski


Turystyka w Bieszczadach staje się bardziej popularna, a województwo podkarpackie coraz częściej wybierane przez turystów. Turystyka w Bieszczadach staje się bardziej popularna, a województwo podkarpackie coraz częściej wybierane przez turystów.

Coraz więc ludzi wybiera góry jako formę odpoczynku lub też miejsce na przeprowadzenie szkoleń czy konferencji i to w szczególności te góry nie do końca poznane. Forma tej turystyki opiera się głownie na zdobyciu wiedzy o nowym regionie i miejscu. Wiodącą rolę odgrywają tutaj wiadomości z najrozmaitszych dziedzin: archeologia, historia, geografia, czyli wszystko to, co warto wiedzieć o terenach województwa podkarpackiego.

Z pewnością w dużej mierze to zasługa gospodarstw agroturystycznych w Bieszczadach, które oferują coraz więcej atrakcji dla swoich gości. Natomiast z drugiej strony znaczącą rolę odgrywa turystyka biznesowa, która w coraz bardziej widoczny sposób rozwija się w województwie podkarpackim. Turystyka biznesowa to dziedzina szeroko rozumianej turystyki, która jak sama nazwa wskazuje odnosi się do wyjazdów w interesach i dotyczy działań biznesmenów.

Organizatorzy imprez integracyjnych, szkoleń oraz konferencji monitorują te tereny w kraju i za granica, które są najbardziej atrakcyjne pod względem krajobrazowym oraz ekonomicznym. Podążają za upodobaniami swoich klientów, a tym samym przyczyniają się do rozwoju jeszcze mało poznanych regionów w Polsce. A wybór klientów coraz częściej poda na Bieszczady.
---

Turystyka w Bieszczadach

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl