sobota, 26 stycznia 2013

Znaczenie turystyki biznesowej na rynku

Znaczenie turystyki biznesowej na rynku.

Autorem artykułu jest Grzegorz Malinowski


W dzisiejszych czasach przedstawiciele niemal większości zawodów – zaczynając od kardiochirurgów a na księgowych kończąc – przynajmniej raz w roku biorą udział w kongresie, konferencji, kursie czy seminarium. Celem takich spotkań jest wymiana doświadczeń, spotkanie się z ludźmi z branży i poznanie nowych trendów. W dzisiejszych czasach przedstawiciele niemal większości zawodów – zaczynając od kardiochirurgów a na księgowych kończąc – przynajmniej raz w roku biorą udział w kongresie, konferencji, kursie czy seminarium. Celem takich spotkań jest wymiana doświadczeń, spotkanie się z ludźmi z branży i poznanie nowych trendów.

Organizatorzy konferencji na całym świecie czerpią z tego typu usług ogromne zyski. Przykładem może być roczny dochód 100 mld USD na świecie. Włosi zarabiają w ten sposób 6 mld USD, Niemcy - 11 mld USD, Amerykanie - 20 mld USD, niestety Polacy na turystyce konferencyjnej zarabiają tylko 200 mln USD. Jak zatem poprawić naszą sytuację na rynku konferencyjnym? Najważniejsze to zbudować szereg obiektów konferencyjnych spełniających światowe normy. Na tym polu sytuacja Polski nieco się poprawia, gdyż obecnie są budowane nowoczesne obiekty szkoleniowe. Ale co dalej?

Polska turystyka biznesowa kuleje przede wszystkim z powodu braku nowatorskich pomysłów. Warto, zatem pomyśleć jak przyciągnąć klienta. A może tak po skończonej konferencji, szkoleniu zafundować uczestnikom paintballa, przejażdżkę, quadem, zawody golfowe, wyprawę land-roverami przez leśne gąszcze, czy choćby nurkowanie i ryzykowne, ale przyciągające jak magnes skoki ze spadochronem i na bungie. Z pewnością taki wachlarz atrakcji przyciągnie niejedną firmę chcącą nietypowo zorganizować swoje spotkanie zawodowe.



Światowe trendy wskazują, że organizacja kongresów to biznes, który wystarczy raz ustawić, a potem kręci się sam. Hiszpania stale notuje wzrost dochodów z tego typu działalności. Po profesjonalnie zorganizowanej akcji promującej ten właśnie kraj, jako idealne miejsce dla imprez konferencyjnych, Madryt i inne miasta Hiszpanii stały się kontynentalnym centrum konferencyjnym. Warto, zatem zastanowić się nad tego typu akcją w Polsce, ponieważ ciągle niestety nie wykorzystujemy atutów wynikających z położenia geograficznego i niskich cen.
---

Katalog turystyki biznesowe - http://www.e-konferencje.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Giżycko

Giżycko

Autorem artykułu jest Piotr Siluk


Giżycko - typowa wypoczynkowa miejscowość. W sezonie letnim, jest jednym z głównych portów na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich, jak i jednym z ważniejszych ośrodków turystycznych w Polsce. Przejezdni kochają to miasto, a przede wszystkim kochają klimat tu panujący... O mieście

Giżycko - typowa wypoczynkowa miejscowość. W sezonie letnim, jest jednym z głównych portów na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich, jak i jednym z ważniejszych ośrodków turystycznych w Polsce. Przejezdni kochają to miasto, a przede wszystkim kochają klimat tu panujący (nie zapominając oczywiście o wspaniałych, położnych przy Giżycku jeziorach takich jak: Niegocin i Kisajno, na których żeglarski żywot płynie). Gdy po raz pierwszy dane było mi tu być, nie miałem pojęcia w jak wspaniałym znalazłem się miejscu. Nie miałem pojęcia, iż klimat miasta wsiąknie we mnie już na zawsze i przyciągać po wsze czasy będzie. A wspomnienia tych pierwszych, spędzonych tu chwil, zostaną na wieki w mej pamięci.

Noclegi

Jeżeli chodzi o noclegi, Giżycko posiada ich co niemiara. Jest, w czym wybierać, bowiem mieszkańcy zrozumieli, iż z turystów jest także jakiś pożytek (acz wspomnę jedną panią, która twierdzi, że nie warte są te pieniądze - miała tu na myśli nikłą ich ilość). Dodam od siebie, iż warto jest inwestować polepszając komfort noclegów, ponieważ wiąże się to ze wzrostem odwiedzających dany obiekt turystów). Ceny noclegów w kwaterach prywatnych w Giżycku zaczynają się od 25 zł i są odrobinę wyższe aniżeli w naszych górach. Jeżeli chodzi o mnie, to ja wybrałem pole namiotowe. Pole to znajduje się w samym, „powiedzmy prawie” centrum. Zaledwie pięć minut wystarczyło, by dojść do najbliższego sklepu (tu muszę dodać, że na trasie do sklepu mieści się zabytkowy, jedyny w swoim rodzaju i jeden z niewielu zachowanych po dziś dzień, mostów obrotowych w Europie).

Obiady

Ceny obiadów w Giżycku nie są wysokie. Dobrze się rozglądając, posiłek składający się z dwóch dań, można zjeść już za 14 zł.

Warto zobaczyć

Będąc tu polecam odwiedzić Twierdzę Boyen, zbudowaną na obszarze 100ha, która zadziwia swym ogromem jak i pomysłowością konstrukcji. Jest jednak jeden, dość zauważalny problem, odnośnie twierdzy. Poprzez dewastacje, jak i brak zainteresowania władz, obiekt o tak historycznym znaczeniu niszczeje. Konstrukcje budynków dosłownie padają gruzem. I tu apel do Władz Miasta Giżycka - To od Was głównie zależy, w jakim stanie zachowa się zabytek i czy następne pokolenia nie będą oglądać gruzów, dowiadując się o jego wyglądzie tylko z obrazków. Zamiast zwlekać lepiej zacząć działać.

Ogólnie rzecz biorąc (mimo tej „wpadki” z twierdzą), Giżycko wie jak zadbać o turystów. Z głową zagospodarowuje tereny, ciągle wzbogacając swoją ofertę. Przykładem będą tu boiska, położone przy miejscu przeznaczonym na spacery, tuż przy piaszczystej plaży w Giżycku, dla wszystkich lubiących aktywnie spędzać czas.

Do wszystkich wybierających się na Mazury, do świata Wielkich Jezior mam prośbę. Nie zapominajcie o Giżycku;-)
---

Jan

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Krynica Górska - relacja z wyprawy Jana

Krynica Górska - relacja z wyprawy Jana

Autorem artykułu jest Piotr Siluk


Krynica Górska - Nadszedł czas cały, czas by zbierać manatki z Iwonicza Zdroju, po czym wyruszać dalej. Dalej w tym przypadku to Beskid Sądecki a w nim Krynica Górska. Mieścina w której dane było już niegdyś być mej osobie mając lat zaledwie czternaście, czyli wieki cale. Sposób lokomocji... Krynica Górska

Nadszedł czas cały, czas by zbierać manatki z Iwonicza Zdroju, po czym wyruszać dalej. Dalej w tym przypadku to Beskid Sądecki a w nim Krynica Górska. Mieścina w której dane było już niegdyś być mej osobie mając lat zaledwie czternaście, czyli wieki cale. Sposób lokomocji, który wybrałem był dość czasochłonny, bowiem PKS w dzisiejszych czasach, choć podobno połączenia lepsze niż kiedyś, to pozostawia wiele do życzenia. By dojechać do docelowego miejsca podroży miałem dwie przesiadki (w Krośnie oraz Grybowie) z około półgodzinnym czekaniem na autobusy. Dzisiaj mogę powiedzieć, że nie warto było tłuc się tym przestarzałym, wolnym a w niektórych przypadkach śmierdzącym środkiem lokomocji.

Po (pozwolę użyć sobie tego słowa) wylądowaniu, skierowałem się do informacji turystycznej, bowiem nocleg był mi potrzebny. Zastałem tam dwóch, sympatycznych, młodych, pomocą służących panów. Razem wybraliśmy coś odpowiedniego, wedle mych zachcianek oraz potrzeb, a wymagający nie jestem wiec poszło jak po maśle. Jeżeli chodzi o ceny, to noclegi w Krynicy Górskiej zaczynają się od 20 zł (napomnę, iż byłem w owej mieścinie w sezonie letnim). 20 zł to tanio jak na tę porę roku, aczkolwiek było to wytargowane a kwatera znajdowała się gdzieś na obrzeżach. Zazwyczaj ceny w Krynicy wahają się od 25-30 zł wzwyż, w zależności od standardu oraz własnych potrzeb. Baza noclegowa w pełni rozwinięta, gdzie okiem sięgnąć tam nocleg. Muszę przyznać, iż Krynica Zdrój jest typową uzdrowiskową miejscowością, podobną do Iwonicza Zdroju czy Rymanowa, z przewaga starszego pokolenia.

Nadszedł czas, który został już wspomniany na początku naszej wyprawy, czas na obiad, na przekąskę czy coś do pochrupania. Duża ilość restauracji, barów prześciga się w cenach i dobrze szukając można zjeść smaczny, składający się z dwóch potraw obiad już za 10 zł. A więc, nie było sensu żebym przyrządzał sobie posiłki samodzielnie.

Lepiej przeznaczyć czas na zwiedzanie, na przykład wybierając się Koleją Linowa na Górę Parkową. Docierając na szczyt, w zaledwie dwie minuty i czterdzieści piec sekund oczom naszym ukarze się przepiękny krajobraz, zachwycający aż do szpiku. Mając dosyć napawania się pięknem przyrody, możemy skorzystać z "Rajskich Ślizgawek". Znajdują się tam rożnego rodzaju rynny, gdzie możemy się poczuć niczym dzieci wesołe i beztroskie. Kolejna atrakcja już bardziej nad ziemna. Nad ziemna bowiem znajduje się Kolej Gondolowa Jaworzyna Krynicka. Zawiezie ona nas na wysokość 1114 metrów a przyjemna, spokojna i relaksująca wyprawa uwolni nas od zmartwień, od codziennego przyziemnego bytu. Aktywni mogą spróbować swych umiejętności soszując rowerem po paśmie Jaworzyny. Kolejną atrakcją stworzona nam, turystom jest Sankostrada, czyli jak sama nazwa wskazuje tor saneczkowy nie potrzebujący śniegu by po nim śmigać, z którego rozpościera się widok na Krynice Zdrój. Jak to przystało w górach praktycznie każda mieścina ma przygotowane szlaki turystyczne tak jak i ta o rożnym stopniu trudności. Do dyspozycji mamy aż osiemnaście przygotowanych szlaków, czekających tylko na nas oraz na niedźwiedzie. Więcej szczegółów jeżeli chodzi o owe szlaki, można znaleźć na stronce owej turystycznej mieściny. Przybywając do tego zakątka Polski każdy sobie znajdzie coś przyjemnego, coś co pozwoli mu aktywnie bądź nie spędzić wolny czas, tzn. wykorzystać go w pełni, a mam tu na myśli np. samochody terenowe, quady, skutery szosowe, paintball, zajęcia integracyjne, baseny, jaskinie solne czy ciekawy i zabytkowy szlak architektury drewnianej. Atrakcje tylko czekają na przybycie, oferując swa różnorodność, zachwycając i odnawiając duchowo nas wszystkich. Na koniec naszej wyprawy, dodam iż osobiście jako młody i aktywny człowiek, lepiej przyjechać tu na trzy czy cztery dni sezon letni, wydaje mi się, ze zima jest ciekawiej, jestem zapalonym narciarzem wiec stąd me wnioski, nie zaprzeczając oczywiście temu co tu napisałem, bowiem Beskid Sądecki a w nim Krynica Zdrój przyciąga tysiące turystów, a ma do czego - polecam.
---

Jan

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nowe połączenia lotnicze

Nowe połączenia lotnicze

Autorem artykułu jest Ola Kowalska


Urząd Lotnictwa Cywilnego podaje, że liczba pasażerów wzrośnie w tym roku o 13%. Oznacza to, że ponad 21,6 mln osób uda się w 2008 roku w podniebną podróż. Tej okazj nie zamierzają zmarnować linie lotnicze, dlatego też wzbogacają swoją siatkę połączeń. Do wyboru będą loty do całkiem nowych miejs... Urząd Lotnictwa Cywilnego podaje, że liczba pasażerów wzrośnie w tym roku o 13%. Oznacza to, że ponad 21,6 mln osób uda się w 2008 roku w podniebną podróż. Tej okazj nie zamierzają zmarnować linie lotnicze, dlatego też wzbogacają swoją siatkę połączeń.

Do wyboru będą loty do całkiem nowych miejsc, a także zwiększona ilość połączeń na trasach cieszących się dużym powodzeniem. W wiosenno-letnim rozkładzie pojawi się np. 25 nowych lotów do Anglii, Irlandii, Szkocji. A to tylko początek. Dzieje się tak dzięki temu, że Polska jest dla przewoźników niskokosztowych rynkiem strategicznym. Trwający już kilka lat boom na loty przyciąga nowe linie (latać będzie ich łącznie 59, w tym 20 to tanie linie lotnicze) i nowe inwestycje. Choćby w lutym wystartuje po raz pierwszy samolot brytyjskiej firmy bimbaby (z Warszawy, Gdańska, Krakowa do Wielkiej Brytanii), a w maju islandzki Iceland Express (Warszawa-Rejkiawik).

Na niezbyt daleką wycieczkę będzie można udać się do Mediolanu z Krakowa (Volare), do fińskiego Turku z Gdańska (Wizz Air), do Norwegii czy też na wakacyjny wypoczynek do Splitu w Chorwacji (Norwegian Air). Ostatnie linie zwiększają także częstotliwość obecnych połączeń do Paryża, Oslo, Alicante. Natomiast niemiecki Germanwings przenosi swoją bazę z Krakowa do Katowic, co od kwietnia da Śląskowi nowe połączenia lotnicze do sześciu niemieckich miast. Spodziewane jest także pojawienie się w Polsce jeszcze jednej dużej firmy. Rozkład lotów jest wciąż opracowywany.

Zorganizowanie czasu na wakacje ułatwi podróżnikom Centralwings, który wzbogaci swoje zasoby o trzy nowe samoloty. Prawdopowodbne jest wznowienie lotów do Grecji, Włoch i Bułgarii, a póki co można już wyruszyć z Centralwings do Hurghady w Egipcie. Więcej kierunków pojawi się zapewne w lipcu i sierpniu po pomyślnie przeprowadzonych negocjacjach z biurami podróży. Uruchomione zostanie także połączenie z Francji do Hiszpanii.

Od marca połączenia krajowe udostępniać będzie nam już nie tylko LOT, lecz także Jet Air, którego samoloty będą latać trzy razy w tygoniu (dwa razy dziennie) na trasie Kraków-Poznań. Już w styczniu Jet Air umożliwił Polakom podniebne podróże z Katowic do Bydgoszczy; lata także do Berlina i planuje wyruszyć do Wiednia.

Zwiększona konkurencja skłania przewoźników do wzmożenia wysiłku w walce o klienta. Mianowicie: największy tani przewoźnik w Polsce, Wizz Air, umożliwia rezerwację miejsca z większą przestrzenią na nogi, jego najbliższy konkurent, Ryanair, oferuje pasażerom wykupienie pierwszeństwa wejścia do samolotu oraz internetową odprawę (check-in), a Centralwings zniżkę na lotniskowy parking. Największy krok zdecydowały się podjąć linie easyJet, które przenoszą do Polski swoje brytyjskie centrum obsługi klienta. Pozwoli to na uruchomienie callcenter, także w języku polskim i ułatwi rywalizację o klienta na miejscu (wcześniej obsługą zajmowała się baza w Londynie). ---

Tanie loty

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

NIKIFOR - najsłynniejszy

NIKIFOR - najsłynniejszy

Autorem artykułu jest Rafał Turek


Krynica jest jednym z najczęściej odwiedzanych uzdrowisk w Polsce między innymi dlatego, iż w różnych okresach rozbudowy uzdrowiska na jego terenie przebywały znakomitości polskiej literatury, nauki i sztuki. Jednym z najsłynniejszych "ambasadorów" Krynicy jest Nikifor - polski malarz prymitywista pochodzenia łemkowskiego.

Nikifor Krynicki, (od 2003) Epifaniusz Drowniak, (ur. 21 maja 1895 w Krynicy, zm. 10 października 1968 w Foluszu) - polski malarz prymitywista pochodzenia łemkowskiego.


Nie wiadomo, skąd wzięło się jego imię czy też przezwisko (oryginalnie brzmiało ono prawdopodobnie Netyfor), w każdym razie używał go od najmłodszych lat. Przez długi czas posługiwał się wyłącznie tym imieniem. Dopiero w 1963 roku urzędowo nadano mu nazwisko "Krynicki", co stanowiło przypieczętowanie administracyjnej normalizacji jego statusu (jednocześnie od władz Krynicy otrzymał mieszkanie). Natomiast w 2003 roku sąd w Muszynie rozstrzygnął, że prawdziwe imię i nazwisko Nikifora to: Epifaniusz (Epifan) Drowniak.


Był synem Eudokii Drowniak – bardzo biednej wiejskiej kobiety, która zarabiała na życie sprzątaniem krynickich pensjonatów. Po matce, która wychowywała go samotnie, w wielkiej biedzie i poniewierce odziedziczył wadę słuchu i wymowy. Bełkotliwa, bardzo niewyraźna mowa uniemożliwiła mu normalny kontakt z ludźmi i naukę w szkole, do której podobno krótki czas uczęszczał, lecz faktycznie pozostał analfabetą.


Nikifor był samoukiem, ale niewątpliwie został obdarzony nadzwyczajnym talentem malarskim. Znawcy sztuki mówią wręcz o Jego "fenomenalnej intuicji malarskiej", pozwalającej mu szybko, bezbłędnie i idealnie dokonywać zestawień kolorystycznych. Przez długie lata artysty nie było stać na zakup dobrych materiałów malarskich, tworzył więc na przypadkowych kawałkach papieru, takich jak np. papier pakunkowy, stare plakaty, kartki z zeszytów szkolnych, tektura, pudełka po papierosach itp.


W swoim malarstwie Nikifor był swoistym dokumentalistą rzeczywistości. Wybierając pewien element do utrwalenia na obrazie przekształcał go i poprawiał według własnego uznania. Zawsze jednak, co warte jest podkreślenia, brał na warsztat tylko to, co było "godne malowania".


Zdecydowana większość obrazów Nikifora to akwarele i w tej technice wykonane zostały w okresie międzywojennym prace, które uznawane są za najlepsze w jego dorobku. W późniejszych latach Nikifor stosował także gwasze i kredki. Za szczytowe osiągnięcie w twórczości Nikifora należy chyba jednak uznać obrazy, które umownie nazwiemy pejzażami beskidzkimi ze stacyjkami. Temat wiejskich stacyjek i dworców kolejowych związany jest z ulubionymi przez Nikifora podróżami koleją.


Od 1960 aż do śmierci Nikiforem opiekował się krynicki artysta malarz Marian Włosiński. Poświęcił dla niego swój talent i stworzył mu dobre warunki do pracy i życia, a po śmierci Nikifora zadbał o zachowanie jego twórczości. Dzieje tej niezwykłej przyjaźni opowiada film fabularny „Mój Nikifor” Krzysztofa Krauzego (rolę Nikifora zagrała w nim Krystyna Feldman). Premiera filmu w 2004 roku przyczyniła się do ponownego, wzrostu zainteresowania krynickim samoukiem, a co za tym idzie - spowodowała kilka wystaw oraz wznowienie niektórych publikacji dotyczących Jego i Jego sztuki.


Artysta zmarł 10.10.1968 roku w sanatorium w Foluszu k. Jasła. Pochowany został na cmentarzu w Krynicy. Od 1995 roku czynne jest w Krynicy Muzeum Nikifora.


Przez całe życie Nikifor był bardzo mocno związany z Krynicą, gdzie mieszkał i tworzył. Był bardzo barwną postacią, swój "warsztat malarski" (kilka pudełek ze zwykłymi szkolnymi akwarelkami i kredkami oraz trochę ołówków i pędzli) rozkładał codziennie w różnych punktach uzdrowiska co czyniło go znanym zarówno wśród kuracjuszy, jak i mieszkańców.


Nie ma przesady w stwierdzeniu że Nikifor stał się najsłynniejszym "ambasadorem Krynicy Zdrój" w świecie.

---

Krynica

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl