wtorek, 10 lutego 2015

Parę słów o Irlandii

Parę słów o Irlandii


Autor: Arkadiusz Wolnik


Krótki artykuł opisujący Irlandię.


Irlandia to kraj starożytnych ruin, szarego nieba i szmaragdowych łąk. To kraina skalistych urwisk, wysp, gór, jezior, torfowisk ale i ultra nowoczesnych miast, zbudowanych na ziemi przepełnionej historią.
Republika Irlandii zajmuje niemal całą wyspę Irlandia, znanej również pod nazwą Eire lub też czasami zwana Szmaragdową Wyspą. Ta nazwa pochodzi właśnie od unikalnego koloru pól i łąk, które swoją świeżość i piękną zieleń zawdzięczają ciepłym deszczom znad Oceanu Atlantyckiego.
Historia Irlandii sięga ok 400 p.n.e. Wtedy zaczęli tu przybywać z kontynentu europejskiego Celtowie. Ale już 6000 tys. lat wcześniej mieszkali tu pierwsi ludzie. Najbardziej burzliwa jest jednak współczesna historia kraju, której ślady widać do dzisiejszego dnia. W wielu miejscach nie ucichły jeszcze echa zamieszek między katolikami a protestantami z lat dwudziestych (wtedy też powstała IRA - Irlandzka Armia Republikańska), co doprowadziło do uzyskania całkowitej niezależności od Wielkiej Brytanii w 1949 r. Pokój trwał krótko i już w końcu lat 60 rozpoczęła się wojnę domową między IRA a protestanckimi lojalistami rządu brytyjskiego. Dopiero rok 1994 dał kres przemocy i zamachów terrorystycznych a od momentu przystąpienia Irlandii do Unii Europejskiej, stała się ona najbardziej dynamiczną i najszybciej rozwijającą się gospodarką Europy.
Z krajem zielonej koniczyny kojarzy się dzisiaj przede wszystkim ciemne piwo Guinness i tradycyjna irlandzka whisky – wbrew powszechnemu przekonaniu ten szlachetny trunek pochodzi właśnie z Irlandii. Klimat zielonej wyspy sprzyja także całorocznej hodowli bydła – pasące się niemal na każdym kroku, długowłose irlandzkie krowy to już nieodzowny element krajobrazu.
Ale Irlandia to przede wszystkim turystyka. Podróżnych przyciąga tu przyjazny - choć mokry klimat, niesamowite krajobrazy, historyczne miejsca a także duch nowoczesnych miast takich jak Dublin – centrum kulturalne pełne wspaniałych teatrów, kin, nocnych klubów i dyskotek. Miasta Irlandii mają swój specyficzny urok, który tworzą osławione „irlandzkie puby” w których często pobrzmiewa tradycyjna muzyka.

Kiedy jechać

Główny sezon turystyczny przypada w Irlandii na miesiące letnie. Irlandzkie lato ze słonecznymi i długimi dniami to bezsprzecznie najlepszy okres na lot na wyspę. To wtedy odbywają się różne festiwale i koncerty, niemal wszystkie puby i restauracje są otwarte znacznie dłużej. Latem też udostępnione są zwiedzającym wszystkie atrakcje turystyczne – zamki, muzea itp. Oczywiście w Dublinie zawsze jest szczyt sezonu.
Wiosna i jesień to również dobry czas na wizytę w Irlandii. Pogoda jest z reguły dobra i nie ma już tłumów turystów. Po za Dublinem, zima w Irlandii to przerwa dla ruchu turystycznego. Oczywiście można wtedy szukać ciekawych turystycznie miejsc – w tym okresie szczególnie tanich, ale większość sezonowych hoteli, restauracji czy atrakcyjnych turystycznie miejsc jest w okresie od połowy listopada do połowy marca zamknięta.

Podróżowanie po Irlandii

Publiczny transport w Irlandii czyli autobusy i pociągi, jest dobry pod warunkiem, że podróżuje się powiedzmy z Dublina do Cork lub Galway. Poruszanie się po reszcie kraju już nie jest tak łatwe. Nie mniej jednak największy w kraju przewoźnik autobusowy, Bus Eireann oraz duża liczna prywatnych linii autobusowych zapewniają dobre połączenia między największymi miastami Irlandii. I co najważniejsze – są tańsze niż kolej. Dobrą opcją może być także wynajęcie samochodu – przy lotniskach nie brakuje firm zajmujących się wynajmem. Większość z nich to przedstawicielstwa koncernów międzynarodowych, więc sprawdzonych. Jeśli zależy nam na czasie można skorzystać z bogatej oferty tanich linii lotniczych. Przykładowo Aer Arann lata na trasie Dublin - Cork, Galway, Donegal, Kerry i Sligo. Podobnie Ryanair.
Tanie loty do Irlandii Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Ekstrawagancja, czy przesada?

Ekstrawagancja, czy przesada?


Autor: Mirosław Nikolin


Rzadko korzystam ze środka transportu, jakim jest samolot. Nie dlatego, że nie lubię, bądź, że się boję. Wręcz przeciwnie, za każdym razem będąc tam na górze, mam niesamowite odczucia, mając chmury i świat u stóp.


Powód jest inny, bardziej prozaiczny, życie codzienne nie często pozwala mi unieść się do góry... A reklamy nas kuszą na każdym kroku - na ulicy, w internecie, gazecie, telewizji - promocyjnymi ofertami wypoczynku w ciepłych krajach. Linie lotnicze prześcigają się w promocjach na bilety lotnicze, oferowanych usługach i rozrywkach na pokładzie samolotu.

Pasażerowie podróżujący w samolotach pierwszą klasą są traktowani w szczególny sposób. Już na ziemi mają zapewnioną specjalną obsługę. Bezproblemowo i bez kolejek przepuszczani są przez bramki ochrony i urzędu celnego. Na pokładzie otaczają ich przyprawiające o zawroty głowy luksusy. Na tak zwane „dzień dobry” pasażerom podawany jest, nie byle jaki, szampan, a toalety projektowane są przez Bulgari i Ferragamo. Otrzymują minimum siedmiodaniowy posiłek. Na trzech podróżnych klasy pierwszej przysługuje jedna osoba z obsługi. W przypadku klasy biznes ten stosunek jest 10:1 lub 15:1. A wszystko dlatego, że linie lotnicze za punkt honoru stawiają sobie to, że w pierwszej klasie ma być nie tylko wygodnie, ale luksusowo oraz ekstrawagancko. Nie wszystkie jednak oferują przeloty pierwszą klasą. Większość przewoźników zrezygnowała z niej na rzecz klasy biznes. Luksusową pierwszą klasę zachowało 35 linii lotniczych. Swym wyposażeniem i świadczonymi usługami chcą wręcz zmusić pasażerów do wzdychania z zachwytu. Wciąż wielu podróżnych kupuję bilety lotnicze klasy biznes tylko po to, by skosztować ekstrawaganckich udogodnień. Statystyki mówią, że na przelot klasą pierwszą decydują się ci, co wcale nie latają tak często. Zazwyczaj wybierają tę klasę dla przyjemności. Mimo wysokich cen biletów lotniczych, taka pierwsza klasa nie jest maszynką do robienia pieniędzy, a raczej narzędziem marketingowym.

W Singapore Airlines pasażerowie posiadający bilety lotnicze pierwszej klasy mają wybór pomiędzy szampanem Dom Perignon, a Krug. W dużych łazienkach do nocnego snu przebierają się w piżamy Givenchy, a w tym czasie zamienia ich fotele na łóżka, ścieląc prześcieradłami, poduchami i kołdrami.
Na pokładzie samolotu chińskich linii lotniczych Cathay Pacific jest patelnia i kuchenka, posiłki są świeżo przyrządzane na życzenie pasażera.
W samolotach linii lotniczych Emirates Airlines w klasie pierwszej, każde siedzenie stanowi niewielki przedział z przesuwnymi drzwiami. Pasażerowie siedzą tu w wygodnych fotelach rozkładających się do poziomu płaskiego łóżka, mających wbudowaną funkcję masażu. Każdy pasażer ma do swojej dyspozycji obszerne biurko z dostępem do Internetu i telefonu, minibar oraz z ponad 1000 kanałów tematycznych systemu rozrywki Ice. Na pokładzie znajdują się centra Spa z kabinami i prysznicami, z których korzystać mogą wyłącznie pasażerowie pierwszej klasy. W 2008 roku przez parę tygodni pasażerowie podróżujący pierwszą klasą liniami Emirates Airlines mogli skorzystać z dwóch nocy darmowego pobytu w luksusowym hotelu w Dubaju - The Palace - The Old Town lub The Harbour Hotel and Residence w apartamencie z dwoma sypialniami. Każdy taki gość dostawał do swojego pobytu 100 dolarów do wydania w hotelu, w którym się zatrzyma. Pobyt obejmował śniadanie oraz wszystkie podatki i opłaty, które normalnie goście musieliby zapłacić. Z oferty mogły skorzystać tylko osoby dorosłe i była ona uzależniona od dostępności miejsc.
Pasażerowie pierwszej klasy linii Qatar Airways, wylatujący ze stolicy Kataru Ad-Dauha, rozpieszczani są już od momentu wejścia na teren osobnego terminala. Zdobią go marmury i fontanny. Terminal przypomina pięciogwiazdkowy hotel. Jest tu kilka ekskluzywnych restauracji, centrum medyczne oraz salon Spa z sauną i jacuzzi. Na pokładzie samolotu pasażerowie śpią na materacach z naturalnych tkanin, otrzymują poduszki, koce z australijskiej wełny oraz zestawy toaletowe Bulgari. Przy każdym siedzeniu jest 23 calowy stolik. Siedząc na przeciw siebie, mogą przy nim wygodnie jeść dwie osoby. Dzięki tym luksusom i udogodnieniom linie katarskie są corocznie nagradzane.
Linie lotnicze Thai Airlines również dokładają wszelkich starań, by jeszcze na ziemi, na lotnisku w Bangkoku, pasażerowie podróżujący pierwsza klasą poczuli się wyjątkowo. Każdemu przydzielany jest osobisty pomocnik, który przeprowadza pasażera przez lotniskowe formalności, prowadzi do poczekalni z wi-fi, sauną i salonem spa, gdzie oferowany jest tajski masaż. Na pokładzie Thai Airlines pasażerowie klasy pierwszej mają do dyspozycji zestawy toaletowe Bulgari, a także mogą wybierać posiłki spośród 22 dań z karty. Lądujący w Bangkoku są przeprowadzani przez odprawę paszportową, celną oraz odbiór bagażu przyspieszonym trybem.
Quanta są australijskimi liniami lotniczymi. Fotele w samolotach tego przewoźnika rozkładają się całkowicie, tworząc sporych rozmiarów łóżko. Każdy z pasażerów otrzymuje zestaw produktów toaletowych Payot, zapakowanych w jedwabne przyborniki. Męskie zostały zaprojektowane przez Akira Isogawa, a damskie przez Colette Dinnigan. Pasażerowie w tych liniach lotniczych mają do dyspozycji ekrany telewizyjne z 400 kanałami do wyboru. Przygotowywane dla nich posiłki są prawdziwą ucztą. Składają się z ośmiu dań. Do posiłku serwowany jest szeroki wybór win. Poczekalnie pierwszej klasy linii Quanta dysponują bibliotekami, restauracjami, centrum biznesowym oraz salonem Spa.

W głowie się kręci od tego przepychu nad nami latającego. Czy to ekstrawagancja? Na pewno! A czy przesada?? Niech każdy sam sobie odpowie na to pytanie.
Źródło: www.eSKY.pl Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

W krainie smoka - Bhutan

W krainie smoka - Bhutan


Autor: Marek Bemben


Jaki jest Bhutan? Reglamentacja liczby turystów odwiedzających ten kraj sprawia, że tak naprawdę mało wiemy o tym kraju. Tekst zawiera wspomnienia z wyprawy.


Kraj jest jednym z najbiedniejszych na świecie pod względem rozwoju społeczno-gospodarczego. PKB wynosi tu zaledwie 1400 dolarów, niewolnictwo oficjalnie zniesiono w 1958 roku, a pierwszy w historii królestwa kanał telewizyjny działa od 1999 roku. Na razie to jednak rozrywka wyłącznie dla wybranych, bowiem według szacunków, aż 70 proc. gospodarstw domowych nie posiada dostępu do energii elektrycznej.

Dopiero w pierwszych latach XXI wieku poddani króla Jigme Singye Wangchuck poznali smak globalistycznej Coca-Coli. Jednak o powstaniu innego symbolu konsumpcji zachodniego świata – baru McDonalda – król nawet nie chce słyszeć. Co za dużo, to niezdrowo.
Bhutan w miejscowym języku urzędowym dżongkha nazywany jest Druk Jul, co oznacza Królestwo Smoka. W rolę tegoż smoka strzegącego poddanych przed wpływami kultury zachodniej wcielali się poszczególni monarchowie. Nawet w dzisiejszej epoce otwierania granic, Bhutan stanowi pewne wyzwanie dla podróżnika. Władze opracowały bowiem ściśle przestrzegane procedury. Uzyskanie promesy wizy możliwe jest tylko po wykupieniu „pakietu turystycznego” w miejscowych narodowych liniach lotniczych Druk Air. Pakiet ów jest obowiązkowy i zawiera między innymi wyżywienie, hotel, przejazdy, opiekę przewodnika oraz uczestnictwo w imprezach folklorystycznych. Liczba turystów, którzy co roku mogą przekroczyć granice Bhutanu jest limitowana. To inaczej niż w Europie, na przykład gdy wyjeżdżamy na wczasy Hiszpania czy wybierając wakacje Grecja .
Infrastrukturę noclegową, trudno nazwać rozwiniętą. Sytuację utrudnia jeszcze fakt, że nie wszystkie hotele mogą przyjmować cudzoziemców. Królestwo może poszczycić się tylko jednym pięciogwiazdkowym hotelem – Druk Taj w Thimphu. Wybudowano go w kooperacji z Indiami, których wpływy gospodarcze są tutaj coraz bardziej zauważalne.
Na podróż w niektóre regiony kraju trzeba starać się o specjalną, odpowiednio uzasadnioną zgodę w bhutańskim Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Procedura jest długa i uciążliwa, a pozwolenie nie zawsze jest wydawane.

Lądowanie w klasztorze
Malutki Bhutan, rzucony pomiędzy dwóch potężnych sąsiadów – Chiny i Indie – przyciąga wspaniałymi krajobrazami i niespotykaną nigdzie indziej egzotyką. Skąd się wzięła ta unikalność królestwa? Ziemie te nigdy nie zostały skolonizowane przez Europejczyków, nie było tu konfliktów zbrojnych ani najazdów. Bhutan oparł się skutecznie również wpływom rewolucji przemysłowej. W wielu regionach życie nie różni się niczym od tego, jakie mieszkańcy wiedli sto lat temu. Nie będzie to jednak wieczna sytuacja. Już widać pewne nieśmiałe symptomy modernizacji. Tym samym kraj powolutku zatraca swą odrębność, która obecnie tak przyciąga turystów. Kilka lat temu na rynku pojawił się jak dotąd jedyny operator sieci komórkowej – państwowy B Mobile. Z uwagi na ukształtowanie terenu oraz relatywnie wysokie ceny połączeń na luksus korzystania z najnowszych technologii mogą pozwolić sobie tylko nieliczni.
Ponad 70 procent powierzchni kraju pokryta jest lasami sosnowymi, lecz nie one są największą atrakcją królestwa. Na wizerunek Bhutanu składają się przede wszystkim największe góry świata – Himalaje. Aż 20 szczytów położonych jest na wysokości powyżej 7 tys. metrów n.p.m. W programach dla turystów często znajdują się oferty widowiskowych przelotów nad co ciekawszymi wierzchołkami. Całości dopełniają dzikie, nieuregulowane, wartkie rzeki, których większość to dopływy wielkiej Brahmaputry. Krajobraz przypomnina nieco ten, znany nam z Turcji, gdzie spędzamy często wczasy last minute.
Architektura reprezentuje styl typowo himalajski. Charakterystycznymi budowlami są dzongi, czyli masywne twierdze-klasztory. Jest ich bardzo dużo, znajdują się zarówno w dolinach, jak i na mniejszych szczytach górskich. Spadziste, kolorowe dachy zostały zapożyczone z Tybetu. Najstarsze budynki pochodzą z XIII wieku i do tej pory znajdują się w nienagannej kondycji. Wyjątkowość architektury rzuca się w oczy już na międzynarodowym lotnisku w Paro. Przypomina ono bardziej zespół klasztorów buddyjskich, niż nowoczesne terminale.

Tytoń dla bogaczy
Ciekawostką jest fakt, że Bhutan to jak dotąd jedyne państwo na świecie, w którym obowiązuje zakaz palenia i handlu wyrobami tytoniowymi. Nie dotyczy on cudzoziemców. Jednak nawet turysta częstujący Bhutańczyka papierosem, według prawa może być oskarżony o przemyt. Miejscowym zostawiono małą, acz niezwykle kosztowną i restrykcyjną furtkę. Mogą oni sprowadzać małe, limitowane ilości tytoniu na własne potrzeby zza granicy, lecz proceder obłożono tak horrendalnymi stawkami celnymi, iż na papierosy stać jedynie bogaczy. Odwrotnie niż widzieliśmy to na Kubie podczas podróży Kuba wczasy last minute. Jeśli już ktoś jest majętny, to nałogowi możne oddawać się wyłącznie w prywatnym domu.
Również w kwestii religii Bhutan jest wyjątkowy. Oczywiście religią państwową jest buddyzm, ale nie w tradycyjnej odmianie, lecz tzw. Drukpa Kagyupa. Tylko Królestwo Bhutanu zaadaptowało ten rodzaj buddyzmu, jako oficjalnie obowiązujący.
Pomimo niewielkich rozmiarów kraju, zamieszkująca go ludność (około 700 tysięcy) nie jest jednorodna. Charakterystyczne są trzy grupy - Ngalongs zamieszkujący zachodnie i centralne regiony to potomkowie tybetańskich imigrantów z IX wieku, Sharchops żyją na wschodzie i uznawani są za pierwotnych mieszkańców Bhutanu oraz Lhotshampas mający korzenie w Nepalu.

Skrzyżowania bez świateł
W malowniczo położonej nad rzeką Wang Chhu stolicy Bhutanu Thimphu mieszka niecałe 100 tysięcy ludzi. Miasto rośnie w szybkim tempie. Tak jak w pozostałych krajach regionu (Indie, Chiny) od kilku lat demografowie obserwują narastający exodus wiejskiej biedoty, która przybywa do centrum w nadziei znalezienia pracy, a tym samym wyjścia z nędzy.
Wielkomiejskość dotarła i tutaj. Główna ulica stolicy Norzin Lam pełna jest stosunkowo nowoczesnych sklepów, punktów usługowych, hoteli, znajduje się tu nawet muzeum strojów ludowych oraz biuro podróży z ofertami wycieczek, w tym last minute. Pozostała część Thimpu, jest mniej kolorowa, ma jednak swój specyficzny, wschodni urok. Całość okolona jest rosnącymi na wzgórzach lasami, co z kolei przypomina krajobraz widziane w kraju o nazwie Chorwacja.
Miejsce, gdzie turyści najczęściej kierują swe kroki to targ miejski. Stragany rozlokowane są w pobliżu rzeki, która niesie daleko gwar rozmów pomiędzy kupcami i klientami. Oprócz kolorowych warzyw i owoców, świeżego mięsa, przypraw znajdziemy tu na pewno wiele innych ciekawych przedmiotów. Popularnością wśród cudzoziemców cieszą się rytualne maski służące rzekomo miejscowym do wywoływania duchów, lokalna biżuteria, cynowe naczynia. Można tu również nabyć tradycyjne stroje bhutańskie – kirę i gho. Kira to długa aż do kostek, spięta na ramieniu i przewiązana w talii paskiem, suknia. Materiał i sposób wykonania świadczy o statusie społecznym kobiety. Gho z kolei jest długą szatą dla mężczyzn z charakterystycznym zawinięciem u dołu i szalem na górze. Obydwa stroje są obowiązkowe w przypadku, gdy bhutańczycy występują oficjalnie, na przykład podczas załatwiania spraw w urzędach. Targ funkcjonuje jedynie w soboty i niedziele. Wśród kupujących zauważyć można mnóstwo... buddyjskich mnichów. Miejscowym rarytasem są małe zielone papryczki chilli dodawane przez Bhutańczyków praktycznie do każdego dania.
Cena kilkograma nie jest niska, bo wynosi około 180 ngultrum, czyli ponad 9 złotych. Dużo taniej możemy kupić... kilogram świeżego mięsa.


W Thimphu sprawnie działa komunikacja miejska, pomimo że w stolicy nie zainstalowano sygnalizacji świetlnej. Ruchem w newralgicznych punktach kierują członkowie Royal Bhutan Police mający na skrzyżowaniach specjalne, okrągłe zadaszone budki wartownicze. Jak wszystko w Bhutanie, są one bogato zdobione w lokalne ornamenty.

Piwo z królem
Od kilku lat w stolicy jak grzyby po deszczu powstają bary, a nawet śmiałe kluby nocne. Popularną rozrywką staje się karaoke. Szyldy części lokali mogą wywołać uśmiech u Europejczyka, np. „TakZimbaa – a bhutanese Hard Rock Cafe”. Najpopularniejszym trunkiem jest miejscowa whisky produkowana przez Gelephu Distillery oraz piwo typu lager z lokalnego browaru w Bumthang. Na butelkach często pojawiają się limitowane etykiety związane z królewskimi jubileuszami.
Kto potrzebuje większego wyboru, może udać się do jedynego supermarketu w Thimphu – The Tashi. Dla miejscowych atrakcją jest tu... skomputeryzowana kasa. Towary inne od spożywczych znajdziemy między innymi w Yarcal Central – kompleksie handlowym, przypominającym nieco nasze galerie handlowe. Pasjonaci na pewno zatrzymają się przed stoiskiem z bhutańskimi znaczkami pocztowymi. Tyle samo znaczków widzieliśmy kiedyś na wakacjach w Maroko. W tym roku, z okazji stulecia monarchii, królewska poczta wypuściła pierwszy na świecie... znaczek pocztowy z płytą CD-ROM. Na krążku znajdują się materiały filmowe dotyczące poszczególnych władców królestwa. Sukces był przeogromny. Władze wyczuły koniunkturę i niedługo potem pojawił się kolejny znaczek do odtwarzania – tym razem prezentujący przyrodę Bhutanu.
W Thimphu, tuż obok rezydecji królewskich i siedzib ministerstw, działa najwyżej położone na kuli ziemskiej pole golfowe. Ma ono jednak charakter otwarty, choć jak na całym swiecie, tak i tutaj, sport ten uprawiają bhutańczycy wywodzący się z wyżyn społecznych.

Budda i Bollywood
Charakterystycznym i centralnym elementem Thimphu jest Memorial Chorten – monumentalna budowla wzniesiona w 1974 roku na cześć poprzedniego króla. Wewnątrz znajdują się liczne malowidła nawiązujące do filozofii buddyjskiej. Na uwagę zasługuje również położony na szczycie jednego ze wzgórz klasztor Changangkha. Pochodzi z XV wieku, a jego głównym patronem jest Avalokiteshvara – bóstwo współczucia.
Warto zajrzeć również do miasteczka Punakha – stolicy Bhutanu do 1955 roku. Znajduje się tu chyba najładniejszy dzong. Ta otoczona górami, majestatyczna budowla powstała w 1637 roku na brzegu rzeki, którą wieńczy drewniany most. Funkcjonuje w niej obecnie klasztor buddyjski. Tutaj koronowany był pierwszy król Bhutanu Ugyen Wangchuck. W 1987 roku klasztor zmagał się z groźnym pożarem, którego skutki są już niewidoczne. Gdzie widzieliśmy podobny spalony klasztor? Hm, gdzieś na wczasach, czy wakacjach... Już sobie przypominamy - Bułgaria !!! Dzong otwarty jest dla zwiedzających tylko w lecie. Wówczas mnisi przebywają w Thimphu.
Około ośmiu godzin jazdy od stolicy napotykamy małe graniczne miasto Gelephu. Kilka kilometrów dalej zaczynają się Indie, a konkretniej – stan Assam. Miasteczko daje możliwość rzadkiej obserwacji mieszanki wpływów hinduizmu i buddyzmu. Są tu liczne małe hotele, restauracje, bary, stragany z różnościami oraz... kino. Na afiszach królują oczywiście rzewne hity rodem z Bollywood. Aby było widać, że to jeszcze rubieże Bhutanu a nie Indie, wjeżdżających do Gelephu wita sporych rozmiarów statuetka buddy który, ubrany w żółtą szatę, z dobrotliwym uśmiechem spogląda na graniczny rwetes.

Karaiby w Himalajach
Narodowy sport w Bhutanie to łucznictwo. Zawody rozgrywane są przy każdej nadarzającej się okazji gromadząc nieprzebrane tłumy kibiców. Rywalizują ze sobą poszczególne miasta i wsie. Do najbardziej prestiżowych należą potyczki uświetniające obchody Nowego Roku. Popularnością cieszy się również turniej Yangphel Open. Zwycięzcy otrzymują nagrody w postaci telewizorów, odtwarzaczy mp3, tosterów, itd. Przedmioty te dla przeciętnego Bhutańczyka mają daleko wyższą wartość, niż dla mieszkańca Europy. Nie dziwią więc ogromne emocje związane z zawodami. Atmosfera podgrzewana jest przez prasę i przez kilka dni w królestwie nie dyskutuje się o czym innym. Ciekawostką jest, że zawodnicy w większości używają prymitywnego sprzętu wykonanego z bambusa. Najlepszym zawodnikiem jest aktualnie Tshering Hoden, uczestniczka Igrzysk Olimpijskich, notowana na 176 miejscu wśród najlepszych łuczników świata przez międzynarodową federację tego sportu. Nie trzeba chyba dodawać, że w Bhutanie traktowana jest jak bohaterka narodowa.
Tak popularna w innych regionach świata piłka nożna, nie wywołuje podobnych emocji. Najczęściej wspominany jest sukces narodowej reprezentacji, która w 2004 roku rozgromiła egzotyczny Montserrat 4:0. Mecz rozgrywany był w Thimphu na wysokości niemal 2300 m n.p.m. Wysoka przegrana może świadczyć, iż zawodnicy z Karaibów nie nawykli grać w Himalajach, bowiem według rankingów obydwa państwa kopią piłkę na podobnym poziomie. W rankingu FIFA Bhutan zajmuje przedostatnią, 202 pozycję, Montserrat zamyka zaś stawkę narodowych reprezentacji.
Niewiele biur w Polsce sprzedaje wycieczki, wczasy, wakacje do Bhutanu. Warto korzystać z biur w Niemczech. Tam można trafić last minute w dobrej cenie - bardzo tanie wczasy.


Marek Bemben

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Poznaj Katanię

Poznaj Katanię


Autor: Arkadiusz Wolnik


Artykuł opisujący Katanię, jej piękno, architekturę, historię i zabytki


Współczesna Katania to dosyć duże, liczące blisko czterysta tysięcy mieszkańców miasto, położone na wschodnim wybrzeżu Italii. Jego krajobraz i historię zdominowały dwa czynniki – górujące nad nim Etna i morze. Niezapomniany widok na wciąż czynny wulkan przypomina o tym, że miasto nie raz ucierpiało z jego przyczyny. Katania była bowiem wielokrotnie niszczona przez erupcje Etny, pożary i trzęsienia ziemi. Jednak mimo nawiedzających je kataklizmów, nie utraciło najważniejszych zabytków i nadal jest ciekawym do zwiedzania miejscem.

Historia miasta sięga 729 p.n.e. - czasów, kiedy na terenach dzisiejszego miasta istniała grecka kolonia Katanii. Na przestrzeni wieków miasto, jak i cały region przechodziło pod władanie różnych nacji - stąd w zabytkowej architekturze dzisiejszych zabudowań widoczne są ślady kultur różnych ludów – Rzymian, Arabów i Normanów. Charakterystyczny dla miasta jest jego mozaikowy wygląd – połączenie starożytnych ruin i głównie barokowych, bogatych w zdobienia budowli.

Turyści chętnie "zahaczają" o tę miejscowość, ponieważ leży między innymi, chętnie odwiedzanymi dużymi centrami turystycznymi - Taorminą i Syrakuzami. Chlubą Katanii są wspaniałe, długie, piaszczysto-żwirkowe plaże, otulone wysokimi klifami. To raj dla amatorów spędzania czasu na plaży lub uprawiania sportów wodnych.

Co zwiedzać:

Trzeba pamiętać, że dzisiejsze, historyczne oblicze Katanii w dużej mierze ukształtowała Etna. Miasto przez ponad 2700 lat swojej historii przeżyło wiele kataklizmów - erupcji, pożarów i trzęsień ziemi. Na szczęście Katania nie straciła swoich najważniejszych zabytków. Najwięcej godnych odwiedzenia miejsc znajduje się w jednej z najstarszych dzielnic miasta - Piazza Duomo. W jej centrum znajduje się jeden z najważniejszych zabytków, natychmiast przyciągający wzrok turystów. To pochodząca z początków XI wieku monumentalna katedra. To prawdziwa barokowa perła architektury Katanii. Mimo, iż przez wieki styl budowli wielokrotnie ulegał zmianom, we wnętrzu nadal zachowały się fragmenty pochodzące z jej początków, czyli z 1092 roku.

Na centralnym placu Starego miasta wzrok przyciąga także nietypowa fontanna w kształcie słonia, zaprojektowana przez włoskiego artystę, Vaccariniego.

Imponująco prezentuje się też zamek Ursino. Został on wzniesiony w pierwszej połowie XIII wieku na polecenie cesarza Fryderyka XI, a dziś wraz ze znajdującym się tam muzeum jest w całości udostępniony do zwiedzania dla turystów.

Catania posiada dwa rzymskie amfiteatry z których jeden jest widoczny jedynie po części, gdyż reszta znajduje się pod powierzchnią ziemi. W mieście znajduje się też twierdza, która miała na celu ochronę nabrzeża prze wybuchami wulkanu.

Turyści lubujący się w zwiedzaniu historycznych budowli będą zachwyceni swoistą „mozaikowością” obrazu Katanii - tutaj starożytne ruiny intrygująco przeplatają się z bogatymi w zdobienia budynki z baroku. Większość z szerokich Katańskich ulic i majestatycznych pałaców wybudowano w XVIII wieku. Z tego okresu pochodzą także słynne Ogrody Belliniego – ulubione miejsce wypoczynku nie tylko mieszkańców miasta ale i turystów.
Tanie loty do Katanii Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Palermo - stolica Sycylii

Palermo- stolica Sycylii


Autor: Arkadiusz Wolnik


Artykuł o stolicy Sycylii, czyli Palermo


Palermo jest największym miastem Sycylii. To właśnie od tego historycznego miasta warto zacząć zwiedzanie wyspy. Dzisiejsze Palermo jest nie tylko głównym ośrodkiem komunikacyjnym wyspy, ale także największym skupiskiem zabytków. Rząd włoski i Unia Europejska przeznaczyły na ich odbudowę ogromne środki i efekty tego można dziś z satysfakcją podziwiać.
Miasto, założone prawdopodobnie w VIII w p.n.e. prawdziwy rozkwit przeżyło najpierw pod panowaniem arabskim w IX w. a później pod panowaniem Saracenów i Normanów którzy nadali mu status stolicy Królestwa Sycylii. W tym okresie miasto stało się nie tylko głównym ośrodkiem handlowym i kulturalnym tamtego regionu ale było też jednym z najpotężniejszych miast w Europie: słynęło z przepychu miejscowego dworu oraz jako ośrodek nauki, który nie miał sobie równych. Wiele zabytków z tej epoki zachowało się do dziś, lecz współczesny kształt miasto zawdzięcza przede wszystkim przebudowom w XVI i XVII w.
Bogata historia miasta zaowocowała wspaniałym bogactwem kulturowym oraz niezwykłą różnorodnością wśród zabytków. Hiszpańskie pałace, średniowieczne uliczki, arabskie kopuły, bizantyjskie targi, arabsko-normańskie kościoły, wspaniałe mozaiki, świetne muzea. To wszystko oferuje nam sycylijska stolica, tygiel różnych kultur, hałaśliwe i ekscytujące miasto.


Co zwiedzać:

Palazzo dei Normanni

Wzniesiony w XI przez Normanów na ruinach zamku arabskiego pałac jest obecnie siedzibą sycylijskiego parlamentu. W ówczesnych czasach był to jeden z najważniejszych dworów Europy. W Pałacu mieści się słynna i wspaniała prywatna kaplica królewska Capella Pallatina, zapewne jeden z najpiękniejszych zabytków w Palermo. Wybudowano ją na polecenie Rogera II w stylu romańskim. Trzeba zobaczyć także piękne złote bizantyjskie mozaiki oraz wspaniale zachowane, arabsko-bizantyjskie sklepienie stalaktytowe.

Katedra

Wybudowana w 1184 r. na zamówienie Arcybiskupa Offamilio katedra to przede wszystkim dzieło Normanów. Charakteryzuje się jednak obecnością różnych stylów, ze względu na długą historię uzupełnień, zmian i prac renowacyjnych, z których ostatni miał miejsce w XVIII wieku. Piękne, symetryczne wieże pochodzą z 1185 roku, z tego też okresu pochodzą architektoniczne detale. Sama fasada oraz łuki reprezentują gotyk kataloński, natomiast nadające całości dziwny kształt kopuły wybudowano dopiero w XVIII wieku. W ascetycznym środku znajdują się groby królewskie oraz skarbiec, którego bogate zbiory obejmują wysadzaną klejnotami i perłami piuskę i trzy pierścienie wydobyte w XVIII wieku z grobowca Konstancji Aragońskiej.

Ziza

Jest to Normandzki pałac, który powstał w 1166 r. Ziza była główną budowlą królewskiego parku, który niestety nie przetrwał do naszych czasów. Na zielonych terenach (w najwęższym miejscu miały one 1 km długości), znajdowało się kilka innych obiektów, które powstały specjalnie z myślą o królewskich gościach. W czasach panowania Normanów, park zamieszkiwały niezliczone ilości dzikich zwierząt. Między innymi dzięki takim osobliwościom, zyskał on popularność w całej Europie XIII w.

Cuba

Jeden z pałaców, znajdujących się w królewskim parku. Wybudowany, jako letnia rezydencja (miejsce relaksu), przez Williama II w 1180 r. Cuba leżała w środku sztucznego jeziora, była lekka, niska z dużą kopułą, stąd też nazwa. Budowla jest na tyle obszerna, że mieści się w niej 100 ucztujących osób.

Sant Giovanni

Jeden z najpiękniejszych normandzkich pomników architektury. Kościół ten wzniesiony został w 1136 r na zamówienie Rogera II (najprawdopodobniej na ruinach dawnego meczetu). Posiada on pięć małych, czerwonych kopuł i dzwonnice. Do środka świątyni wchodzi się przez ogród z egzotycznymi roślinami.

Katakumby Klasztoru Kapucynów

Pod kościołem klasztornym Convento dei Cappuccini zachowały się kilkusetletnie katakumby. Początkowo chowano w nich wyłącznie mnichów, a potem, aż do 1881 r., także innych zmarłych. Ciała (około 8 tys.) poddawano rozmaitym procesom chemicznym i osuszającym - m.in. moczeniu w occie i arszeniku - a następnie umieszczano w niszach wzdłuż korytarzy.

Muzeum Archeologiczne
Museo Archeologico Regionale posiada jedne z najwspanialszych we Włoszech zbiorów archeologicznych. Zgromadzono tutaj między innymi kotwice i inny sprzęt pochodzący ze statków rozbitych u wybrzeży Sycylii, oraz niezliczone zabytki egipskie, punickie, greckie i rzymskie.
Tanie loty do Sycylii Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.