piątek, 6 października 2017

Piesza wycieczka na Górę Stołową

Piesza wycieczka na Górę Stołową


Autor: Darek Hencner


Relacja z pięciodniowej pieszej wycieczki na samym końcu Afryki. Wspaniałe widoki i tysiące gatunków unikalnej roślinności pozostaną na zawsze w naszej pamięci.


Góra Stołowa, jedna z najbardziej znanych atrakcji turystycznych świata, zapewnia miastu Kapsztad wspaniałe położenie. Nazwana była jako "Stary, Siwy Ojciec Kapsztadu", bo prawdopodobnie bez Góry Stołowej, miasto nigdy nie powstało by właśnie w tym miejscu. Góra Stołowa jest 6 razy starsza niż Himalaje, powstała pod powierzchnią morza około 600 milionów lat temu. Pod wpływem ruchów tektonicznych podniosło się dno morza, co tłumaczy pochodzenie tego ogromnego bloku piaskowca. Kolejka na Górę StołowąWidziana przez marynarzy z odległości 200 km, ułatwiała nawigację do "Tawerny Mórz", oferującej schronienie, pitną wodę i świeże produkty z zawsze zielonych ogrodów i plantacji. Pierwszy marynarz który zobaczył Górę Stołową z pokładu holenderskiego statku dostał w nagrodę dzbanek wina i 10 guldenów żeby kupić więcej wina. Nie do uwierzenia, ale na szczyt Góry Stołowej wiedzie prawie 500 szlaków, od bardzo łatwych a skończywszy na niebezpiecznych wspinaczkach. Wielu turystów poniosło śmierć, nawet jeśli wybrali łatwiejszą trasę. Dlatego wskazane jest wychodzenie w grupie, jako że góra lubi płatać figla i poruszanie się utartymi ścieżkami, wielu turystów spadło w dół w czasie szukania skrótów. Bardzo ważne jest żeby mieć ze sobą wodę i ciepłą odzież. Kiedy tylko chmura nakryje wyższe partie góry, temperatura zaczyna szybko spadać, nawet latem. Wtedy powinieneś niezwłocznie zawrócić. W pełni naładowany telefon komórkowy też jest wskazany. Dlatego już na początku XX wieku planowano budowę kolejki linowej, z powodu wojen i problemów ekonomicznych budowę ukończono dopiero w roku 1929. W sierpniu 2011 ogłoszono pobicie rekordu, na szczyt Góry Stołowej wyjechał kolejką linową 21 milionowy turysta.

Stoki Góry Stołowej porasta roślinność zwana tutaj fynbos licząca aż 1500 gatunków (więcej niż wszystkich gatunków roślin na Wyspach Brytyjskich), w tym 50 endemicznych lub zagrożonych wyginięciem. Czyli, warto jest dobrze się rozglądać, to co znajduje się pod twoimi stopami jest mało znane bardziej interesujące jak skaliste krajobrazy. Wiele gatunków fynbosu sprowadzili do Europy XVIII wieczni kolekcjonerzy i podróżnicy, jako kwiaty doniczkowe Jednym z najbardziej znanych jest pelargonia, po raz pierwszy przywieziona do Europy w 1690 roku, obecnie znana przez wszystkich roślina doniczkowa. Wycieczka do RPA będzie naszym zdaniem udana jeśli poznamy bogactwo tutejszej przyrody, dlatego postanowiliśmy zwiedzić całą Peninsulę na piechotę. Wybraliśmy szlak pieszy Hoerikwaggo Trail biegnący z Przylądka Dobrej Nadziei na sam szczyt Góry Stołowej.

Kwiaty rosnące po pożarach

Trasa tego 75 kilometrowego szlaku pieszego przecina góry, lasy, plaże. Trasa podzielona jest na pięć etapów i jest strasznie męcząca, z wyjątkiem dnia drugiego na trasie z Redhill do Slangkop, uważanego za łatwy. Musieliśmy iść z plecakami po górzystym terenie ale na szczęście wieczorem mogliśmy wykąpać się w ciepłej wodzie i spaliśmy w wygodnych łóżkach. Przewodnicy nasi mieli duże doświadczenie, przekazali nam wiele unikalnych informacji, jakich nie znajdziecie w książkach. Pieszy szlak Hoerikwaggo jest jedynym sposobem na zwiedzenie sekcji Orange Kloof. Rosnący tam niewielki las to tylko pozostałość po masywnych drzewach porastających kiedyś te tereny. Osadnicy europejscy wycieli większość tych

potężnych drzew w początkach XVIII wieku. Nic dziwnego że zarząd parku tak zawzięcie pilnuje tego miejsca, wydając pozwolenia na zwiedzanie tylko dla 12 osób dziennie. Żeby zachować miłą atmosferę, Orange Kloof Tented Camp ma kuchnię i jadalnię zrobioną na wzór tree house. Stojąca na drewnianych palach jadalnia zapewnia wspaniały widok na góry i jest ciepła i przytulna zimą. Przy dobrej pogodzie rozsuwana jest jedna że ścian dla lepszego widoku. Najlepszą tutaj trasą trekkingową jest Disa Gorge, nazwa pochodzi od czerwonych disa (symbol Góry Stołowej) kiedyś rosnących po tej stronie góry. Niegdyś były one bardzo tanie i powszechne, obecnie musisz mieć wiele szczęścia żeby zobaczyć te piękne kwiaty. Miejsca gdzie kwitnie red disa trzymane są w tajemnicy. Trasa Hoerikwaggo Trail biegnie wzdłuż Disa Gorge do samego stołu, na dół możesz powrócić kolejką albo zejść po Platteklip Gorge.

Co 10 do 15 lat samoistnie powstają tutaj pożary (bez podpalaczy). Na czarnym popiele wyrastają wtedy kwiaty flame-red fire lily (Cyrtanthus ventricosus). Przypomina mi to krokusa wyrastającego w białym śniegu, flame-red fire lily wyrasta z czarnego popiołu.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wycieczka do Durbanu w RPA

Wycieczka do Durbanu w RPA


Autor: Darek Hencner


Podczas pobytu w Republice Południowej Afryki nie zapomnij odwiedzić najpopularniejszego ośrodka turystycznego jakim jest Durban. Warto zobaczyć pokaz delfinów w piątym na świecie co do wielkości delfinarium.


Durban to od dawna najpopularniejszy ośrodek turystyczny w Republice Południowej Afryki, dzięki atrakcyjnym plażom, lubianym przez turystów tropikalnemu klimatowi. Przez cały rok możesz spodziewać się ciepłej wody w oceanie, baza turystyczna jest bardzo dobrze rozwinięta w Durbanie. Odkryty przez portugalskiego żeglarza, Vasco da Gama w dniu Bożego Narodzenia w 1497 roku został nazwany "Terra do Natal", co oznaczać miało Kraj Bożego Narodzenia. Portugalczycy już mieli ugruntowaną pozycję w Maputo i nie widzieli potrzeby budowy nowego portu. Dopiero angielscy kolonizatorzy zauważyli duży potencjał naturalny tego miejsca i osiedlili się tutaj w 1824 roku.

Durban liczy 4 miliony mieszkańców i jest trzecim pod względem wielkości miastem RPA, pomimo tego nigdy nie doczekał się statusu stolicy prowincji Kwa Zulu-Natal. Istnieje tutaj największy i najruchliwszy port w całej Afryce. W Durbanie mieszka duża społeczność hinduska licząca ponad milion osób. Są to potomkowie dawnych robotników przywiezionych tutaj w latach sześćdziesiątych XIX wieku do pracy na plantacjach trzciny cukrowej. Podczas pobytu w RPA powinno się odwiedzić Durban. Można tam spędzić kilka dni na odpoczynek na plaży albo zrobić sobie trzydniową wycieczkę po największych atrakcjach turystycznych tego miasta. Większość turystów najlepiej wspomina z Durbanu riksze. Warto jest udać się na przejażdżkę tymi starymi, ale barwnymi pojazdami. Może wydawać się niehumanitarnie siedzieć w wózku ciągniętym przez człowieka, ale dzięki turystom mężczyźni ci utrzymują swoje liczne rodziny. Przejażdżka jest niezwykła, rikszarze wykonują różne "sztuki", podczas których pasażerowie prawie lądują na ziemi głową w dół. W połowie XIX wieku po Durbanie jeździło około 10 tysięcy takich pojazdów, które przywędrowały z Japonii. Obecnie jest ich zaledwie kilkanaście tworząc prawdziwą atrakcję turystyczną. Właściciele wymyślają coraz to zabawniejsze i bardziej kolorowe stroje, ponieważ każdego roku miejski samorząd organizuje dla nich konkursy z cennymi nagrodami.

Ciepłe wody oceanu przyciągają wielu plażowiczów, na tutejszych plażach wylegują się tłumy turystów przybywających z odległych zakątków RPA. Najbardziej zatłoczona plaża to South Beach ale North Beach i pobliska Bay of Plenty nie są dużo luźniejsze. Jedynym problemem jest występowanie tutaj rekinów ludojadów. Dlatego kilkaset metrów od brzegu zainstalowano 300-metrowe siatki, które mają ochraniać przed rekinami. Codziennie siatki te sprawdzane są przez strażników, którzy uwalniają zaplątane rekiny i ryby. Część rekinów jednak zręcznie omija zapory i dlatego plażowi ratownicy ostrzegają, by nie kąpać się w nocy. Centrum Durbanu przecina zamknięta dla ruchu kołowego Marine Parade, czyli hałaśliwy i zatłoczony ciąg basenów, salonów gier, hoteli i restauracji. W najbliższej okolicy leżą też inne największe atrakcje turystyczne Durbanu. Nadmorski bulwar Golden Mile (Złota Mila), ciągnie się przez prawie 6 km na południe od ujścia rzeki Umgeni aż do głównego portu. Plaże sąsiadujące z Golden Mile są wymarzonym miejscem do opalania, surfowania i oddawania się innym formom czynnego wypoczynku.

Delfiny na pokazie w Durbanie widzianym w czasie wycieczki


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

czwartek, 5 października 2017

Wycieczka do Wodospadu Wiktorii, spełnione marzenie z dzieciństwa

Wycieczka do Wodospadu Wiktorii, spełnione marzenie z dzieciństwa


Autor: Darek Hencner


Nawet w moich najśmielszych marzeniach nie myślałem, że moje pragnienie z dzieciństwa, żeby pojechać na wycieczkę do Afryki Południowej spełni się. Oto relacja z wyprawy mojego życia.


Jeszcze w dzieciństwie oglądałem program telewizyjny o Wodospadzie Wiktorii i Delcie Okawango. W mojej dziecięcej wyobraźni wyobrażałem sobie ten inny, nieosiągalny świat. Moim marzeniem, od kiedy mogę pamiętać było odwiedzenie mokradeł Delty Okawango i Wodospadu Wiktorii. Nawet nie myślałem że kiedyś uda mi się zrealizować moje marzenia. Na internecie przypadkowo znalazłem interesującą ofertę wycieczki do Afryki Południowej. Bez zastanawiania się dokonałem rezerwacji żeby już nie zmienić zdania. W ten sposób spełniły się moje dziecięce marzenia. Wszystkie atrakcje wycieczki do Afryki były dla mnie ogromnym przeżyciem, jednak z braku czasu najpierw opiszę Wodospad Wiktorii. Wycieczka do Wodospadu WiktoriiDojechaliśmy do wodospadu, na granicy Zimbabwe z Zambią. Wysiadamy z samochodu i mimo palącego słońca na ciele czujemy drobniutkie kropelki mżawki. To dziwne uczucie, ale jakże w upalny dzień przyjemne. Jakie na mnie zrobi wrażenie? Czy się nie zawiodę, czy oglądany z bliska wodospad zostawi ślad w mojej wyobraźni? Czy faktycznie jest to wyprawa mojego życia? Zaraz się o tym przekonam. Przechodzimy do wejścia, płacimy 20 dolarów i już jesteśmy za bramą. Mijamy wracających turystów, wszyscy wyglądają na zadowolonych, ale nikt nic nie mówi. Mają ze sobą płaszcze przeciwdeszczowe i parasolki. W miarę zbliżania się do Wodospadu Wiktorii, mżawka przybiera na sile, zamieniła się w deszcz. Panuje wielki hałas, szeroka, ściana spienionej wody upada z łoskotem i wielką energią w dół. Staram się zrobić trochę zdjęć, nie dbam o to że wilgoć może uszkodzić mój aparat fotograficzny. Idziemy wijącą się dróżką do kolejnych punktów widokowych, gdzie mogę robić zdjęcia z innymi ujęciami. Wiele osób po zobaczeniu wodospadu szybko wraca, ja postanowiłem pozostać tutaj tak długo jak się da, jak by nie było, Wodospad Wiktorii był moim marzeniem życia. Wchodzimy w coraz głębiej w deszczowy las ze wspaniałymi okazami roślinności. Panują tutaj doskonałe, tropikalne warunki dla tych wspaniałych drzew. Jesteśmy przemoczeni, ale nie czujemy tego, koncentrujemy się na majestatycznym Wodospadzie Wiktorii. Przez cały czas widoczna jest tęcza, tego nie widziałem w telewizji. Przy pełni Księżyca można zobaczyć tęczę nawet w nocy. Wodospad Wiktorii jest największym i najbardziej znanym pomnikiem przyrody w Afryce Południowej. Odkryty w roku 1855 przez podróżnika szkockiego, Davida Livingstona, był on zafascynowany odkryciem dlatego nadał wodospadowi imię królowej. Woda spada na szerokości całej rzeki Zambezi, czyli dystans 1,7 km w dół granitowych występów skalnych około 105 m powodując przy tym ogromny huk. Porównując inne wodospady, Wodospad Wiktorii jest szerszy od Niagary, liczącej prawie 1000 metrów, ale przegrywa z najszerszym wodospadem w Laosie - Khome Falls, o szerokości aż 10,6 km. Jeśli chodzi o wysokość, to Wodospad Wiktorii jest wiele niższy od Salto Angel w Wenezueli liczącego 800-900 metrów, ale przewyższa Niagarę mającą jedynie 58 metrów. Wodospad Wiktorii jest też większy od Niagary jeśli brać pod uwagę ilość spadającej wody, w porze deszczowej spada tu średnio 10 milionów litrów wody na sekundę, w Niagarze tylko 6,8 milionów, ale najwięcej wody spada w wodospadzie Iquacu na granicy Brazylii i Argentyny, gdzie płynie aż 55 milionów litrów wody na sekundę. Wypożyczalnia płaszczów przeciwdeszczowych przy Wodospadzie Wiktorii

Rzeka Zambezi jest najbardziej zarybioną rzeką w Afryce, do dzisiaj nie została zatruta przez cywilizację. Przez środek wodospadu przebiega granica między Zimbabwe i Zambią. Wodospad Wiktorii należy w 1/3 do Zambii.Słynny most na rzece Zambezi, zbudowany w początkach XX wieku łączący Zambię z Zimbabwe ma wysokość 111 metrów, i jest to jedno z najwyższych w Afryce miejsc do skoków na bungie. Procedura skoków jest taka sama jak w innych miejscach, z wyjątkiem, że potrzebujesz paszport żeby dostać się na most. Po skoku jesteś wyciągany z powrotem na most. Rzeka Zambezi słynie ze klasy światowej spływów dla miłośników white water rafting, uznanych przez Brytyjski Związek Canoe jako klasa 5 na sześciostopniowej skali. Przy okazji pobytu przy wodospadzie nie mogłem oprzeć się pokusie udania się na rafting po Zambezi.

Wycieczkę do Afryki Południowej uważam za przygodę mojego życia. Cieszę się że spełniły się moje dziecinne marzenia.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Relacja z wycieczki do Namibii

Relacja z wycieczki do Namibii


Autor: Darek Hencner


W Namibii zobaczyliśmy dziewicze parki narodowe, bezkresne obszary pustynne, kilometrowe piaszczyste plaże, góry i płaskowyże. Bez problemu natknęliśmy się na słonie, surykatki, gepardy. Wycieczka do Namibii bez wątpienia stała się naszą afrykańską przygodą życia.


Namibia - niesamowity kraj z dziewiczą przyrodą, niepowtarzalnymi krajobrazami i możliwością poznania fascynujących kultur afrykańskich. Od zachodu otulony Atlantykiem, od wschodu Pustynią Kalahari. Północna granica to rzeki Okawango i Zambezi, południowa - rzeka Oranje. Namibia jest krajem bardzo rozległym. Warto o tym pamiętać przed wyruszeniem w podróż. Jeżeli miejscowi mówią, że jakiś punkt znajduje się blisko, najprawdopodobniej mają na myśli odległość ok. 200 km. Dystans między kolejnymi atrakcjami turystycznymi na ogół odmierza się tutaj w setkach kilometrów. Mimo to niezmiernie przyjemnie podróżuje się po tym pustkowiu samochodem. Przemierzając bardzo dobrej jakości drogi szutrowe, możemy podziwiać zmieniającysię krajobraz – od pustynnego przez półpustynny do sawannowego. Oczywiście miasta są bardziej zaludnione. 250-tysięczną stolicę Namibii - Windhoek – nazywa się często stolicą w sawannie. Jest to romantyczne miasto gdzie nowoczesna architektura przeplata się z dawnymi kolonialnymi budynkami. Na ulicach widzimy ludzi z różnych plemion i ras: Ovambo, Herero, Damara, potomkowie Buszmenów i biali. Przeplatanka różności, odmienność i egzotyka! wydmy_sossusvlei_t

Windhoek leży 1700 m n. p. m. i jest jedną z najwyżej położonych stolic świata. Klimat przyjazny człowiekowi. Słońce świeci 330 dni w roku, łatwo planować wycieczki w nieznane, nie zaskoczy cię niespodziewana ulewa. Zimą (od czerwca do września) temperatury kształtują się w granicach 5 do 18ºC, noce są chłodne, chociaż słupek rtęci rzadko spada poniżej zera i prawie nigdy nie ma tutaj śniegu. W pozostałych miesiącach roku jest tutaj gorąco, w styczniu temperatura dochodzi do 31ºC. Pierwszym punktem naszej wycieczki był- Ludertiz, małe, portowe miasteczko nad Atlantykiem. Kiedy w 1908 r. odkryto w tym miejscu diamenty, rozpoczął się okres świetności miasta Luderitz. Przybyło tutaj wielu ludzi pragnących szybko się wzbogacić. Ci, którzy nie znaleźli drogocennych kamieni, postanowili zająć się hodowlą owiec karakułowych. Jakieś 10 km na wchód od Luderitz, resztki osady – "Miasto Duchów". Jest to zupełnie opuszczone miasto. W początkach XX wieku znaleziono tutaj diamenty, miasto szybko się rozwijało, powstał nowoczesny szpital, kasyno, teatr, sklepy. Kiedy tylko znaleziono bogatsze złoża diamentów w Oranjemund, mieszkańcy szybko przenieśli się. Fascynujące jak szybko ludzie dorabiali się fortun na diamentach. Ziarnko po ziarnku piasek przesypał się do środka, zasypując niższe piętra domów, okna patrzą na nas bez szyb, wiatr gra w futrynach. Chodząc po opuszczonych ulicach możemy wyobrazić sobie dawnych mieszkańców, cały czas odczuwa się atmosferę tego miasta. Z "Miasta Duchów" pojechaliśmy na niezwykłą Plażę Agatów. Turyści chodzą schyleni, wszyscy szukają wymywanych przez fale Atlantyku agatów. Wyruszamy dalej, 1000 kilometrów do Swakopmund. Mijamy plantacje daktyli i wiele samotnych drzew kokerboom. Po drodze zatrzymamy się nad kanionem rzeki Fish. Punkt widokowy jest 15 km od bramy, nad samym urwiskiem kanionu. Oczy nie mogą się przyzwyczaić do takich przestrzeni. Jesteśmy bardzo wysoko, a pod nami, ciągnący się na kilkanaście kilometrów w obie strony, kanion rzeki Rybnej. Czekamy na zachód słońca, w czerwonych odcieniach zachodzącego słońca kanion staje się bardzo fotogeniczny. Na noc zatrzymujemy się na kempingu zbudowanym na pustyni Namib. Następnego dnia przekraczamy Zwrotnik Koziorożca, dojeżdżamy do małego, popularnego nadmorskiego miasteczka - Swakopmund. Na pustyni Namib, otaczającej Swakopmund, są najwyższe wydmy piaskowe na świecie. Mamy czas na zwiedzanie miasta i wysłanie wiadomości do znajomych z kafejki internetowej, później udajemy się na sandboarding, czyli zjeżdżanie na desce z wydmy piaskowej.Sandbording na wydmach w Namibii

Następnego dnia udajemy się do do Narodowego Parku Namib – Naukluft, tam zwiedzamy kanion Sesriem i wspinamy się na okoliczną wydmę piaskową. Spać idziemy wcześniej bo jutro przed wschodem słońca musimy być na Wydmie 45, oddalonej 45 km od kempingu. Wspinamy się mozolnie na Wydmę45, piach obsuwa się tak pod nogami. Pamiętajmy żeby ruchome obiektywy naszych aparatów fotograficznych nie zetknęły się z piachem. Nawet kilka ziarenek piasku może na zawsze unieruchomić ruchome części naszego aparatu. Na szczycie wydmy czekamy na spektakularny wschód słońca. Mały żuczek biegnie, szybko przebierając nogami. Zatrzymuje się, chwila zastanowienia i nagle nurkuje w piachu. Oczy głupieją, tracą poczucie odległości, powietrze faluje nad przesypującymi się wydmami. Samochód na dole wydaje się malutki, szczyt góry przybliża. Kolczaste, jaskrawo - zielone krzewy wystają z piasku. Wiatr nieustannie przesypuje ziarenka, tak jakby bawił się i tworzył swoje nowe dzieła. Zbiegamy w dól dużymi susami. Wszystko się iskrzy i świeci, piasek jak małe diamenty. Po powrocie na dół udaliśmy się na pieszą wycieczkę po pustyni pod opieką doświadczonego przewodnika. Zobaczyliśmy wiele roślin i zwierząt, które zdołały się przystosować do życia w tak trudnych warunkach. Zwiedziliśmy Deadvlei, czyli miejsce z kikutami akacji erioloba liczącymi ponad 800 lat ale dobrze zachowanymi w suchym klimacie. Idziemy, ale tak jakby się stało w miejscu. Złudzenie, "fata-morgana"? Z Parku Narodowego Namib – Naukluft wracamy do Windhoek. Tutaj kończy się nasza Namibijska przygoda.

Surykatki na Pustyni Namib


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Miasta Szwajcarii

Miasta Szwajcarii


Autor: Tomaszek


Szwajcaria to kraj o bogatej tradycji, prawie każde miasto ma tutaj swój specyficzny klimat. Mówi się, że mają one „kieszonkowy format”, czyli taki, który pozwala swobodnie poruszać się spacerem po licznych zakątkach.


GenewaPopularność kraju sprawia, że coraz więcej tutaj nowoczesnych hoteli, ekskluzywnych restauracji i przytulnych kawiarni. W Lucernie znajduje się hotel zakwalifikowany do jednych z najbardziej oryginalnych w Europie, gdyż zlokalizowany jest w dawnym więzieniu. Nocleg stylizowany na więzienne cele, już sam w sobie stanowi wielką atrakcję. To co przyciąga turystów z całego kontynentu to wielka gościnność tubylców. Szwajcaria na cały świat słynie z oryginalnej kuchni, wybornych serów, smakowitej czekolady i nietypowych piw i win.

Do najpopularniejszych miast Szwajcarii zalicza się Genewę. Jest ona uważana za stolicę kultury kraju. W Genewie maja swoją siedzibę organizacje o znaczeniu międzynarodowym. W mieście ponadto znajduje się około 30 muzeów, liczne teatry, kina i opery. W Genewie na szeroka skale odbywa się także produkcja zegarków. W mieście znajduje się muzeum z zegarkami a także ogromny zegar zrobiony z kwiatów.

Lozanna to przepiękne miasto Szwajcarii zlokalizowane nad Jeziorem Genewskim. Plasuje się na piątym miejscu pod względem wielkości. Jej nazwa ma swoje źródło w stromych stokach na których jest położona. Na turystów czeka tu mnóstwo atrakcji. Między innymi są to liczne muzea, katedra gotycka, a także zamek biskupi.

Największe miasto kraju a także główny ośrodek gospodarczy kraju to Zurych. Oprócz licznych zabytków i muzeów jest to jedne z najbardziej rozrywkowych miejsc Szwajcarii. Co roku bardzo mocno pielęgnuje się tutaj tradycje obchodząc tradycyjne święta. W kwietniu odbywa się parada rzemieślników. W sierpniu z kolei odbywają się imprezy techno, które manifestują wolność, tolerancje i liberalizacje. Początek jesieni poświęcony jest kulturalnym rozrywką, gdyż wtedy na pierwszy plan wysuwają się pokazy teatralne.

Szwajcaria kryje w sobie wiele pięknych miast i zakątków, które warto odwiedzić o każdej porze roku. Najczęściej lecąc do Szwajcarii wybieramy linie lotniczą Swiss. Ten przewoźnik również odzwierciedla szwajcarską precyzje i profesjonalizm. Jest laureatem licznych nagród w tym wyróżnienia jako najpunktualniejszej linii lotniczej Europy.

Genewa


Linie lotnicze SWISS

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.