Piesza wycieczka na Górę Stołową
Autor: Darek Hencner
Relacja z pięciodniowej pieszej wycieczki na samym końcu Afryki. Wspaniałe widoki i tysiące gatunków unikalnej roślinności pozostaną na zawsze w naszej pamięci.
Góra Stołowa, jedna z najbardziej znanych atrakcji turystycznych świata, zapewnia miastu Kapsztad wspaniałe położenie. Nazwana była jako "Stary, Siwy Ojciec Kapsztadu", bo prawdopodobnie bez Góry Stołowej, miasto nigdy nie powstało by właśnie w tym miejscu. Góra Stołowa jest 6 razy starsza niż Himalaje, powstała pod powierzchnią morza około 600 milionów lat temu. Pod wpływem ruchów tektonicznych podniosło się dno morza, co tłumaczy pochodzenie tego ogromnego bloku piaskowca.
Widziana przez marynarzy z odległości 200 km, ułatwiała nawigację do "Tawerny Mórz", oferującej schronienie, pitną wodę i świeże produkty z zawsze zielonych ogrodów i plantacji. Pierwszy marynarz który zobaczył Górę Stołową z pokładu holenderskiego statku dostał w nagrodę dzbanek wina i 10 guldenów żeby kupić więcej wina. Nie do uwierzenia, ale na szczyt Góry Stołowej wiedzie prawie 500 szlaków, od bardzo łatwych a skończywszy na niebezpiecznych wspinaczkach. Wielu turystów poniosło śmierć, nawet jeśli wybrali łatwiejszą trasę. Dlatego wskazane jest wychodzenie w grupie, jako że góra lubi płatać figla i poruszanie się utartymi ścieżkami, wielu turystów spadło w dół w czasie szukania skrótów. Bardzo ważne jest żeby mieć ze sobą wodę i ciepłą odzież. Kiedy tylko chmura nakryje wyższe partie góry, temperatura zaczyna szybko spadać, nawet latem. Wtedy powinieneś niezwłocznie zawrócić. W pełni naładowany telefon komórkowy też jest wskazany. Dlatego już na początku XX wieku planowano budowę kolejki linowej, z powodu wojen i problemów ekonomicznych budowę ukończono dopiero w roku 1929. W sierpniu 2011 ogłoszono pobicie rekordu, na szczyt Góry Stołowej wyjechał kolejką linową 21 milionowy turysta.
Stoki Góry Stołowej porasta roślinność zwana tutaj fynbos licząca aż 1500 gatunków (więcej niż wszystkich gatunków roślin na Wyspach Brytyjskich), w tym 50 endemicznych lub zagrożonych wyginięciem. Czyli, warto jest dobrze się rozglądać, to co znajduje się pod twoimi stopami jest mało znane bardziej interesujące jak skaliste krajobrazy. Wiele gatunków fynbosu sprowadzili do Europy XVIII wieczni kolekcjonerzy i podróżnicy, jako kwiaty doniczkowe Jednym z najbardziej znanych jest pelargonia, po raz pierwszy przywieziona do Europy w 1690 roku, obecnie znana przez wszystkich roślina doniczkowa. Wycieczka do RPA będzie naszym zdaniem udana jeśli poznamy bogactwo tutejszej przyrody, dlatego postanowiliśmy zwiedzić całą Peninsulę na piechotę. Wybraliśmy szlak pieszy Hoerikwaggo Trail biegnący z Przylądka Dobrej Nadziei na sam szczyt Góry Stołowej.

Trasa tego 75 kilometrowego szlaku pieszego przecina góry, lasy, plaże. Trasa podzielona jest na pięć etapów i jest strasznie męcząca, z wyjątkiem dnia drugiego na trasie z Redhill do Slangkop, uważanego za łatwy. Musieliśmy iść z plecakami po górzystym terenie ale na szczęście wieczorem mogliśmy wykąpać się w ciepłej wodzie i spaliśmy w wygodnych łóżkach. Przewodnicy nasi mieli duże doświadczenie, przekazali nam wiele unikalnych informacji, jakich nie znajdziecie w książkach. Pieszy szlak Hoerikwaggo jest jedynym sposobem na zwiedzenie sekcji Orange Kloof. Rosnący tam niewielki las to tylko pozostałość po masywnych drzewach porastających kiedyś te tereny. Osadnicy europejscy wycieli większość tych
potężnych drzew w początkach XVIII wieku. Nic dziwnego że zarząd parku tak zawzięcie pilnuje tego miejsca, wydając pozwolenia na zwiedzanie tylko dla 12 osób dziennie. Żeby zachować miłą atmosferę, Orange Kloof Tented Camp ma kuchnię i jadalnię zrobioną na wzór tree house. Stojąca na drewnianych palach jadalnia zapewnia wspaniały widok na góry i jest ciepła i przytulna zimą. Przy dobrej pogodzie rozsuwana jest jedna że ścian dla lepszego widoku. Najlepszą tutaj trasą trekkingową jest Disa Gorge, nazwa pochodzi od czerwonych disa (symbol Góry Stołowej) kiedyś rosnących po tej stronie góry. Niegdyś były one bardzo tanie i powszechne, obecnie musisz mieć wiele szczęścia żeby zobaczyć te piękne kwiaty. Miejsca gdzie kwitnie red disa trzymane są w tajemnicy. Trasa Hoerikwaggo Trail biegnie wzdłuż Disa Gorge do samego stołu, na dół możesz powrócić kolejką albo zejść po Platteklip Gorge.
Co 10 do 15 lat samoistnie powstają tutaj pożary (bez podpalaczy). Na czarnym popiele wyrastają wtedy kwiaty flame-red fire lily (Cyrtanthus ventricosus). Przypomina mi to krokusa wyrastającego w białym śniegu, flame-red fire lily wyrasta z czarnego popiołu.
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.


Dojechaliśmy do wodospadu, na granicy Zimbabwe z Zambią. Wysiadamy z samochodu i mimo palącego słońca na ciele czujemy drobniutkie kropelki mżawki. To dziwne uczucie, ale jakże w upalny dzień przyjemne. Jakie na mnie zrobi wrażenie? Czy się nie zawiodę, czy oglądany z bliska wodospad zostawi ślad w mojej wyobraźni? Czy faktycznie jest to wyprawa mojego życia? Zaraz się o tym przekonam. Przechodzimy do wejścia, płacimy 20 dolarów i już jesteśmy za bramą. Mijamy wracających turystów, wszyscy wyglądają na zadowolonych, ale nikt nic nie mówi. Mają ze sobą płaszcze przeciwdeszczowe i parasolki. W miarę zbliżania się do Wodospadu Wiktorii, mżawka przybiera na sile, zamieniła się w deszcz. Panuje wielki hałas, szeroka, ściana spienionej wody upada z łoskotem i wielką energią w dół. Staram się zrobić trochę zdjęć, nie dbam o to że wilgoć może uszkodzić mój aparat fotograficzny. Idziemy wijącą się dróżką do kolejnych punktów widokowych, gdzie mogę robić zdjęcia z innymi ujęciami. Wiele osób po zobaczeniu wodospadu szybko wraca, ja postanowiłem pozostać tutaj tak długo jak się da, jak by nie było, Wodospad Wiktorii był moim marzeniem życia. Wchodzimy w coraz głębiej w deszczowy las ze wspaniałymi okazami roślinności. Panują tutaj doskonałe, tropikalne warunki dla tych wspaniałych drzew. Jesteśmy przemoczeni, ale nie czujemy tego, koncentrujemy się na majestatycznym Wodospadzie Wiktorii. Przez cały czas widoczna jest tęcza, tego nie widziałem w telewizji. Przy pełni Księżyca można zobaczyć tęczę nawet w nocy. Wodospad Wiktorii jest największym i najbardziej znanym pomnikiem przyrody w Afryce Południowej. Odkryty w roku 1855 przez podróżnika szkockiego, Davida Livingstona, był on zafascynowany odkryciem dlatego nadał wodospadowi imię królowej. Woda spada na szerokości całej rzeki Zambezi, czyli dystans 1,7 km w dół granitowych występów skalnych około 105 m powodując przy tym ogromny huk. Porównując inne wodospady, Wodospad Wiktorii jest szerszy od Niagary, liczącej prawie 1000 metrów, ale przegrywa z najszerszym wodospadem w Laosie - Khome Falls, o szerokości aż 10,6 km. Jeśli chodzi o wysokość, to Wodospad Wiktorii jest wiele niższy od Salto Angel w Wenezueli liczącego 800-900 metrów, ale przewyższa Niagarę mającą jedynie 58 metrów. Wodospad Wiktorii jest też większy od Niagary jeśli brać pod uwagę ilość spadającej wody, w porze deszczowej spada tu średnio 10 milionów litrów wody na sekundę, w Niagarze tylko 6,8 milionów, ale najwięcej wody spada w wodospadzie Iquacu na granicy Brazylii i Argentyny, gdzie płynie aż 55 milionów litrów wody na sekundę. 


