piątek, 5 lutego 2016

Do wyjeżdżających do Austrii uwag kilka

Do wyjeżdżających do Austrii uwag kilka.


Autor: Monika Wiater


Czy zdajemy sobie sprawę, z tego, że dwie trzecie powierzchni Austrii zajmują Alpy? Wspaniałe masywy górskie przyciągające, co roku tysiące turystów. I nie ma znaczenia, czy zdobywać je chcemy latem, czy zimą. Austriackie Alpy to Top 10 na liście letnich bądź zimowych planów urlopowych wielu Europejczyków.


Wybierając się do Austrii w sezonie 2011/2012 warto, zatem pamiętać, że w samochodzie musimy posiadać zapasowe kamizelki ostrzegawcze – po jednej sztuce na każdą osobę podróżującą, oraz konieczne jest posiadanie trójkąta ostrzegawczego. Polecamy także zaopatrzyć się w łańcuchy, ponieważ zima w Austrii potrafi zaskoczyć niejednego kierowcę. Śmigający na nartach natomiast powinni pamiętać o kaskach dla swoich pociech. W takich krajach związkowych Austrii jak: Ziemia Salzburska, Karyntia, Styria, Dolna Austria, Górna Austria, Burgenland i Wiedeń obowiązuje nakaz używania kasków podczas jazdy na nartach lub snowboardzie. Nakaz dotyczy dzieci i młodzieży do 15 roku życia. I to by było na tyle z zakresu: „Polak wiedzieć musi”.

Jeżeli jednak nie podjęliśmy jeszcze decyzji, dokąd wybrać się tej zimy, warto skorzystać także z informacji pt.: „Polak wiedzieć może – z zakresu nowości w regionach oraz różnic w cenach karnetów i zakwaterowania”.
Decydując się na wyjazd w Alpy Austriackie warto prześledzić aktualne nowości w ośrodkach narciarskich. Nie od dziś, bowiem wiadomo, że Austriacy bardzo dużo inwestują w branżę turystyczną, a największe pole do popisu mają właśnie w rozbudowie infrastruktury wyciągów narciarskich. Dla przykładu przed sezonem 2011/2012 w modernizację infrastruktury zainwestowano w Austrii 494,20 miliony EUR.

I tak dla porównania, w obszernych ośrodkach narciarskich jak Salzburger Sportwelt w Ziemi Salzburskiej zainwestowano w tym sezonie w nową gondolę 10 osobową w miejscowości Altenmarkt-Radstadt, która zwiększy przepustowość o 2000 osób na godzinę. Podobną gondolę, ale z podgrzewanymi siedzeniami postawiono w regionie Fieberbrunn. Przepustowość zwiększy się tam o 2400 osób na godzinę. W regionie Schladming Planai postawiono w tym roku nowy wyciąg krzesełkowy 6 osobowy z podgrzewanymi siedzenia. Przepustowość dzięki temu wzrośnie o 2400 osób na godzinę. 6 osobowy wyciąg krzesełkowy postawiono także w regionie Hochkönig, w miejscowości Dienten, ponadto w Ischgl, Kitzbühel, w ośrodku Finkenberg w Zillertalu, Saalbach-Hinterglemm, a także w regionie Serfaus-Fiss-Ladis. Z pozostałych ciekawych nowości warto zwrócić uwagę na nową gondolę 8 osobową w regionie Katschberg, 4 osobowy wyciąg krzesełkowy na Lodowcu Mölltal, 8 osobową gondolę w Saalbach-Hinterglemm, kolejną 10 osobową gondolę, tym razem na Lodowcu Hintertux oraz 8 osobową gondolę w regionie Zillertal Arena.

Wiemy już, co nowego zapowiada się w największych ośrodkach narciarskich Austrii. Warto teraz porównać ośrodki, które zmodernizowały infrastrukturę, oraz obowiązujące w nich karnety narciarskie.
Region Ischgl oferuje ponad 230 km tras, wysokości do ponad 2800 m n.p.m., a 6 dniowy karnet narciarski kosztuje tutaj 206,50 EUR. Serfaus-Fiss-Ladis to wysokości ponad 2800 m n.p.m., 204 km tras zjazdowych i to wszystko za 195,50 EUR za 6 dni. Zillertal łącznie ma 668 km tras – tworzą je trasy takich ośrodków jak: Hochfügen-Hochzillertal, Zillertal Arena, Mayrhofen z Finkenberg oraz Lodowiec Hintertux. Maksymalna wysokość w tym regionie sięga ponad 3200 m n.p.m., a 6 dniowy karnet narciarski obejmujący całą dolinę kosztuje 205 EUR. Ośrodki nie są ze sobą połączone, ale pomiędzy nimi można poruszać się bezpłatnym skibusem lub pociągiem. Region Kitzbühel – Kirchberg to 168 km tras, wysokości do 2000 m n.p.m. i 210,50 EUR za 6 dniowy karnet narciarski. Z kolei Saalbach-Hinterglemm oferuje 200 km tras narciarskich, wysokości do ponad 2000 m n.p.m., a karnet kosztuje 212 EUR za 6 dni szusowania. Hochkönig, Salzburger Sportwelt i Schladming Planai mają karnet narciarski wspólny i kosztuje 210 EUR, różnica tkwi jedynie w kilometrach tras i wysokościach. Pierwszy ma do zaoferowania 150 km tras i wysokości do 1900 m n.p.m., drugi 350 km tras i wysokości do 2150 m n.p.m., natomiast trzeci ośrodek – Schladming Planai to 167 km tras i wysokości sięgające prawie 1900 m n.p.m. Podane ceny dotyczą tylko wysokiego sezonu, czyli okresu świątecznego oraz ferii. W pozostałych terminach, różnice w cenie pomiędzy poszczególnymi regionami mogą być jeszcze bardziej wyraźne.

Ostatnie porównanie ośrodków to konfrontacja zakwaterowania. Okazuje się, bowiem, że podobnie jak z popularną marką, także w ośrodkach narciarskich często obok jakości infrastruktury i kilometrów tras, trzeba także płacić za nazwę. Widoczne jest to wyjątkowo w regionie Ischgl, gdzie np. 4 osobowy apartament położony 2,5 km od wyciągów kosztuje w lutym 1532 EUR. Kolejna Mekka narciarzy, w której trzeba odpowiednio zapłacić za nocleg to Schladming (ceny kształtują się w okolicy 1232 EUR za apartament 4 osobowy za tydzień) oraz Saalbach-Hinterglemm (1009 EUR w styczniu i 1246 EUR w lutym za apartament 4 osobowy). W Zillertalu ceny apartamentów wahają się w zależności od lokalizacji obiektu. Apartamenty położone na początku doliny, czyli około 50 km od Lodowca Hintertux można zarezerwować już za 617 EUR (apartament 6 osobowy w styczniu). Natomiast położone w majestatycznym Mayrhofen kosztują już 1661 EUR. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku regionu Kitzbühel – Kirchberg. Rezerwując apartament w centrum ośrodka, w odległości 100 m od wyciągów (Jochberg) musimy liczyć się z wydatkami rzędu około 1400 EUR za apartament 6 osobowy w styczniu. Jeżeli jednak zarezerwujemy apartament o tym samym standardzie, ale w miejscowości Hollersbach, płacimy już tylko 788 EUR w tym samym terminie (apartament z Wellness). Różnica w tym przypadku polega na tym, że apartament położony jest w odległości 700 m od gondolki, którą można dostać się do miejsca, w którym zlokalizowany jest apartament za około 1400 EUR / tydzień. Salzburger Sportwelt z kolei jest potężnym regionem narciarskim składającym się z kilku mniejszych ośrodków. Najważniejsze punkty na mapie narciarskiej tego regionu to bez wątpienia Wagrain i Flachau. I w tym drugim właśnie nocleg w 4 osobowym apartamencie kosztuje 799 EUR / tydzień. Jeżeli natomiast zdecydujemy się na mniejsze Eben im Pongau, za tę samą ofertę zapłacimy już tylko 619 EUR.

Oprócz wymienionych powyżej topowych regionów narciarskich mamy do dyspozycji wiele mniejszych, ale nie mniej urokliwych i idealnie zagospodarowanych. Na uwagę zasługują także karynckie Bad Kleinkirchheim i Nassfeld Hermagor, czy położone w Tyrolu wschodnim Sillian, Lienz i Matrei-Kals. Decydując się bowiem na wyjazd w Alpy Austriackie warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy naprawdę konieczny jest dla nas wyjazd do ośrodka z ponad 200 km tras, czy absolutnym „must have” sezonu musi być dla nas urlop w topowym regionie oraz hotel lub apartament przy samych wyciągach?
Austriackie ośrodki narciarskie są tak piękne i tak idealnie przygotowane, że nawet niewielkie Sillian czy większe Nassfeld Hermagor spokojnie zaspokoją nasze narciarskie oczekiwania. Pamiętajmy jednak również, że fantastyczny Ischgl, Saalbach-Hinterglemm oraz Schladming, a także zapierające dech w piersiach widoki w Sölden, czy na Lodowcu Kitzsteinhorn są jedyne i niepowtarzalne, a wybór oczywiście należy do nas - narciarzy.


Monika Wiater
www.globtrans.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak promować dziedzictwo?

Jak promować dziedzictwo?


Autor: papaj


Małopolska to jeden z najciekawszych regionów naszego kraju. Jej bogactwo stanowią walory krajobrazowe, zabytki, a także ogromna ilość instytucji kultury. Małopolanie w pewnym stopniu są świadomi wartości kulturowych, jakie drzemią w ich dziedzictwie. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, jak wielki kryje się w nim potencjał gospodarczy.


Kluczem do sukcesu jest świadomość ekonomicznego wymiaru dziedzictwa. Mądrzy obywatele potrafią wypromować atuty swojego regionu i stymulować turystykę kulturową. Jeśli zabytki są zadbane, chronione, a infrastruktura przyjazna dla zwiedzających, nie trudno o przyjazd turystów. Trzeba jednak postarać się, aby gościom pozostały dobre wspomnienia, i aby chcieli powrócić do tego miejsca, lub zareklamować je znajomym. Oferta powinna być zatem stale ulepszana, a walory kulturowe objęte nieustanną opieką.

Aby, sprawdzić popularność Krakowa wśród turystów, wystarczy wybrać się na Rynek Główny. Tłumy obcokrajowców niejednokrotnie bywają uciążliwe dla mieszkańców miasta. Pojawiają się opinie, że ruch turystyczny powinno się „wyprowadzić” z Rynku i przenieść w inne dzielnice Krakowa. Niezależnie od tego, czy chcemy zaoferować zwiedzanie zabytków, udział w imprezach kulturalnych, czy wypoczynek Kraków pełen jest miejsc, w których potrzeby te mogą być zaspokojone. Częściowo udało się już wypromować dziedzictwo Nowej Huty, Kazimierza, Podgórza, a także obrzeży miasta. Muzea i teatry znajdują się już nie tylko w ścisłym centrum Krakowa. Jeśli zaś chodzi o czynny wypoczynek, Kraków ma w swojej ofercie baseny, ścieżki rowerowe, parki, a także cieszące się wielką popularnością Błonia – dookoła których biegają, spacerują, bądź jeżdżą na rolkach coraz liczniejsze grupy Krakowian. Podmiejskie dolinki, do których nietrudno dojechać, bogate są w niezwykłe walory krajobrazowe, szlaki rowerowe i miejsca do wspinaczki.

Dziedzictwo kulturowe nie zapewnia sukcesu regionowi. Ogromną rolę odgrywa dojrzałość obywateli do odpowiedzialnej ochrony dóbr kultury, a także do mądrego zarządzania tymi dobrami. Jeśli te warunki są spełnione, mieszkańcy mogą liczyć na korzyści zarówno materialne, jak i te głębsze i ponadczasowe.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Sekret greckiej kuchni

Sekret greckiej kuchni


Autor: Szaka


Oliwa dla mnie to jak ambrozja – napój bogów. Dlatego nie bez przyczyny najlepsza oliwa kojarzy mi się z Atenami. Jeżeli w czasach antycznych wytwarzana była tam taka sama oliwa jak dzisiaj, to wcale się nie dziwię, że bogowie osiedlili się właśnie na górze Olimp.


W Atenach spędziliśmy trzy dni, które stały pod znakiem intensywnego zwiedzania, przy czym w hotelu mieliśmy zapewnione jedynie śniadanie. Bardzo lubię organizować wyjazdy na własną rękę, bo nie czuję wtedy ograniczenia w postaci ścisłego harmonogramu, co dotyczy w szczególności posiłków. Organizując wyjazd na własną rękę można samemu decydować o czasie, a przede wszystkim miejscu, gdzie zatrzymamy się na jedzenie podczas zwiedzania. W Atenach w okolicy Placu Monastiraki znaleźliśmy uroczą restaurację z widokiem na Starożytną Agorę. W knajpce tej jako przystawkę podano nam oliwę własnej, domowej produkcji oraz świeżutki chleb, mimo, że był to już w zasadzie wieczór. To było najlepsze jedzenie jakie jadłam w Grecji. Za taką możliwość podziękowałam wszystkim greckim bogom i bohaterom, gdy spojrzałam w górę na pięknie oświetlony Akropol.

Weekend w Atenach zaowocował oczywiście bliższym spotkaniem z grecką kuchnią. Okazało się na przykład, że sałatka grecka w Grecji wygląda zupełnie inaczej niż sałatka grecka w Polsce. Osobiście zajadałam się souvlaki w sosie tzatziki. Natomiast mousaka w Atenach przypomniała wersję, którą można zjeść również u nas w kraju, natomiast była doskonale przyprawiona, dzięki czemu normalnie mdłe bakłażan i ziemniaki miały ostry, fajny smak.

Na osobne omówienie zasługuje tradycyjny grecki trunek, jakim jest ouzo. Jest to mocna wódka o smaku anyżkowym, którą najczęściej miesza się z wodą. Ma tak specyficzny smak, że nie da się pozostać wobec niego obojętnym. Albo uzna się go za fantastyczny trunek, albo znienawidzi na miejscu. Dlatego nie polecałabym zamawiania od razu dużej ilości, gdyż nie wiadomo, czy będzie nam smakować. Polecam również upewnić się, że podano nam z nią odpowiednią ilość lodu, gdyż bez niego ouzo smakuje zupełnie inaczej.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Antonio Gaudi, architekt Barcelony

Antonio Gaudi, architekt Barcelony


Autor: Szaka


Antoni Gaudi jest jednym z najbardziej innowacyjnych i docenianych architektów Hiszpanii. Nie tylko opracowywał projekty budynków, ale też dopracowywał wszystkie ich detale. Jego najbardziej znanymi projektami są Park Güell i niedokończona katedra Sagrada Familia.


Gaudi szlifował swój talent już od najmłodszych lat, kiedy to projektował dekoracje na przedstawienia szkolne i ozdabiał swoimi rysunkami gazetkę. W młodości i w latach studenckich zatrudnił się jako pomocnik architektów, którzy byli już znani w kręgach bogatej społeczności Barcelony. Te doświadczenia zaprocentowały w przyszłości kiedy zaczął tworzyć na własną rękę. Zaczynał od prostych projektów, ale z czasem zaczął dostawać coraz poważniejsze zlecenia.

Pierwszym projektem domu, którym Gaudi się zajął była Casa Vicens. Prace zlecił Gaudiemu glazurnik Manuel Vicens. Gaudi był zafascynowały prostotą sztuki średniowiecza i uwydatnił to w tym budynku. Połączył ją z popularnymi w Hiszpanii elementami mauretańskimi. Kilkanaście lat po ukończeniu tego projektu Gaudi zajął się kolejnym budynkiem w okolicy Passeig de Gràcia w Barcelonie. Casa Batlló jest kamienicą, w której Gaudi zastosował biomorficzne elementy ozdobne. W tym budynku zaprojektował również wyposażenie i dekoracje wewnętrzne. Fasada - podobnie jak w przypadku innej kamienicy Casa Milà - pozbawiona jest kątów prostych, które zostały zastąpione falującymi i płynnymi liniami. Z uwagi na swoją eklektyczną formę Casa Milà jest nazywana przez Katalończyków La Pedrera, co tłumaczy się jako kamieniołom. Park Güell jest kolejnym przykładem geniuszu Gaudiego. To tutaj kolorowa salamandra stoi na straży wejścia do Sali Kolumnowej i dalej na ławkę z mozaiki, która jest najdłuższą ławką na świecie. Ostatnim projektem, którym zajął się Gaudi było dokończenie budowy katedry La Sagrada Familia. Liczne zmiany projektu, których dokonał i nowe elementy spowodowały, że budowa tej świątyni trwa już przeszło 100 lat i nadal nie została zakończona.

Planując wycieczkę lub weekend w Barcelonie należy uwzględnić wspomniane miejsce na swojej trasie, gdyż bez nich Barcelona jako taka nie istnieje i są one jej integralną częścią. Właściwie na twórczość Gaudiego w Barcelonie można poświęcić cały jeden dzień zwiedzania.

Wobec twórczości Gaudiego nie można pozostać obojętnym. Można się zachwycać lub kompletnie tego zachwytu nie rozumieć. Podobnie było już za jego życia. Wiele z jego projektów spotkało się z oporem zleceniodawców. Faktem jest, że wywarł duży wpływ na kolejnych pokoleniach. Wśród artystów również znalazł naśladowców m.in. Friedricha Hundertwassera, który zaprojektował kamienicę w Wiedniu znaną jako Dom Hundertwassera.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Bezpieczeństwo w turystyce na dziko

Bezpieczeństwo w turystyce na dziko.


Autor: Sławek Zaniewski


Z racji tego, że cywilizacja dotarła już w prawie wszystkie zakątki naszego pięknego kraju, wydawać by się mogło, że turystyka na dziko to już przeszłość - nic bardziej mylnego, da się i to niezależnie od tego gdzie mieszkasz.


Chodzenie na dziko po górach lasach czy spływy kajakowe dzikimi rzekami ma to do siebie, że nie trzeba trzymać się różnego rodzaju reguł typu godziny odjazdu, czy podporządkowywanie się grupie. Jesteśmy oderwani od świata i zdani na siebie. Robimy co chcemy, śpimy gdzie chcemy. Biwakować na dziko można w bardzo wielu miejscach. Należy tylko pamiętać o tym, aby zawsze zostawiać po sobie porządek. Jest to warunek obowiązkowy bo jeśli sami za sobą nie posprzątamy, to nikt za nas tego nie zrobi i w końcu nasze góry i lasy będą przypominać śmietnik.

Najlepszymi miejscami do uprawiani turystyki na dziko są lasy, rzeki i góry. Biwakować można na polanie, w lesie, na brzegu jeziora lub rzeki - po prosu w jakimś urokliwym, bezludnym miejscu. Jeśli chodzi o góry to idealne są Beskidy - góry stosunkowo niewysokie i malownicze a szlaki beskidzkie są dobrze oznakowane (także pomoc w razie czego można łatwo wezwać).

Mając już plan, gdzie się wybieramy trzeba pamiętać przede wszystkim o bezpieczeństwie. Zawczasu dowiedzieć się gdzie jest najbliższy szpital z antidotum na jad żmij (nie każdy go ma). Dobrze mieć też, w zależności gdzie jesteśmy, numery telefonu do odpowiednich służb ratunkowych typu GOPR czy WOPR. Warto jest też zaopatrzyć w mapę i kompas, a jak nie umiemy ustalać swojej pozycji za ich pomocą, to GPS turystyczny i zapasowe baterie do niego.

Najważniejsza jest dobrze zaopatrzona apteczka. W jej skład oprócz standardowych środków przeciwbólowych, bandaży, plastrów wody utlenionej i altacetu warto zabrać:

- krople do oczu: jak wpadnie jakiś paproch do oka, dobrze jest mieć czym go wypłukać

- węgiel w tabletkach: wiadomo na co :)

- środek na komary i kleszcze

-wapno: jak najmocniejsze, najlepiej 300, doskonałe jak nas oblezą jakieś robale i pokąsają.

Mając skompletowaną apteczkę warto zastanowić się nad wyposażeniem. Generalnie zasada jest taka, żeby zabierać tylko i wyłącznie rzeczy niezbędne. Warto dokładnie zaplanować prowiant, jaki ze sobą zabieramy, ilość wody i ciuchy, w jakich będziemy chodzić. Przecież wszystko będziemy nieść na plecach, ewentualnie będzie to płynąć razem z nami w kajaku - a w nim miejsca też jest mało. Najlepiej jest spakować plecak, założyć go na siebie, potem go rozpakować i przemyśleć jeszcze raz i spakować to, co rzeczywiście jest nam niezbędne.


Beskidy - propozycje wycieczek.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.