czwartek, 7 lipca 2016

Gdzie na wakacje?

Gdzie na wakacje?


Autor: Marcin Górski


Za oknem wreszcie widać wiosnę, będzie się robiło coraz cieplej, słonecznej, zatęsknimy za wakacyjnym odpoczynkiem, za wczasami. Biura podróży już zaczęły nęcić klientów swoimi ofertami. Wybór jest bardzo szeroki, rodzime strony, europejskie, czy te z innych kontynentów.


Każdy ma swoje upodobania, co do wymarzonego wypoczynku. Dla jednych ważne jest miejsce z dużą ilością lokali, miejsc, gdzie można potańczyć, wyszaleć się, miejsc gdzie ciągle coś się dzieje, inni przeciwnie szukają miejsc wyciszonych, na odludziu, gdzie można obcować z przyrodą. Marzy nam się dwutygodniowe lenistwo na plaży, bądź na przy basenowym leżaku? Do wyboru jest wyjazd 7 + 7, czyli aktywne zwiedzanie, połączone z tygodniowym odpoczynkiem 9 lub 13 dni ze stałym pobytem i wycieczkami fakultatywnymi i trzecia opcja, czternaście (z reguły kilkanaście w zależności od biura podróży) dni aktywnego zwiedzania.

Pozostaje kwestia czy nasz pobyt ma być na zasadzie all inclusive, czy na przykład z śniadaniem, lub obiadokolacją, można też żywić się we własnym zakresie, co w krajach bardziej egzotycznych jednak jest połączone z pewnym ryzykiem. Możemy wykupić ubezpieczenie podróżne, kwestię dość ważną, szczególnie w obcym kraju i szczególnie, gdy jedziemy z dziećmi. Pokrywa ono ewentualne koszty leczenia, pobytu w szpitalu, usługi assistance, bagaż podróżny. Wybranie odpowiedniej oferty spośród tylu dostępnych może spowodować zawrót głowy.

Możemy skorzystać z oferty first minute, oferty pojawiające się jako pierwsze, często daleko przed sezonem letnim, wakacje można już zaplanować w zimie i z niecierpliwością odznaczać dni do upragnionego urlopu. Gdy wzięcie urlopu w miejscu pracy z dni na dzień nie jest dla nas problemem, możemy polować na oferty last minute, często bardzo atrakcyjne finansowo, tutaj bardzo szybko trzeba podejmować decyzję, często już na drugi dzień mamy wylot w upatrzone miejsce odpoczynku. Najważniejsze to cierpliwość w wertowaniu, często opasłych katalogów reklamowych biur podróży. Ważne jest, by wybrane biuro sprawdzić pod kątem solidności i uczciwości. Niestety co roku słyszymy jak upadają najwięksi, często bardzo niespodziewanie, choćby zeszłoroczna Triada.

Jak ustrzec się przed bolesną wpadką, jaką jest upadek naszego biura? Recepty chyba nie ma. Można sprawdzać, w Polskiej Izbie Turystyki, biurze marszałkowskim lub Biurze Informacji Gospodarczej, czy biuro jest rzetelne, istnieje naprawdę, czy jest wypłacalne, sprawdzić dokładnie warunki umowy, oszacować cenę wycieczki, wiadomo chcemy jak najtaniej, ale czy nie jest to za bardzo podejrzane? Pamiętajmy, że na naszych wakacjach musi zarobić hotelarz, przewoźnik i samo biuro podróży, nie dajmy się więc zwieść 10 dniowym wczasom za 999 zł w Egipcie.

Z wyborem naszego wymarzonego miejsca na wakacje nie należy się śpieszyć, niech to będzie przemyślna decyzja, by po powrocie były same dobre wrażenia.


Tanie--Loty.net

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wczasy niekoniecznie w Europie

Wczasy niekoniecznie w Europie


Autor: Marcin Górski


Coraz więcej pasażerów bukuje wczasy na własną rękę. Oczywiście biura podróży nie muszą czuć się zagrożone, gdyż wczasy last minut i first minut a także załatwianie wszelkich spraw za pomocą biura nadal zyskuje wielu chętnych.


Jednak bardzo wiele osób na własną rękę szuka noclegów, promocji biletów lotniczych a nierzadko decydują się na własny dojazd. Bardzo wielu turystów jeździ co roku w to samo miejsce. Wielką popularnością cieszą się stolice europejskie jak bilety lotnicze do Londynu czy do Paryża. Oprócz naszego kontynentu wielu turystów lata także do Azji, Afryki, Ameryki.

Gdzie latamy najchętniej?

Coraz chętniej zwiedzamy kraje azjatyckie. Prawie 60 procent turystów z naszego kraju wybiera odpoczynek na tym kontynencie. Fascynujemy się kulturą, religią i sztuką azjatycką. Bardzo chętnie zwiedzamy Tajlandię, Chiny, Pekin. Szczególnie tajlandzka stolica- Bangkok stała się w ostatnim czasie bardzo popularna. Aż 13 procent turystów wybiera zwiedzanie Chin. 11,23 procent Polaków lata do Tajlandii. Wczasy w Stanach Zjednoczonych spędza ponad 15 procent naszych rodaków. Około 4 procent Polaków lata do innych krajów Ameryki Północnej. Natomiast Amerykę Południową wybiera 7 procent urlopowiczów. Natomiast do Australii i Oceanii lata prawie 10 procent Polaków. Wcześniej głównie ograniczaliśmy się do wczasów w Europie, gdyż bilety lotnicze na inne kontynenty był bardzo drogie. Obecnie wiele linii lotniczych oferuje mnóstwo promocji , dlatego loty do Azji czy Ameryki także można znaleźć w przystępnych cenach. Najtaniej możemy znaleźć wczasy korzystając z usług internetowych.

Jaką porę wybrać na urlop?

Według statystyk coraz więcej Polaków decyduje się na wczasy zimą. Oczywiście latem wszystkie kurorty są przepełnione tłumem turystów. Obecnie widać tendencję, że wolimy jeździć na wczasy częściej , a za to wybieramy krótsze urlopy, najczęściej siedmiodniowe. Ponad 43 procent wyjeżdżających na wakacje, wybiera pory od października do lutego. Wiele biur podróży oferuje zniżki na ten okres. Do najczęściej wybieranych kierunków zaliczamy Egipt i Turcję. Dużą popularnością cieszy się także Hiszpania i wyspy Kanaryjskie.


Latam.com.pl - Marcin Górski

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Ochrona flory i fauny w Tatrach

Ochrona flory i fauny w Tatrach


Autor: Adam Karnowski


Tatry to bardzo mały obszar, na którym ze względu na niespotykane na innych obszarach Polski warunki wykształciły się wyjątkowe zbiorowiska roślinne.


Zamieszkują je przystosowane do tego gatunki zwierząt, które raczej nie są spotykane w innych rejonach europy. Zwrócono na to uwagę już w początkowej fazie poznawania Tatr. Już w osiemnastym wieku brano pod uwagę zagrożenia, jakie wywołuję działalność ludzi. Myśliwi kolekcjonowali trofea, sprzedawcy zaś sprzedawali minerały i rośliny.

Geolodzy zauważali szybką degradacje środowiska, która powodowana była licznymi wypasami zwierząt, dużym wyrębem lasu czy też zakrojonym na bardzo dużą skale łowiectwem.

Naukowcy zaczęli zwracać uwagę na potrzeby ochraniania rzadkich gatunków zwierząt i roślin. Już w 1865 roku Maksymilian Nowicki-Siła oraz Eugeniusz Janota wystąpili o ochronę przed kłusownikami świstaków i kozic. Tych pierwszych w Tatrach jest bardzo mało i trzeba mieć naprawdę duże szczęście by takiego świstaka spotkać (najczęściej w Dolinie Pięciu Stawów Polskich). Kozice zaś można spotkać bardzo często, szczególnie, gdy udamy się w Tatry Zachodnie.

Kozica tatrzńnska

W 1868 roku Galicyjski Sejm Krajowy we Lwowie ustalił zakaz łapania i sprzedawania zwierząt o charakterystyce alpejskiej. Trzeba było jednak powołać strażników, którzy pilnowali przestrzegania nowych zasad oraz ich rozpowszechniania.

Takiego zapisy odczytywano nawet podczas nabożeństw. Pod koniec dziewiętnastego wieku zaczęto snuć plany o założeniu Parku Przyrody w Tatrach. Organizowano również środki pieniężne, na to przeznaczone. Zaczęto wykupywać ziemie z rąk prywatnych, a hrabia Władysław Zamoyski wprowadził na nich ochronne rygory.

W 1993 roku cały obszar otrzymał statut Rezerwatu Biosfery UNESCO.

Specyficzny klimat Podhala spowodował, że na tych terenach wykształciły się endemity, czyli gatunki zwierząt i roślin występujące wyłącznie na terenie Tatr i nigdzie poza nimi niespotykane w stanie naturalnym.

Obecnie nad florą i fauną czuwa Tatrzański Park Narodowy, który przyczynia się do poprawy życia tatrzańskich zwierząt.


Więcej tatrzańskich ciekawostek znajdą Państwo na portalu: http://natatry.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

środa, 6 lipca 2016

Od rybackiej osady do prężnego kurortu

Od rybackiej osady do prężnego kurortu


Autor: Ustronie


Kto powiedział, że małe miejscowości muszą mieć nieciekawą i banalną historię? Nadmorski kurort Ustronie Morskie udowadnia, że wcale tak być nie musi.


Ustronie Morskie

Ustronie Morskie, to jedna z najpiękniejszych turystycznych miejscowości polskiego wybrzeża bałtyckiego. Historia Ustronia Morskiego sięga XIII wieku, kiedy to niejaki Henryk Woseg założył nadmorską osadę nazwaną od jego imienia Henkenhagen. Aż do końca XIX wieku wieś miała charakter rybacko-rolniczy.

Ta niemiecka osada wiosną 1807 roku miała także polski epizod. Podczas napoleońskiego oblężenia twierdzy Kołobrzeg, w pobliskim Lesie Kołobrzeskim, stacjonował I Pułk Piechoty Legii Poznańskiej pod dowództwem księcia Antoniego Pawła Sułkowskiego. Gdy żołnierze zaczęli chorować na malarię uznano, że to od bagiennej wody z lasu. Wtedy to pułkownik Sułkowski nakazał wykopać studnię w Henkenhagen i konnymi beczkowozami woził ją plażą do polskiego obozu. Studnia z wielkim żurawiem przetrwała sto lat, a zasypali ją na początku XX wieku (na wniosek miejscowych kobiet, które bały się o swoje dzieci) niemieccy włodarze gminy.

Rok 1899, to kamień milowy w historii Henkenhagen. Wówczas to otwarto linię kolejową Szczecin-Kołobrzeg-Koszalin, a miejscowość uzyskała połączenie z takimi niemieckimi metropoliami jak Berlin, Hamburg, Wrocław, Lipsk czy Drezno. W Henkenhagen masowo zaczęły powstawać hotele, pensjonaty i gościńce, budowane zazwyczaj przez zamożnych mieszczan. Powstał również elegancki Dom Zdrojowy. Również miejscowa ludność szybko dostrzegła nowe szanse ekonomiczne i zaczęła adaptować swoje pomieszczenia na pokoje gościnne. Początkowo panowały w nich spartańskie warunki. Rolę toalet pełniły tzw. wygódki, wodę grzano na piecach kaflowych, często pościel i naczynia trzeba było przywozić ze sobą. Nie zrażało to jednak coraz lepiej sytuowanych mieszkańców miast, którzy chętnie wypoczywali nad morzem bałtyckim. Pod koniec lat 20-tych XX wieku Henkenhagen znane już było w całych Niemczech, a tutejsze noclegi oferowane były w wielu katalogach ówczesnych biur podróży.

W przedwojennym Henkenhagen działała wytwórnia wody mineralnej z wody morskiej, niewielka fabryka kosmetyków (działająca jeszcze po wojnie), dwie łaźnie publiczne z podgrzewaną wodą z Bałtyku. Założono również park nadmorski z małą muszlą koncertową, na klifie wygospodarowaną ciągnącą się aż do Sianożęt promenadę spacerową (obecnie wybrukowaną), a w morzu zabito chroniące brzeg ostrogi. Splendoru miejscowości przynosiła także mieszcząca się tutaj Pomorska Szkoła Rolnicza.

Przez wiek XX zmieniały się również zwyczaje i moda plażowa. Do końca I Wojny Światowej mężczyźni i kobiety kąpali się osobno (w Henkenhagen o różnych godzinach), plaże usiane były drewnianymi przebieralniami, osłaniającymi od wiatru grajdołami i koszami. Dopiero rewolucja obyczajowa z lat 20-tych zezwoliła na wspólne kąpiele i odsłoniła znacznie większą część kobiecego ciała.

Turystyczny charakter Henkenhagen nieco zmieniła II Wojna Światowa. W tym okresie część hoteli i pensjonatów pełniła rolę lazaretów dla rannych żołnierzy, tworzono sierocińce i zielone szkoły dla dzieci i matek z bombardowanych przez aliantów miast niemieckich. Sama miejscowość nigdy jednak nie ucierpiała w wyniku działań wojennych, co szczególnie uderzyło polskich osiedleńców wysiadających na dworcu w kompletnie zrujnowanym Kołobrzegu. Byli tak zachwyceni urokiem, czystością i spokojem Henkenhagen, że nazwali swój nowy dom Ustroniem Nadmorskim (później nazwę skrócono).

Pod polską administracją Ustronie Morskie zostaje siedzibą Państwowego Zarządu Uzdrowisk, który działał w oparciu o poniemiecką bazę noclegową. Majątek Zarządu Uzdrowisk przejął w 1951 roku Fundusz Wczasów Pracowniczych. W latach 70-tych wybudowano w Ustroniu Morskim i pobliskich Sianożętach liczne ośrodki wczasowe należące do zakładów pracy z terenu całego kraju.

Obecnie Ustronie Morskie posiada jedną z największych baz noclegowych nad Bałtykiem i wciąż notuje dynamiczny rozwój branży turystycznej. Poza pensjonatami i kwaterami prywatnymi przybywa ekskluzywnych hoteli i apartamentowców.


Autor jest mieszkańcem i miłośnikiem swojej małej ojczyzny

Ustronie Morskie Noclegi

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Szlak ikon – najpiękniejsze polskie cerkwie

Szlak ikon – najpiękniejsze polskie cerkwie


Autor: Arkadiusz Komski


Kulturowy szlak ikon powstawał jeszcze w czasach, kiedy podobne pomysły były w naszym kraju nowością. Dziś ciągle przyciąga polskich turystów, a dla zagranicznych jest wielkim magnesem. Pomaga im poznać architekturę, jakiej nie znają u siebie.


Jego początki sięgają 1997 roku. Wówczas był czymś nowym, niecodziennym i od razu przypadł do gustu turystom szukającym czegoś więcej niż słońce, plaża i morze, na które zresztą w naszym klimacie za bardzo liczyć nie możemy.

Szlaki kulturowe niesamowicie modne w całym świecie do nas „przywędrowały” z zachodniej Europy i zadomowiły się już na dobre. Oprowadzają turystów serwując możliwość zwiedzania, mądrego poznawania regionu, który odwiedzają. Są adresowane do tych, którzy pragną czegoś więcej niż tylko przejechanie się po okolicy, wyspanie do woli i spróbowanie posiłków, których nie muszą sami przygotowywać. A takich turystów jest coraz więcej. Dawno minęły już bowiem czasy Funduszu Wczasów Pracowniczych, podczas których największą atrakcją były wieczorki zapoznawcze. Obecnie kiedy turysta płaci z własnej kieszeni za każdy dzień wypoczynku, chce go spędzić jak najciekawiej i najwięcej wynieść zeń wrażeń. Taką możliwość dają właśnie szlaki kulturowe.

Na początku organizowany w dolinie Osławy od Zagórza po Komańczę i dolinie Sanu na północ od Sanoka następnie na terenie Bieszczadów, dzisiaj obejmuję już swoją pajęczyną całe województwo podkarpackie. Korzystając zeń można dotrzeć do wielu wyjątkowych obiektów, w tym cerkwi wpisanych na Listę Światowego dziedzictwa UNESCO, które stoją w dobrze nam znanych Bieszczadach. Jednymi z najbardziej godnych polecenia są z pewnością świątynie w Uluczu, Turzańsku, Komańczy, Rzepedzi, czy Smolniku nad Sanem. A to tylko niektóre z nich – w południowo-wschodnim zakątku kraju. Każda jest na wagę złota. Wystarczy uświadomić sobie, że najstarsze mają po 300 lat, co dla drewnianych obiektów jest niesamowicie długim okresem. Część z nich jest użytkowana przez wiernych grekokatolickich lub prawosławnych, co niewątpliwie jest dodatkowym magnesem. Wchodząc do takiej świątyni większość z odwiedzających przekracza progi zupełnie nieznanego im świata i odczuwa wyjątkowość miejsca. Zapewne to sprawia, że cieszą się sporą popularnością wśród turystów z Zachodu, gdzie (za wyjątkiem Skandynawii) budowano przecież w kamieniu, więc wszystko co drewniane budzi ogromny szacunek dla swojego wieku i mistrzostwa dawnych majstrów.

Szlak ikon można zwiedzać pieszo, rowerem, choć jeśli pragnęlibyśmy odwiedzić jak najwięcej miejsc, żeby posmakować ich różnorodności pewnie samochód będzie niezłym rozwiązaniem. Można również wziąć udział w wyciecze organizowanej przez profesjonalne biuro turystyki kulturowej nastawionej właśnie na zwiedzanie wschodnich świątyń. Warto na taką wyprawę zabrać aparat fotograficzny, żeby móc stworzyć własną galerię fotografii, którą potem będzie można pochwalić się przed znajomymi. A odwiedzane miejsca z pewnością użyczą nam nieco ze swej wyjątkowości, którą zamkniemy w klatkach zdjęć.


zapraszam do odwiedzenia galerii cerkwi bieszczadzkich i profesjonalnego biura turystyki kulturowej

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.