piątek, 5 lutego 2016

Jak promować dziedzictwo?

Jak promować dziedzictwo?


Autor: papaj


Małopolska to jeden z najciekawszych regionów naszego kraju. Jej bogactwo stanowią walory krajobrazowe, zabytki, a także ogromna ilość instytucji kultury. Małopolanie w pewnym stopniu są świadomi wartości kulturowych, jakie drzemią w ich dziedzictwie. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, jak wielki kryje się w nim potencjał gospodarczy.


Kluczem do sukcesu jest świadomość ekonomicznego wymiaru dziedzictwa. Mądrzy obywatele potrafią wypromować atuty swojego regionu i stymulować turystykę kulturową. Jeśli zabytki są zadbane, chronione, a infrastruktura przyjazna dla zwiedzających, nie trudno o przyjazd turystów. Trzeba jednak postarać się, aby gościom pozostały dobre wspomnienia, i aby chcieli powrócić do tego miejsca, lub zareklamować je znajomym. Oferta powinna być zatem stale ulepszana, a walory kulturowe objęte nieustanną opieką.

Aby, sprawdzić popularność Krakowa wśród turystów, wystarczy wybrać się na Rynek Główny. Tłumy obcokrajowców niejednokrotnie bywają uciążliwe dla mieszkańców miasta. Pojawiają się opinie, że ruch turystyczny powinno się „wyprowadzić” z Rynku i przenieść w inne dzielnice Krakowa. Niezależnie od tego, czy chcemy zaoferować zwiedzanie zabytków, udział w imprezach kulturalnych, czy wypoczynek Kraków pełen jest miejsc, w których potrzeby te mogą być zaspokojone. Częściowo udało się już wypromować dziedzictwo Nowej Huty, Kazimierza, Podgórza, a także obrzeży miasta. Muzea i teatry znajdują się już nie tylko w ścisłym centrum Krakowa. Jeśli zaś chodzi o czynny wypoczynek, Kraków ma w swojej ofercie baseny, ścieżki rowerowe, parki, a także cieszące się wielką popularnością Błonia – dookoła których biegają, spacerują, bądź jeżdżą na rolkach coraz liczniejsze grupy Krakowian. Podmiejskie dolinki, do których nietrudno dojechać, bogate są w niezwykłe walory krajobrazowe, szlaki rowerowe i miejsca do wspinaczki.

Dziedzictwo kulturowe nie zapewnia sukcesu regionowi. Ogromną rolę odgrywa dojrzałość obywateli do odpowiedzialnej ochrony dóbr kultury, a także do mądrego zarządzania tymi dobrami. Jeśli te warunki są spełnione, mieszkańcy mogą liczyć na korzyści zarówno materialne, jak i te głębsze i ponadczasowe.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Sekret greckiej kuchni

Sekret greckiej kuchni


Autor: Szaka


Oliwa dla mnie to jak ambrozja – napój bogów. Dlatego nie bez przyczyny najlepsza oliwa kojarzy mi się z Atenami. Jeżeli w czasach antycznych wytwarzana była tam taka sama oliwa jak dzisiaj, to wcale się nie dziwię, że bogowie osiedlili się właśnie na górze Olimp.


W Atenach spędziliśmy trzy dni, które stały pod znakiem intensywnego zwiedzania, przy czym w hotelu mieliśmy zapewnione jedynie śniadanie. Bardzo lubię organizować wyjazdy na własną rękę, bo nie czuję wtedy ograniczenia w postaci ścisłego harmonogramu, co dotyczy w szczególności posiłków. Organizując wyjazd na własną rękę można samemu decydować o czasie, a przede wszystkim miejscu, gdzie zatrzymamy się na jedzenie podczas zwiedzania. W Atenach w okolicy Placu Monastiraki znaleźliśmy uroczą restaurację z widokiem na Starożytną Agorę. W knajpce tej jako przystawkę podano nam oliwę własnej, domowej produkcji oraz świeżutki chleb, mimo, że był to już w zasadzie wieczór. To było najlepsze jedzenie jakie jadłam w Grecji. Za taką możliwość podziękowałam wszystkim greckim bogom i bohaterom, gdy spojrzałam w górę na pięknie oświetlony Akropol.

Weekend w Atenach zaowocował oczywiście bliższym spotkaniem z grecką kuchnią. Okazało się na przykład, że sałatka grecka w Grecji wygląda zupełnie inaczej niż sałatka grecka w Polsce. Osobiście zajadałam się souvlaki w sosie tzatziki. Natomiast mousaka w Atenach przypomniała wersję, którą można zjeść również u nas w kraju, natomiast była doskonale przyprawiona, dzięki czemu normalnie mdłe bakłażan i ziemniaki miały ostry, fajny smak.

Na osobne omówienie zasługuje tradycyjny grecki trunek, jakim jest ouzo. Jest to mocna wódka o smaku anyżkowym, którą najczęściej miesza się z wodą. Ma tak specyficzny smak, że nie da się pozostać wobec niego obojętnym. Albo uzna się go za fantastyczny trunek, albo znienawidzi na miejscu. Dlatego nie polecałabym zamawiania od razu dużej ilości, gdyż nie wiadomo, czy będzie nam smakować. Polecam również upewnić się, że podano nam z nią odpowiednią ilość lodu, gdyż bez niego ouzo smakuje zupełnie inaczej.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Antonio Gaudi, architekt Barcelony

Antonio Gaudi, architekt Barcelony


Autor: Szaka


Antoni Gaudi jest jednym z najbardziej innowacyjnych i docenianych architektów Hiszpanii. Nie tylko opracowywał projekty budynków, ale też dopracowywał wszystkie ich detale. Jego najbardziej znanymi projektami są Park Güell i niedokończona katedra Sagrada Familia.


Gaudi szlifował swój talent już od najmłodszych lat, kiedy to projektował dekoracje na przedstawienia szkolne i ozdabiał swoimi rysunkami gazetkę. W młodości i w latach studenckich zatrudnił się jako pomocnik architektów, którzy byli już znani w kręgach bogatej społeczności Barcelony. Te doświadczenia zaprocentowały w przyszłości kiedy zaczął tworzyć na własną rękę. Zaczynał od prostych projektów, ale z czasem zaczął dostawać coraz poważniejsze zlecenia.

Pierwszym projektem domu, którym Gaudi się zajął była Casa Vicens. Prace zlecił Gaudiemu glazurnik Manuel Vicens. Gaudi był zafascynowały prostotą sztuki średniowiecza i uwydatnił to w tym budynku. Połączył ją z popularnymi w Hiszpanii elementami mauretańskimi. Kilkanaście lat po ukończeniu tego projektu Gaudi zajął się kolejnym budynkiem w okolicy Passeig de Gràcia w Barcelonie. Casa Batlló jest kamienicą, w której Gaudi zastosował biomorficzne elementy ozdobne. W tym budynku zaprojektował również wyposażenie i dekoracje wewnętrzne. Fasada - podobnie jak w przypadku innej kamienicy Casa Milà - pozbawiona jest kątów prostych, które zostały zastąpione falującymi i płynnymi liniami. Z uwagi na swoją eklektyczną formę Casa Milà jest nazywana przez Katalończyków La Pedrera, co tłumaczy się jako kamieniołom. Park Güell jest kolejnym przykładem geniuszu Gaudiego. To tutaj kolorowa salamandra stoi na straży wejścia do Sali Kolumnowej i dalej na ławkę z mozaiki, która jest najdłuższą ławką na świecie. Ostatnim projektem, którym zajął się Gaudi było dokończenie budowy katedry La Sagrada Familia. Liczne zmiany projektu, których dokonał i nowe elementy spowodowały, że budowa tej świątyni trwa już przeszło 100 lat i nadal nie została zakończona.

Planując wycieczkę lub weekend w Barcelonie należy uwzględnić wspomniane miejsce na swojej trasie, gdyż bez nich Barcelona jako taka nie istnieje i są one jej integralną częścią. Właściwie na twórczość Gaudiego w Barcelonie można poświęcić cały jeden dzień zwiedzania.

Wobec twórczości Gaudiego nie można pozostać obojętnym. Można się zachwycać lub kompletnie tego zachwytu nie rozumieć. Podobnie było już za jego życia. Wiele z jego projektów spotkało się z oporem zleceniodawców. Faktem jest, że wywarł duży wpływ na kolejnych pokoleniach. Wśród artystów również znalazł naśladowców m.in. Friedricha Hundertwassera, który zaprojektował kamienicę w Wiedniu znaną jako Dom Hundertwassera.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Bezpieczeństwo w turystyce na dziko

Bezpieczeństwo w turystyce na dziko.


Autor: Sławek Zaniewski


Z racji tego, że cywilizacja dotarła już w prawie wszystkie zakątki naszego pięknego kraju, wydawać by się mogło, że turystyka na dziko to już przeszłość - nic bardziej mylnego, da się i to niezależnie od tego gdzie mieszkasz.


Chodzenie na dziko po górach lasach czy spływy kajakowe dzikimi rzekami ma to do siebie, że nie trzeba trzymać się różnego rodzaju reguł typu godziny odjazdu, czy podporządkowywanie się grupie. Jesteśmy oderwani od świata i zdani na siebie. Robimy co chcemy, śpimy gdzie chcemy. Biwakować na dziko można w bardzo wielu miejscach. Należy tylko pamiętać o tym, aby zawsze zostawiać po sobie porządek. Jest to warunek obowiązkowy bo jeśli sami za sobą nie posprzątamy, to nikt za nas tego nie zrobi i w końcu nasze góry i lasy będą przypominać śmietnik.

Najlepszymi miejscami do uprawiani turystyki na dziko są lasy, rzeki i góry. Biwakować można na polanie, w lesie, na brzegu jeziora lub rzeki - po prosu w jakimś urokliwym, bezludnym miejscu. Jeśli chodzi o góry to idealne są Beskidy - góry stosunkowo niewysokie i malownicze a szlaki beskidzkie są dobrze oznakowane (także pomoc w razie czego można łatwo wezwać).

Mając już plan, gdzie się wybieramy trzeba pamiętać przede wszystkim o bezpieczeństwie. Zawczasu dowiedzieć się gdzie jest najbliższy szpital z antidotum na jad żmij (nie każdy go ma). Dobrze mieć też, w zależności gdzie jesteśmy, numery telefonu do odpowiednich służb ratunkowych typu GOPR czy WOPR. Warto jest też zaopatrzyć w mapę i kompas, a jak nie umiemy ustalać swojej pozycji za ich pomocą, to GPS turystyczny i zapasowe baterie do niego.

Najważniejsza jest dobrze zaopatrzona apteczka. W jej skład oprócz standardowych środków przeciwbólowych, bandaży, plastrów wody utlenionej i altacetu warto zabrać:

- krople do oczu: jak wpadnie jakiś paproch do oka, dobrze jest mieć czym go wypłukać

- węgiel w tabletkach: wiadomo na co :)

- środek na komary i kleszcze

-wapno: jak najmocniejsze, najlepiej 300, doskonałe jak nas oblezą jakieś robale i pokąsają.

Mając skompletowaną apteczkę warto zastanowić się nad wyposażeniem. Generalnie zasada jest taka, żeby zabierać tylko i wyłącznie rzeczy niezbędne. Warto dokładnie zaplanować prowiant, jaki ze sobą zabieramy, ilość wody i ciuchy, w jakich będziemy chodzić. Przecież wszystko będziemy nieść na plecach, ewentualnie będzie to płynąć razem z nami w kajaku - a w nim miejsca też jest mało. Najlepiej jest spakować plecak, założyć go na siebie, potem go rozpakować i przemyśleć jeszcze raz i spakować to, co rzeczywiście jest nam niezbędne.


Beskidy - propozycje wycieczek.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Odwieczny problem: na narty z biurem podróży, czy samodzielnie?

Odwieczny problem: na narty z biurem podróży, czy samodzielnie?


Autor: Monika Wiater


Co roku w mediach, na forach turystycznych pojawiają się denerwujące branżę nagonki na biura podróży. Denerwują się oczywiście te niewinne. Te natomiast, które mają coś na sumieniu, siedzą cicho i obserwują rozwój sytuacji.


Już wręcz tradycją są spektakularne upadki biur podróży i setki artykułów ostrzegawczych dla turystów. Jaka jednak jest gwarancja 100% powodzenia w przypadku samodzielnego zarezerwowania obiektu? Poniżej przedstawiamy 4 punkty, w których znajdują się za i przeciw wyjazdom zorganizowanym przez biura podróży. Oczywiście mówimy o biurach profesjonalnych, w których pracują ludzie doświadczeni i kompetentni.

1. Wybór oferty.

Nie ma dwóch takich samych narciarzy. Różnimy się wyglądem, doświadczeniem, wiedzą, zasobnością portfela i jeszcze wieloma innymi czynnikami. Pierwszy problem przy wyborze oferty pojawia się, kiedy musimy zdecydować się na region. Doświadczeni wiedzą od razu gdzie chcą pojechać. Niedoświadczeni lub początkujący muszą niestety poświęcić na to trochę więcej czasu (o tym bliżej w pkt.2).
Jeżeli wybraliśmy region, czas na szukanie obiektu. I tutaj mamy ogromne pole do popisu. Przecież „w sieci” jest ogromna ilość i różnorodność propozycji, a oszukiwać może nie tylko nieuczciwe biuro podróży, ale również nieuczciwy właściciel pensjonatu czy apartamentu. Ryzyko jest podobne. Każdy może przedstawić w katalogach czy na stronach internetowych nieprawdziwe zdjęcia lub niewłaściwe odległości do wyciągów narciarskich. Widząc na stronie internetowej pensjonatu, którym jesteśmy zainteresowani zdjęcie pięknej sypialni, nie mamy gwarancji, że każda sypialnia wygląda dokładnie tak samo, a nie jest np. jedynym wyremontowanym pokojem. Podobnie Pani Kasia z zaprzyjaźnionego biura, która fantastycznie zachwala hotel X, położony tuż obok gondoli niekoniecznie widziała go na własne oczy.
Nie można jednak, do organizacji wczasów podchodzić zgoła pesymistycznie, i z góry zakładać, że zostaniemy oszukani. Oczywiście odrobina ostrożności nie zaszkodzi, ale nie dajmy się zwariować. W tym przypadku wybór należy już do narciarza, czy zechce zaufać Pani Kasi, czy właścicielowi pensjonatu. Nie oszukujmy się – oboje chcą na narciarzu zarobić, ale też każdemu z nich zależy, aby ten narciarz za rok do nich powrócił. Dlatego też każdy jest bardzo ostrożny i nie może sobie pozwolić na najmniejszy nawet błąd.

2. Czas.
Wracamy do naszego niedoświadczonego narciarza. Chcąc pojechać pierwszy raz na narty w Alpy musi najpierw spędzić wiele godzin w Internecie szukając informacji o najlepszych i najgorszych ośrodkach narciarskich. Następnie musi te informacje zweryfikować, bo ile narciarzy, tyle przecież opinii. Kolejny krok, to szukanie w danym regionie obiektów – apartamentów lub hoteli. Pamiętajmy, że w każdym regionie jest kilkaset obiektów, które reklamują się w Internecie i warto je sprawdzić. Czy mamy na to czas?
Jeżeli decydujemy się na skorzystanie z oferty biura podróży potrzebujemy czas na wykonanie telefonu lub wysłanie e-maila. Przedstawiamy nasze oczekiwania: termin, ilość osób, rodzaj zakwaterowania. Można, aczkolwiek niekoniecznie podać region oraz kwotę, w której chcemy się zmieścić. Potem zajmujemy się swoimi sprawami i czekamy na przygotowaną ofertę. Jaka jest gwarancja, że oferta, którą otrzymamy będzie w 100% trafiona? Żadna. Zakładając jednak, że każdej firmie zależy na zadowoleniu klienta, przyjmujemy, że biura podróży staną lub przynajmniej będą starały się stanąć na wysokości zadania, aby przygotować ofertę w 100% skrojoną na miarę potrzeb klienta.

3. Oferta.

Ofert w Internecie są tysiące. Należy tylko wybrać najbardziej pasującą do naszych wyobrażeń. Wielu narciarzy porównuje oferty otrzymane bezpośrednio od tych przygotowanych przez biuro podróży i na tej podstawie decyduje się na podjęcie decyzji. Pamiętajmy jednak, że biuro podróży to nie instytucja charytatywna i nastawione jest na określony zysk. To, jaka będzie cena oferty w znacznej mierze zależy od polityki finansowej biura, ale również od kontrahenta, czyt. właściciela hotelu, apartamentu, etc. Właściciele obiektów podobnie jak narciarze są różni. Jedni chętnie dają biurom podróży duże prowizje, licząc przez to na większą promocję. Dzięki danej prowizji cena końcowa obiektu, nierzadko w biurze podróży jest znacznie bardziej korzystna, niż gdyby klient zarezerwował hotel bezpośrednio. Zdarzają się jednak kontrahenci, którzy nie rozumieją lub raczej nie chcą zrozumieć sposobu funkcjonowania rynku turystycznego. Wbrew pozorom jest to oczywiste – hotel w centrum Mayrhofen nie musi dzielić się swoim zarobkiem z biurem podróży, ponieważ od 10 lat przyjeżdżają do niego stali klienci z Niemiec i Holandii, wypełniając 80% miejsc noclegowych.

Obok podstawowej oferty zakwaterowania, w Internecie możemy znaleźć także oferty pakietowe. Te najczęściej proponowane są przez biura podróży i obejmują: przejazd, zakwaterowanie, opiekę pilota, ubezpieczenie oraz bardzo często kurs narciarski i program dodatkowy. Jeżeli posiadamy własny środek lokomocji i niechętnie podróżujemy z grupą zorganizowaną, a mimo to zależy nam na czymś więcej niż standardowe zakwaterowanie, pozostaje nam wyszukanie w sieci pakietów. Wybrane hotele, które mają podpisane umowy z ośrodkami narciarskimi oferują, najczęściej przed i po sezonie zakwaterowanie z 6 dniowym karnetem narciarskim. Oprócz karnetu, często właściciele proponują dodatkowe atrakcje, jak: opieka nad dziećmi, curling, wędrówki z pochodniami, wieczorek taneczny, etc.

Jeżeli zdecydujemy się na takie rozwiązanie i zarezerwujemy miejsce w hotelu, wówczas przed przyjazdem drukujemy potwierdzenia dokonanych wpłat zaliczek i z nimi udajemy się na wymarzone ferie. Jeżeli natomiast zdecydowaliśmy się na ofertę biura podróży, najczęściej 2-3 tygodnie przed rozpoczęciem wakacji otrzymujemy voucher (dokument uprawniający do zakwaterowania), a także często mapę kraju, mapkę narciarską oraz inne materiały reklamowe.

4. Gwarancja powodzenia transakcji.

Gwarancji chyba nie mamy nigdy. Nie możemy uogólniać, że wszystkie biura podróży nastawione są na zdzieranie z klienta, ale też nie możemy zakładać, że nie jesteśmy w stanie sami zorganizować sobie wyjazdu narciarskiego. Zrobimy to w 100% bez większego problemu. Internet jest zasypany różnego rodzaju ofertami. Pamiętajmy także, że nie warto w ofertach doszukiwać się podstępu i oszustwa. Mimo to, jeżeli jednak takowe się zdarzy, jakie kroki powinniśmy podjąć? Zastanówmy się gdzie szukać pomocy, jeżeli po przyjeździe do Austrii okaże się, że Hotel X nie istnieje, podobnie jak konto, na które wpłacaliśmy pieniądze? Pomyślmy także, do jakiej instytucji się udamy, kiedy okaże się, że upadło biuro podróży, w którym dokonaliśmy rezerwacji?
Nie ma gotowych przepisów na tego typu sytuacje.

Pamiętajmy! Warto wierzyć w dobre intencje ludzi, bo nie wszyscy oszukują, a wielu właścicieli biur podróży, czy hoteli bardzo kocha swoją pracę, kontakt z ludźmi i zrobi wszystko aby ich klienci / goście poczuli się usatysfakcjonowani z otrzymanej oferty oraz obsługi.


Monika Wiater

www.globtrans.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.