niedziela, 29 maja 2016

Grenlandia - kraina lodu

Grenlandia - kraina lodu


Autor: Lidia Sproch


Grenlandia - 85 proc. powierzchni tej największej na świece wyspy pokrywa lód. Z okien samolotu wygląda ona jak wielka, biała plama. Nazwa: Grenlandia, czyli w tłumaczeniu "Zielony Ląd", brzmi dość przekornie.


Dla wielu turystów zaskoczeniem jest nowoczesność grenlandzkiej infrastruktury. W osadach zobaczymy kolorowe, drewniane domki prefabrykowane w Danii i piętrowe bloki. Fascynująca jest surowa, arktyczna przyroda - skaliste i lodowe góry, fiordy, skaliste wybrzeża, kwitnąca latem tundra i gigantyczny lądolód wypełniający całe wnętrze wyspy. Grenlandzkie zabytki to resztki ruin po Normanach (Wikingach) i drewniane duńskie budynki kolonialne z XVIII w.

Fascynujące jest to, że wolne od lodu 15 proc. obszaru Grenlandii latem faktycznie jest zielone. Lato jest tu krótkie, ale barwne - wśród ok. 500 gatunków roślin występuje nawet 5 odmian orchidei. Narodowa roślina Grenlandii to delikatny, różowy kwiat niviarsaq, tzn. "młoda dziewczyna". Brakuje natomiast prawdziwych drzew - krajobraz to na ogół surowa tundra i na południu - łąki.

Klimat i pogoda: Klimat arktyczny, Przyjeżdżając latem, trzeba być przygotowanym zarówno na warunki słotnej polskiej jesieni, jak i na słoneczną pogodę z temp. nawet powyżej 20°C (zwłaszcza w okolicach Kangerlussuaq). Stabilna i słoneczna pogoda jest bardziej typowa dla lata i zimy, natomiast wiosną i jesienią w ciągu kilku kolejnych dni można spodziewać się słońca, śniegu i deszczu.

Zimą na Grenlandii, od Sisimiut na północ oraz na wschodzie, w użyciu są psie zaprzęgi wykorzystywane przez myśliwych i jako atrakcja turystyczna, popularne są również skutery śnieżne.

Niedaleko Manitsoq znajdują się dziewicze (w sensie: nieprzygotowane) trasy narciarskie - jest to grenlandzkie centrum heliskiing (rolę wyciągu spełnia śmigłowiec), gdzie na nartach można zjeżdżać prawie cały rok.

Warto odwiedzić Ilulissat, miasto położone nad Zatoką Disko. Widok gór lodu wystających z wody na kilkadziesiąt metrów robi niesamowite wrażenie. Z tego powodu Ilulissat jest najbardziej turystycznym miejscem Grenlandii.

Grenlandia posiada krystalicznie czysty lód, dla nich to produkt eksportowy - pocięty na bloki wysyłany jest np. do Japonii, gdzie po poćwiartowaniu kończy żywot w szklankach do drinków.


https://www.luna90-podrozemarzen.blogspot.com

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Duńska wyspa Bornholm

Duńska wyspa Bornholm


Autor: Lidia Sproch


Bornholm jest magiczny, zachwyca senną atmosferą i bezludnymi plażami. Wzdłuż wybrzeża długości 140 km, wśród traw, skał, granitu i piasku, rozłożone są sielankowe miasteczka i wsie rybackie.


Bornholm - Wyspa ta całkowicie różni się od reszty Danii. Niezwykle słoneczny teren sprawia, ze skaliste podłoże mieni się dzięki promieniom słonecznym.

Bornholm
Bornholm jest wyspą, która od lat niezmiennie przyciąga rzesze turystów, których nie odstraszają niskie temperatury. Słońca tu nie brakuje i jeśli ktoś nie domaga się upałów i plażowego lenistwa, to wyspa odpłaci mu niesamowitymi widokami i fantastycznym, zdrowym klimatem.

Na Bornholmie można zobaczyć wiele ciekawych miejsc, do których da się dojechać samochodem, autobusem albo rowerem. Najciekawsze miejsca, to Jons Kapel - wysoka, granitowa turnia znajdująca się w północno-zachodniej części wyspy, największy w Skandynawii kompleks ruin zamkowych Hammershus, Paradisbakkerne zwane Rajskimi Pagórkami, czyli rodzaj formacji szczelinowych w skałach, Hammeren - najdalej na północ wysunięty kraniec Bornholmu.

Ze względu na swoje malownicze położenie (Bornholm) jest to jedno z najciekawszych miejsc na wyspie, Las Almindingen największy kompleks leśny na Bornholmie i trzeci pod względem wielkości w Danii, oraz oczywiście rozsiane po całym terenie wyspy wiatraki. Warto tez odwiedzić na Bornholmie parki rozrywki, muzea, Bornholmskie Centrum Średniowiecza, Ogród Tropikalny, Pokaz Drapieżnych Ptaków, Święte Skały Helligdommen oraz wiele innych atrakcji.

Na riwierę bornholmską warto wybrać się na weekend. To wyspa dobra na aktywny wypoczynek dla rowerzystów, wędkarzy, amatorów golfa czy nurkowania. Powinien się tu wybrać także ten, kto nosi w sobie potrzebę wyciszenia się.


https://www.luna90-podrozemarzen.blogspot.com

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Dania - półwysep na krańcu Europy

Dania - półwysep na krańcu Europy


Autor: Lidia Sproch


Dania jest królestwem zrodzonym z morza, bo obejmuje półwysep na krańcu Europy i aż 406 wysp, które niczym kamenie są porozrzucane po cieśninach między nią a Szwecją.


Dania jest krajem bardzo przyjaznym dla turystów. Duńczycy cenią sobie ciepło domowego ogniska, czego symbolem jest palenie świeczek podczas posiłków. Ciekawostką jest, że zużycie świeczek w tym kraju (na jednego mieszkańca) jest prawdopodobnie najwyższe na całej Ziemi.

Duńczycy są narodem spokojnym, punktualnym i uczciwym.Język duński jest niepodobny do żadnego innego, pozostali Skandynawowie nazywają go po prostu „chorobą gardła”. Ciekawostką jest, że duńskie słowo „tak” oznacza po polsku „dziękuję”. Duńczycy mają także magiczne słowo „hygge”, które oznacza miłą i przytulną atmosferę (jest ono trudne do przetłumaczenia na język polski).
Dania posiada trzy skarby, które zostały wpisane na Listę Dziedzictwa Narodowego UNESCO: kamienie runiczne w Jelling, katedra Roskilde oraz zamek Kronborg.

Katedra Roskilde to gotycko-romańska katedra znajdująca się w Roskilde na Zelandii, we wschodniej Danii. W Katedrze znajdują się groby królów duńskich, między innymi króla Haralda Sinozębego. Katedra była inspiracją dla gotyckiego budownictwa sakralnego w całej Skandynawii.

Zamek Kronborg
Zamek znajdujący się w Helsingør w cieśninie Sund, oddzielającej Danię od Szwecji, zlokalizowany na najdalej wysuniętym w morze cyplu. Zamek został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.Ciekawostką jest fakt, że można tu zwiedzić powstały w XVIII wieku ogród i grób Hamleta. Na terenie zamku znajduje się też Muzeum morskie pełne modeli statków i instrumentów nawigacyjnych. Zachwycają także apartamenty królewskie i najdłuższa sala w Europie o długości 62 metrów. W zamku często wystawia się też „Hamleta”.

Turystyka
Dania to także kraj rowerzystów. Na rowerach jeżdżą wszyscy niezależnie od wieku i zamożności. Wszędzie są wytyczone ciekawe trasy rowerowe, a rowerzyści (szczególnie w dużych miastach) mają pierwszeństwo na drogach. Sieć dróg rowerowych w Danii wynosi 10 000 km.

Dania jest przygotowana na przyjazd turystów. Kwitnie turystyka związana z Bałtykiem, ale też ekologiczna i rodzinna. Duńczycy bardzo cenią sobie ruch i aktywny wypoczynek, więc nie trudno jest wypożyczyć rower, znaleźć miejsce do biegania, pływania i zażywania ruchu w każdej postaci. Czy to w mieście, czy na łonie natury. Linia brzegowa Danii to ponad 7000 km plaż, fiordów, zatok, które dzięki silnym wiatrom tworzą prawdziwy raj dla lubiących surfować.


https://www.luna90-podrozemarzen.blogspot.com

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Być na biwaku

Być na biwaku


Autor: AROKIS


Bycie na biwaku wiąże się z pewną specyfiką. Trzeba mieć dodatkowe umiejętności (rozpalanie mokrego ogniska czy suszenie ubrań w deszczu), oprzyrządowanie (namiot, przyczepę, kuchenkę i te inne). I trzeba mieć takich samych wariatów do współbycia na tej bindudze. Własny transport dla rodziny i ich konserw. Katorga! Czyżby?


Bo są tacy, co rok w rok jadą na takie coś. Przez póltorej doby rozbijają obozowisko, stawiając namioty, przystawkę do przyczepy (że o stawianiu przyczepy już nie wspomnę) oraz wyposażenie tejże. Potem jadą w las (to już jest druga doba), wyciągają połamane sosnowe drapaki i inne drewniane złamasy. Wiążą, doczepiają do samochodów i wloką na biwak, czyli bindugę. Potem siekierami i piłami ("twoja-moja" nie mają) rozdrabniają pnie na kawałki i już jest to, co się wrzuca do ogniska, żeby było miło.

W domu w życiu takiej roboty by nie zrobili, bo im kręgosłup, podagra i inne dolegliwości nie pozwalają. Ale tu jesteśmy w lesie nad jeziorem! Binduga czekała na nas od zeszłego roku i nareszcie jesteśmy! No to musimy, bo możemy, my, herosi. Ludzie lasu i jeziora.

- Nie dźwigaj, bo twój kręgosłup! - A w dupu! Nalej po lufce, a my to tu zaraz! - I oni rzeczywiście to tu i zaraz. Albo prawie, pomiędzy lufkami i innymi, co im się trafią z zapasiku, jaki przyjechał jeszcze z domów wszystkich obecnych. A oni doceniają wysiłek organizatorów ogniska! Wiedzą, że w przyrodzie nic na sucho...

Bo bycie na łonie wyzwala w człowieku ukryte możliwości. To łono ma to do siebie, że daje takiego kopa, iż nikt nie może się oprzeć, tylko prze do przodu, wykonując masę prac, do jakich nikt, żadna żona czy kochanka, żaden dobiegacz czy nawet stały młodzian, czy sfora dzieci - no nikt, po prostu nikt, nie byłby w stanie zmusić każdego normalnego człowieka, obojętnej płci, do takiego zap...ieprzania. A tu patrz: leśna polana, binduga nad jeziorem. Ani wody, ani światła. Ino sraczyk typu Wychodek przy wjeździe w krzakach i Kubuś na śmieci obok (kultura!). A oni zachrzaniają, jak te małe samochodziki. I są zadowoleni. Prawie zboczeńcy. Każda czynność wymaga pokonania jakichś przeciwności. Głupie umycie zębów to mus albo wejścia do jeziora, albo położenia się plackiem na pomoście, bo inaczej nie zaczerpniesz wody. A umycie się, gdy brak pogody? A wysuszenie ubrania, gdy pada? By oprawić tych parę rybek też trzeba stać po kolana w wodzie. Ziemniaki obierasz, turlając te cholerne kartofle po kolanach i ganiając je nożem. Obieranie marchewki - Uwaga! Nie zatnij się w brzuch lub sobie nie urżnij... - Dobra, udało się, oskrob jeszcze jedną, tylko uważaj! - Schabowe rozbijamy butelką po piwie. Ale ostrożnie, bo może "pęc"! Żarcie trzymamy w dole wykopanym przy brzegu. Taka lodówka. Nakrywamy deską. Na deskę kamień. OK. Tam jest chłodno, to nam się z pewnością ten żółty ser, 8 kawałków śląskiej i boczek wędzony nie zepsują. Śląska będzie na ognisko. No to rąbiemy te drewniaki dalej. Oooo! Już 16-ta! Trzeba do miasta po... - Kto jedzie do marketu? - zgłasza się najsłabszy fizycznie, co już ani rąbać, ani okopywać, ani nosić, ani nic. Kaleka prawie, ale użyteczny, bo pojedzie. A zakup jest WAŻNY. Głównie procentowy. Dostał gotówkę (bo tam tylko gotówka - karta nie działa). Pojechał. Jest prawie dobrze. Jutro trzeba będzie powiedzieć chłopakom, co obsługują obozowisko, żeby ustawili tu i tam stoliki z ławeczkami (dwie deski na dwu słupkach). Piwo, piwo lub połówka i będzie zrobione. - Cholera, powiedział mu ktoś, żeby kupił rosówki? - Tak i kupi czerwone czwórki, a kukurydzę mamy. - Oj to dobrze, bo myślałem... - Dobra, nie myśl. Rób kanapki! O, cholera! Ktoś nam podebrał ser i wędlinę! - Z tej dziury? - Są ślady. Pies jakby. - Coś ty, pies uwiązany! - Ale sam popatrz. - No, rzeczywiście! Dzwoń do niego niech kupi jeszcze ser i kiełbasę! - Co za cholera? - Jest złodziej na biwaku. Złapać go trzeba i dać mu popalić. Ale kto, bo tyle namiotów?... Ferment się sieje. Ktoś kradnie, choć deska nakryta kamieniem. O, już my mu...! A tu wrócił zakupowicz. Słońce się za lasem chowa. Sino-szary zmierzch i już pierwsze iskry od rozpałki zajaśniały. Całe towarzystwo zasiada wokół paleniska. - Patrzcie! Bóbr płynie! - Wszyscy milkną i patrzą uśmiechnięci. Na stole pod wiatą pojawiają się akcesoria wspomagające tę biesiadę, czyli kanapki i napoje. Głównie te zakupione. Ognisko rośnie w siłę. My też, jakby. W pobliskim namiocie sypią się z rumorem garnki. - Złodziej! Mamy złodzieja! - W świetle latarki, niosąc coś w pysku, lis umyka w stronę lasu. - A niech mu będzie! Na zdrowie!

Za dwa, trzy tygodnie będzie trzeba to wszystko poskładać i wrócić do domu, by czekać, aż minie rok i będzie można znów wybrać się na taką naszą, cudowną katorgę.

A ja, miły czytelniku, którego interesuje ta tematyka, zapraszam do "Twórczości". Tam powinny się pojawić moje wiersze umieszczone w tym samym klimacie lub podejmujące cięg dalszy bycia na bindudze.


ANDRZEJ AROKIS

www.domowezwierzadko.blogspot.com

kwatermistrz@poczta.onet.eu

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Ameboza częstą chorobą tropikalną

Ameboza częstą chorobą tropikalną


Autor: Bartosz Nowakowski


Ci, którzy decydują się na spędzenie urlopu w krajach tropikalnych, zawsze narażeni są na zarażenie się poważnymi chorobami, które mogą doprowadzić nawet do śmierci. Mowa oczywiście o chorobach tropikalnych.


Choroby tropikalne występują na terenie tych państw, w których panuje jednocześnie wysoka temperatura oraz wilgotność powietrza. Jedną z wielu chorób tropikalnych jest ameboza, która nazywana bywa także pełzakowicą. Chorobę tę wywołują pierwotniaki należące do rodziny Entamoebidae.

Ameboza to choroba, której przebieg może być bardzo różny. W niektórych przypadkach przebiega zupełnie bezobjawowo. W innych u pacjenta występują objawy kliniczne o różnym stopniu nasilenia. Może ona przybrać także postać przewlekłą, w której będą pojawiały się okresy remisji oraz zaostrzenia choroby. Bardzo wyraźnie trzeba podkreślić, że ameboza jest chorobą tropikalną, która wymaga bezwzględnego leczenia. Zaniechanie go najczęściej prowadzi do śmierci pacjenta. Pełzakowicą zaraża się drogą pokarmową. Wystarczy zjeść pożywienie, w którym obecne są cysty pierwotniaka, aby doszło do rozwinięcia się tej ciężkiej choroby. W leczeniu stosuje się związki emetyny, chlorochiny oraz pochodne imidazolowe.

Do tej ostatniej grupy zalicza się metronidazol oraz tynidazol. W przypadku rozwinięcia się czerwonki pełzakowatej stosuje się tynidazol, który podawany jest doustnie. W przebiegu amebozy bardzo często mogą powstawać ropnie wątrobowe. W takim przypadku podaje się chlorochinę.

Niektórzy specjaliści zalecają, aby w przypadku rozległych ropni opróżniać je, decydując się na nakłucie. Ropnie wątroby grożą bowiem pęknięciem, które prowadzić może do rozległego zakażenia bakteryjnego. Zarażeniu się amebozą można w prosty sposób zapobiec. Wystarczy stosować się do ogólnie przyjętych zasad higieny, takich jak: wystrzeganie się spożywania niemytych owoców oraz warzyw, częste mycie rąk oraz picie jedynie wody pochodzącej z pewnego źródła. W krajach tropikalnych najlepiej w ogóle nie pić wody, która nie została przegotowana.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.